Limuzyna ledwo zdążyła wyhamować, gdy rączka wyskoczyła na kamienne płyty u stóp wejścia do głównego gmachu Akademii. Od strony kierowcy wysiadł wysoki, ślepy na jedno oko mężczyzna i otworzył tylne drzwi. Wednesday z gracją wyłoniła się z ciemnego wnętrza i uważnie zlustrowała wzrokiem otoczenie. Był pierwszy dzień nowego semestru, ale wokół było pusto i cicho. Zbliżała się pora ciszy nocnej. Wolała przybyć tu pod osłoną mroku i nie ściągać na siebie zbędnej uwagi od nieproszonych gości. Większość uczniów prawdopodobnie wróciła już do szkoły, ale byli tacy, którzy nie wyjeżdżali wcale. Woleli spędzić wakacje w Nevermore, które podczas lata musiało emanować ciszą i spokojem, co była w stanie zrozumieć. Lurch odesłał jej bagaże do pokoju i po krótkim skinięciu głową zwyczajnie odjechał. Przy wejściu nie pojawił się żaden komitet powitalny. Wednesday z zadowoleniem odnotowała w głowie fakt, że nowa dyrektorka nie siliła się na sztuczne powitania i nikt nie zamęczał jej głowy jałowymi rozmowami. Świece umieszczone w żyrandolach zamigotały, gdy przekroczyła próg budynku. W samotności przemierzała słabo oświetlone korytarze, kierując się prosto do pokoju.- Wednesday? To ty? - ktoś niespodziewanie szepnął kilka metrów za jej plecami. Była już blisko celu, ale pomimo zmęczenia uznała, że litościwie go nie zignoruje. Na widok wysokiego, przesadnie chudego chłopaka o zgarbionej postawie, kącik jej ust niezauważalnie drgnął, chociaż nie miała zamiaru się uśmiechać.
- Nie znam innej takiej osoby - odpowiedziała lakonicznie.
- Dawno się nie widzieliśmy - oznajmił przybysz, wyłaniając się z półmroku korytarza.
- To było stwierdzenie faktu.
- Tak. Myślałem już, że nie wrócisz...
- Cóż, muszę cię zatem rozczarować.
- Nie, nie, spokojnie. Cieszę się, że cię widzę - odparł, uśmiechając się szeroko - Aczkolwiek liczyłem, że chociaż raz się odezwiesz. Twój telefon wciąż działa, prawda?
- Niczego nie obiecywałam - mruknęła ze znużeniem - Tak, niestety działa - dodała, widząc jego wyczekujące spojrzenie.
- Nie możesz unikać technologii w nieskończoność. Założę się, że przydał ci się przynajmniej kilka razy...
- Może raz - rzekła, przypominając sobie o swoich nocnych eskapadach na cmentarz, które odbyła w niedawnym czasie. To był jej ulubiony sposób na spędzanie letnich wieczorów.
- Dobrze wiedzieć, że prezent się udał - opuścił głowę, uśmiechając się pod nosem.
- Spędziłeś tu wakacje? - zapytała, decydując się przerwać chwilowe milczenie.
- W większości. Nie każdy ma takie szczęście, że jego rodzice wyczekują go w domu ze szczerym entuzjazmem.
- Moi rodzice nie wyczekują mnie z entuzjazmem, a z agonią w spojrzeniach.
- Nazywaj to jak chcesz - parsknął - Ja widziałem się z ojcem tylko raz przez prawie dwa miesiące. Jak mniemam, jest bardzo zapracowany.
- Osobliwe.
- Wiem, ale na niektóre rzeczy niewiele mogę poradzić - chłopak wzruszył ramionami, odgarniając do tyłu przydługie włosy.
- Do zobaczenia Xavier - mruknęła dziewczyna, nie widząc sensu w kontynuowaniu rozmowy i odwróciła się na pięcie.
- Też za tobą tęskniłem, Wednesday - krzyknął za nią, ale tym razem go zignorowała. Weszła po schodach na piętro i skręciła w stronę pokoju. Tuż po przekroczeniu jego progu rzuciła się na nią Enid. Z całych sił próbowała ją wyściskać, ale na szczęście udało się jej wymknąć z tych wilkołaczych sideł. Długie, kolorowe szpony Enid nieomal nie rozerwały jej bluzki, jednak nie skomentowała tego, uznając, że jest to dzień dobroci dla zwierząt.
- Opowiedzieć ci, jak spędziłam wakacje? - zapiszczała blondynka, rzucając się na swoje łóżko.
- Nie.
- Wiesz, gdzie pojechaliśmy z Ajax'em? - krzyknęła, mierząc ją podekscytowanym spojrzeniem.
