Rozdział 8

97 8 2
                                    


Maja

Już w piątek wychodzę na parę godzin, bo akurat mamy zebranie w siedzibie firmy. Zostawiam psy z duszą na ramieniu, ale po powrocie okazuje się, że przespały moją nieobecność.

Dlatego pozwalam sobie na wyjście w sobotę z Elizą na drinka. Ma iść z nami jeszcze kilka osób z pracy. Umawiamy się o dziewiątej w jednym z naszych ulubionych klubów. Do południa kończę stronę internetową M&M Clinic, wysyłam maila do Marcina, ale nawet nie odpisuje.

Wieczorem ubieram małą czarną na ramiączkach z głębokim dekoltem, który, jeśli dobrze się przyjrzeć, odsłania początek tatuażu między piersiami. Jest cały czarny, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych. Zaczyna się trzema, pionowo ustawionymi kropkami, następnie to zygzak, schodzący w dół. Pod biustem zakręca na spód prawej piersi i kończy się psią łapką.

Do sukienki ubieram czarne szpilki, biorę kopertówkę w tym samym kolorze. Włosy lekko podkręcam, robię delikatny makijaż z czarną kreską na powiece. Do tego mocno czerwone usta.

W klubie jest dość tłoczno. Zajmujemy jedną z loży dalej od parkietu, aby móc swobodniej rozmawiać. Słychać muzykę, ale nie jest aż tak głośno.

– Jak sytuacja z panem weterynarzem? – pyta przyjaciółka.

– Nijak. – Wzruszam ramionami, następnie opowiadam nasze ostatnie spotkanie i to, że dziś nawet nie odpisał na wiadomość.

– Może jej nie dostał. Nie każdy codziennie odczytuje maila. Zadzwoń do niego.

– Nie będę mu nadskakiwać.

– Jak on wysłał ci maila to napisał też wiadomość. Może nie ma obsesji odczytywania wszystkiego od razu, jak my.

– Dobra. Napiszę, że ma maila na poczcie i tyle. Chcę też już skończyć tę stronę, zająć się czymś innym.

Postanawiam do niego napisać, o dziwo, odpowiedź przychodzi od razu.

MAJA

Wysłałam dziś w południe maila.

MARCIN

OK

MAJA

Skończyłam stronę, czekam na akceptację.

MARCIN

OK

MAJA

Podoba się panu?

MARCIN

Tak

Rozmowny, jak zawsze... Mógłby bardziej docenić moją pracę.

MAJA

Tylko tyle ma pan do powiedzenia?

MARCIN

Tak.

I strategiczna kropka. Kropka nienawiści, mówiąca: „Nie pisz już do mnie, nie mam ci nic więcej do powiedzenia!". Elizka widzi moją irytację. Pokazuję jej naszą konwersację.

– Erudyta, jak się patrzy – kpi z ironią.

– Wiem, że sama zadeklarowałam, że się tym bezinteresownie zajmę, ale jakieś dziękuję byłoby na miejscu. – Dopijam drinka.

– To zadzwoń i mu wygarnij – zachęca wstawiona już przyjaciółka.

– Nie będę sobie psuła wieczoru.

Pan i Pani M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz