- To ty - wydusiła przez zaciśniętą przeponę. Podniosła się z miejsca i spojrzała na stojącą przed nią postać.- Tęskniłaś?...
- Sądziłam, że już nigdy cię nie zobaczę. Zawiodłeś mnie.
- Czyli jest nas dwoje, bo ja również czuję się zawiedziony twoją bezmyślnością. Niedorzecznie łatwo było cię tu zwabić... Zbyt łatwo.
- Miałam wizję.
- Zmarli mogą wpływać na sny, wizje i najróżniejsze obrazy widziane na jawie.
- Spreparowałeś ją? - Wednesday posłała mu nienawistne spojrzenie - Wiem, że kłamiesz. Nie byłbyś w stanie wniknąć do mojego umysłu.
- Dużo jeszcze o mnie nie wiesz - prychnął w odpowiedzi.
- Wzajemnie - wymamrotała - Wizje były prawdziwe. Widziałam jadącą furgonetkę z zabitymi strażnikami w środku, a później nie żyjącego Xavier'a. To musiało coś znaczyć.
- Dlatego cię tu ściągnąłem. Wkrótce zdarzy się coś, co nareszcie raz na zawsze zniszczy tę szkołę.
- Nie wiedziałam, że jesteś przeciwko dziwolągom. To spora hipokryzja, skoro wcześniej sam do nich należałeś.
- Dobrze, że użyłaś czasu przeszłego. Teraz nie należę już do nikogo, ani niczego.
- W takim razie do czego zmierzasz?
- Widzę, że nie tylko myślenie przychodzi ci dziś ciężko - zakpił, przewracając oczami - Uważasz, że pozbycie się Crackstone'a coś zmieniło? Nevermore ma znacznie więcej tajemnic, o których nie masz pojęcia. Ten incydent tylko w końcu wypchnie je wszystkie na światło dzienne.
- To nie powinno cię już interesować. Sam przyznałeś, że nie należysz już do żadnego miejsca, a w szczególności do tego - dziewczyna skrzywiła się z odrazą na widok jego zmętniałych oczu.
- Lubię patrzeć na porażkę tych, których już za życia nie tolerowałem - szepnął, chichocząc szaleńczo - Pragnienie satysfakcji to wystarczający powód, by na chwilę opuścić zaświaty.
- Myślałam, że Xavier był twoim przyjacielem.
- Nie miałem przyjaciół, chociaż teraz nie jest to sednem sprawy.
- Zatem czego ode mnie chcesz? - warknęła, nie odrywając od niego wściekłego spojrzenia - Wciąż nie mogę dostrzec, jaki interes miałeś w ściąganiu mnie tutaj, skoro jesteś przeciwko Nevermore.
- Kiedy wspomniałem o satysfakcji, rzecz jasna z oglądanej rozgrywki, miałem również na myśli równe szanse. To jak oglądanie meczu. Gra pomiędzy doświadczonymi zawodnikami, a ledwo trzymającymi się na nogach dziećmi, nie byłaby zbyt pasjonująca. Chcę więc wyrównać możliwości, a później z przyjemnością patrzeć na was, zaprzepaszczających wszystko, co mieliście i przegrywających swoją przyszłość.
- Do rzeczy, Rowan. Wypadłeś z listy mych priorytetów już wiele miesięcy temu.
- Cóż, powiedzmy, że nieopatrznie zdażyło mi się usłyszeć twoją rozmowę z matką, którą odbyłaś przed kilkoma miesiącami. Mówiła ci, że Goodie opanowana jest rządzą zemsty i przed niczym się nie cofnie, ale to ostrzeżenie nie powstrzymało cię przed skorzystaniem z jej pomocy.
- Nie tobie to oceniać. Jedyną alternatywą była śmierć.
- Czasem śmierć jest większym dobrem.
- Mówisz tak, bo sam jesteś martwy.
- Być może - Rowan kiwnął głową. W świetle księżyca jego twarz była biała niczym kartka papieru, a na policzkach dało się dostrzec sinozielone plamy opadowe - Goodie jednak nie poprzestanie na zabiciu Crackstone'a.
CZYTASZ
Światła Nocy [Wednesday x Xavier][ZAKOŃCZONE]
Fiksi PenggemarMożna by rzec, że wszystko zaczyna się na nowo, gdy Wednesday Addams dostaje zaproszenie do powrotu do Nevermore Academy. Bez wahania je przyjmuje, ma bowiem nowy cel do osiągnięcia. Kogo spotka tam na początku kolejnego semestru? Czy jej przyjaciel...