- Nie chcę wiedzieć - odparła Wednesday z beznamiętnym wyrazem twarzy.
- Oh, a słyszałaś, że Bianca nie wraca? - twarz Enid nagle posmutniała, kiedy przypomniała sobie, co chciała jej przekazać.
- Nie słyszałam, lecz nieszczególnie mnie to interesuje.
- To przykra historia. Rzekomo dostała się do jakiejś lepszej szkoły, ale ja w to nie wierzę. Słyszałam plotki, że podobno jej matka nie pozwoliła jej wrócić - jęknęła dziewczyna, chwytając w dłonie telefon - Zaczekaj, muszę zadzwonić do Ajax'a.
- Wspaniale, jakże bym mogła zapomnieć, że jesteś królową pomówień - mruknęła Wednesday i ostrożnie wyjęła z futerału maszynę do pisania. Co prawda pierwsza część jej powieści była już gotowa, ale uznała, że zacznie pisać następną. O ironio losu, w tej szkole spływało na nią większe natchnienie niż w domu.
- Ajax mówi, że Bractwo Wilczych Jagód organizuje jutro imprezę z okazji rozpoczęcia roku. Oh, to pewnie była tajemnica, ale... pójdziesz ze mną, prawda? - Enid z zabójczym uśmieszkiem podbiegła do szafy i zaczęła w niej szperać.
- Nie sądzę, żeby było to konieczne. Mam ciekawsze rzeczy do zrobienia.
- Ciekawsze, ale nie ważniejsze. W tym tygodniu i tak będziemy mieć niewiele lekcji. Skoro pani Thornhill nie będzie już prowadzić botaniki roślin mięsożernych, kadra znacząco się uszczupliła. Nowa dyrektora z resztą wydaje się straszliwie nieogarnięta, więc pewnie nic istotnego nie będzie się działo.
- Cóż, zatem masz z nią coś wspólnego - burknęła Wednesday, stukając palcami o biurko.
- Oh, przestań. Wiesz, ile mam ci do opowiedzenia? Nie starczy nam wieczoru!
- Dlatego wolałam spać w kostnicy.
- To upiorne miejsce i nie ma takich cudownie błyszczących światełek, jak moje - Enid wyszczerzyła zęby, sadowiąc się na swoim łóżku - Wiesz, że od kiedy udało mi się pierwszy raz przemienić, jestem jeszcze silniejsza i szybsza, więc mamy większe szanse w wygraniu...
- Konkursu na najbardziej trupią karnację?
- Nie, w czymś znacznie lepszym. W podchodach! Czy to nie ekscytujące? Może uda nam się wygrać kolejny puchar! Pamiętasz nasze zwycięstwo w wyścigach...
- Nie pamiętam - ucięła ciemnowłosa dziewczyna, kładąc się na łóżku - Życzę potwornej nocy - rzekła, zdmuchując świeczkę. Blondynka westchnęła z rozczarowaniem, ale nie zakwestionowała jej decyzji o wczesnym pójściu spać.
- Jutro nie dam ci się tak łatwo zbyć - pisnęła dziewczyna, gasząc światła przy swoim łóżku. Dopiero, gdy Wednesday odwróciła się w stronę ściany i nakryła kołdrą po same uszy, bezpieczna od wszędobylskiego wzroku Enid, spojrzała na powiadomienie jaśniejące na ekranie telefonu. Ktoś kilka minut wcześniej wysłał jej wiadomość z następującą treścią; „Do twarzy Ci w rozpuszczonych włosach" Czyżby obserwowano ją przez ukryte kamery? Będzie musiała jutro przeszukać cały pokój. A może stała za tym Enid? Nie, to niedorzeczne. Nadawca był kimś innym, ale czego mógł od niej chcieć? O mało nie prychnęła pod nosem, jeszcze raz rzucając okiem na to odrażające powiadomienie, ale oprócz irytacji po raz pierwszy poczuła coś jeszcze. Niepokój.
*******
Cześć, dzięki za odezw pod Prologiem i każde serduszko! Domyślam się, że I rozdział nie jest niesamowicie porywający, ale akcja będzie stopniowo się rozkręcać. Oczywiście postaram się dodać II rozdział jak najszybciej się da :) x.
CZYTASZ
Światła Nocy [Wednesday x Xavier][ZAKOŃCZONE]
FanficMożna by rzec, że wszystko zaczyna się na nowo, gdy Wednesday Addams dostaje zaproszenie do powrotu do Nevermore Academy. Bez wahania je przyjmuje, ma bowiem nowy cel do osiągnięcia. Kogo spotka tam na początku kolejnego semestru? Czy jej przyjaciel...