Prolog

1.4K 55 12
                                    


Wieczorową porą, gdy pogasły już uliczne latarnie, a mrok wdarł się do pogrążonych w ciszy domów, jak co noc po świecie zaczęły przemykać cienie. Dało się je dostrzec tylko kątem oka, ale ich obecność była doskonale wyczuwalna. Przypominały nie mogącym zasnąć śmiałkom, że zło wciąż istnieje i odgrywa tu istotną rolę. Być może nie miały złych intencji, ale niosły ze sobą milczące ostrzeżenia. Nakazywały powrót do domu, do pokoju, do łóżka. Szeptały, że lepiej się nie wychylać, że lepiej nie szukać kłopotów o tej porze. Mrok potrafił zaprowadzić niejednego w miejsce, w którym nie powinien się znaleźć.

Nieznajoma postać stała zupełnie nieruchomo na środku zarośniętego pola, czekając na prawie niewyczuwalne muśnięcia ich palców. Intrygowali ją. Nic nie robiła sobie z ich przestróg. Zawsze zastanawiała się, kim byli. Czy kiedyś mieli własne życia, a po śmierci zmienili się w ciemność? Czy może ich egzystencje były tak nieudane, że zgodzili się na to dobrowolnie jeszcze przed śmiercią? Co sprawiło, że zostali nocnymi zjawami? Nocne mary... Nie niosły ze sobą zła w rozumieniu powszechnym, ale niepokój, który większość śmiertelników nakłoniłby do szybkiego odwrotu z podejrzanego miejsca. Nie każdy jednakże został nazwany na cześć dnia tygodnia i nie każdy posiadał parapsychiczne moce, jak ona. Z przyjemnością oczekiwała ich przybycia.

Widma te miały jeszcze większą siłę przebicia w lokalizacjach nasyconych mocą. Na cmentarzach. Cienie lubiły wykorzystywać siłę zmarłych do komunikacji z wciąż żyjącymi, a ona miała słabość do słuchania ich szeptów. Ceniła ciszę, ale ich niepokornych głosów mogła słuchać bez końca. To odróżniało ich od żywych ludzi, na których bez większych wyjątków miała nietypową alergię. W tej właśnie chwili pragnęła usłyszeć głos Rowan'a, nie dlatego, że była mu cokolwiek winna, ale coś niewytłumaczalnego nakazywało jej go wysłuchać. Niewykluczone, że tym czymś były wyrzuty sumienia za jego przedwczesną śmierć, o których posiadanie nigdy wcześniej się nie podejrzewała. Uznała, że przyniesienie na jego grób czarnej róży z odciętą główką będzie doskonałym pomysłem. Rowan jednak najwyraźniej był obrażony i nie miał ochoty na rozmowę z nią. Cóż za strata... dla niego. Próbowała zrozumieć jego stronę historii, jego powody, dla których wcześniej chciał ją zabić, ale skoro on uznał sprawę za zamkniętą, to nie zamierzała mu przeszkadzać. Telefon w jej kieszeni zdawał się wyznawać tę samą tezę i na znak zgody zawibrował. Przewróciła oczami, nie mając zamiaru na niego patrzeć. Nie lubiła tego przeklętego urządzenia. Zabrała je ze sobą tylko po to, by oświetliło jej zamek, który musiała sforsować, żeby dostać się na cmentarz przez furtkę. Wsłuchując się w gderanie kruków, niespiesznie opuściła miejsce spoczynku okrężną drogą, licząc, że tej nocy wydarzy się chociaż jedna przerażająca rzecz. Ku jej rozczarowaniu jedynym wydarzeniem, jakie można by uznać za przerażające, było ponowne podświetlenie się diabelskiego urządzenia w jej kurtce. Z gwałtownym świstem powietrza, wyjęła go i z całej siły naciskając palcem na ekran, odblokowała. Miała kilka wiadomości nieodczytanych od prawie miesiąca. Teraz pojawiły się kolejne dwie. Obie od tego samego numeru, którego nie miała zapisanego w kontaktach. Zasadniczo wpisany miała w nich tylko jeden inny numer, ale tamten osobnik milczał jak grób. Ten z kolei jak opętany wypisywał śmieszne groźby o wyjątkowo przereklamowanej i tandetnej treści, które wyśmienicie nadawałyby się do scenariusza kiczowatego horroru z lat osiemdziesiątych. Tak jak nakazywało jej wewnętrzne niewzruszenie, zignorowała wiadomości i wślizgnęła się przez kuchnię do domu. Kiedy znalazła się w swoim pokoju, zauważyła, że do okna przyczepiona była fioletowa koperta z charakterystycznym stemplem. Wiedziała, co to oznaczało. Właściwie od dnia aresztowania Tylera spodziewała się tego. Ten dzień był też dniem opuszczenia przez nią Akademii Nevermore, lecz z racji, że dyrektor Weems nie żyła, a jej podejrzenia wobec Tylera okazały się zasadne, znów miała tam prawie czyste konto. Purpurowy list był zaproszeniem do powrotu na drugi semestr. Cóż, technicznie rzecz biorąc semestr ten miał zacząć się za trzy dni, ale ona już teraz była gotowa do powrotu. Miała nowy cel. Poznanie tożsamości niedającego jej spokoju nieznajomego, a przy okazji sprawdzenie, czy jej przymusowi, szkolni przyjaciele wciąż jeszcze żyją...

Światła Nocy [Wednesday x Xavier][ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz