02 SŁOWO W SŁOWO

178 14 49
                                    

Nowe problemy pojawiły się w momencie, kiedy zorientowałam się, że w sumie to nie mam pojęcia gdzie w Ninjago wylądowałyśmy. W normalnej sytuacji użyłabym mojej księgi do jakiegoś namierzającego zaklęcia, ale... no cóż, stało się z nią to, co się stało. Emera też nie była wielką pomocą, bo oświadczyła, że zmiana formy za bardzo wyczerpała ją magicznie, żeby to ona mogła wykonać takie zaklęcie. Oczywiście, przyznała się do tego bardzo niechętnie, jakby chciała ukryć fakt, że i ona ma ograniczoną energię w sobie. Siedziałam zrezygnowana obok niej. Zaczęło się już ściemniać, przez co temperatura również zmalała – a ja pożyczyłam moją pelerynę Emerze (nie mogłam pozwolić, żeby siedziała bez jakichkolwiek ubrań) i zaczynało mi być trochę zimno.

— Jaki masz plan, oszustko? — była smoczyca w końcu się odezwała.

Nie byłam pewna. Teraz kiedy mój cel, do którego dążyłam przez ostatnie lata został... no, może nie spełniony, ale bardziej obalony, nie miałam zbytniego pomysłu na siebie. Mogłabym wrócić do Szkoły dla Niegrzecznych Dzieci, ale to nigdy nie było miejsce dla mnie – dodatkowo nie wiedziałam czy, po pierwsze, mój wiek pozwoliłby mi na zatrzymanie się tam i po drugie, czy szkoła nadal istniała. Czas w różnych wymiarach płynął inaczej. I nawet jeśli w moim wymiarze minęły dwa lata, to w Ninjago równie dobrze mogło minąć z sześćdziesiąt. Wiedziałam z doświadczenia po moim pierwszym wypadku z przeniesieniem się (wtedy to nie było celowe). W tamtym momencie do głowy wpadł mi drugi potencjalny problem związany ze ściemnianiem się. Temperatury to jedno, ale co jeśli w Ninjago ponownie pojawiły się niebezpieczne potwory? Dotknęłam ze zdenerwowaniem mojego znamienia na szyi, próbując wymyślić jakieś rozwiązanie.

— Musimy znaleźć jakieś miasto. Albo wioskę. Cokolwiek, ważne żeby byli tam ludzie.

Emera mruknęła z niezadowoleniem.

— Nie lubię ludzi.

— Dzięki.

— Mam nadzieję, że wiesz, że nie jesteś wyjąt–

Nie dokończyła, bo zakryłam jej szybko usta dłonią. Kobieta spojrzała na mnie z wyrzutem a ja w odpowiedzi tylko przyłożyłam palec do swoich ust, mając nadzieję, że ten znak uniwersalnie oznacza „cicho!" (a nie na przykład: zgadzam się na pożarcie mnie). Chyba zadziałało, bo Emera nic nie powiedziała. Przez to mogłam usłyszeć jak w oddali ktoś coś... nucił. Nie była to żadna znana mi melodia, ale założyłam, że to był głos jakiegoś człowieka. (Miałam nadzieję, że syren nadal nie było w Ninjago.) Wymieniłam się spojrzeniami z Emerą, po czym powoli się podniosłam. Przez to, że moje nogi nie były w pełni sił, moje zdolności skradania się mogły ucierpieć. Ale na pewno nie na tyle, żeby ta osoba zauważyła, że ją śledzę. Jeśli dobrze by poszło, to może dałaby radę doprowadzić mnie do jakiejś wioski ludzi.

Spojrzałam jak Emera próbowała się podnieść i całe moje plany bycia niespostrzeżoną legły w gruzach – zupełnie jak ona (spadła twarzą na ziemię (ledwo powstrzymałam się od śmiechu)).

Przez hałas wywołany przez nią, osoba przestała nucić. Spojrzałam w niebo ze zrezygnowaniem. To by było na tyle.

— Kto tam jest?! — Glos na pewno należał do tego samego człowieka.

Westchnęłam i spojrzałam na powoli podnosząca się Emerę.

— Ty tu zostajesz, a ja spróbuje porozma-

— Czy widziałaś jak ty wyglądasz? — mruknęła kobieta. — Masz całe spodnie we krwi, ten człowiek pewnie ucieknie, jak cię zobaczy.

Zacisnęłam usta w wąską linię. Ku mojemu niezadowoleniu musiałam przyznać jej rację.

TEORIA CHAOSU | lego ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz