Maja
Kolejne dwa tygodnie maja mijają jak szalone. W pracy mam młyn. Siedzę nawet po kilkanaście godzin przed kompem. Ślęczę po nocach, śpię do późna. Staram się nie zaniedbywać moich psiaków, ani biegania. Eliza wpadła raz na wino, dwa razy poszłyśmy do baru. Widuję się też z Marcinem.
Byliśmy parę razy coś zjeść na mieście, czasem wpada do mnie, raz byłam u niego w pracy, by dokończyć to, co zaczęliśmy na jego biurku, kiedy przerwała nam Hania. Został też raz na noc. Zabrał mnie na obiecaną porządną randkę, kupił mi nawet kwiaty. Stara się. Też się staram.
Przyznaję, że trochę wystraszył mnie rozmową o naszej relacji. Nie lubię takich deklaracji, ani zapewnień. Wolę jak wszystko dzieje się samo. Na szczęście od tego czasu nie poruszamy trudnych tematów, tylko cieszymy się sobą i poznajemy.
Żeby nie było za cukierkowo, dalej często mnie wkurza. Potrafi mi zaleźć za skórę jak nikt inny. Ale nie pozostaję mu dłużna. Może to lepiej... Że nie udajemy kogoś innego, tylko reagujemy spontanicznie, powiemy sobie szczerze co myślimy, by oczyścić atmosferę.
W ten piątek po pracy ma przyjechać do mnie na noc, zostać do niedzieli. W sobotę mamy moją imprezę firmową. Cieszę się, że zostanie na dłużej. Lubię kiedy u mnie nocuje. W nocy ruchanko, rano śniadanko.
W ciągu dnia ogarniam mieszkanie i robię zakupy. Po południu czekam już na mojego gościa. Dzwoni po szesnastej.
– Hej, mam tu mały problem.
Dobrze się zaczyna.
– Musiałem wezwać lawetę. Stoję właśnie pod kliniką, bo mój samochód odmówił posłuszeństwa. Mają być do godziny, ale wiadomo jak to bywa. Później muszę jeszcze pojechać do siebie po ciuchy, wtedy dopiero do ciebie. Nie wiem ile mi to zajmie.
– Co się stało z autem?
– Wygląda mi to na wyciek ze skrzyni biegów.
– To może po prostu przyjadę po ciebie? Będzie szybciej.
– Możesz?
– Będę za pół godziny. Poczekamy razem na lawetę, albo w międzyczasie podjedziemy do ciebie.
– Dzięki, zaczekam w klinice.
Rozłączam się, po czym zbieram do wyjścia. Chciałam mu zrobić niespodziankę, więc ubrałam jeden z kompletów od Elizy, ale raczej tak nie pojadę. Ubieram jasne dżinsy plus dopasowany czarny top. Rozpuszczam włosy. Wrzucam jeszcze czarne tenisówki i biegnę do samochodu.
Podjeżdżam pod klinikę, ale nie ma gdzie zaparkować, więc przejeżdżam na drugą stronę ulicy, zostawiam samochód na osiedlu. Wysiadam z auta, kiedy sięgam po torebkę, widzę, że Marcin akurat wychodzi z budynku.
Uśmiecham się jak tylko go widzę. Ale zaraz uśmiech schodzi mi z twarzy. Podchodzi do niego ładna brunetka i całuje w policzek. Całuje.
Staję za krzakami, więc obserwuję sytuację z dystansu. Rozmawiają, uśmiechając się do siebie. Widać, że mają zażyłą relację. Serio, Marcin? Nawet ty!
Brunetka wybucha śmiechem, po czym uderza go pięścią w klatkę piersiową. On kręci głową, następnie całuje ją w czoło. W czoło! Każda kobieta wie jak czuły jest to gest. Rozpływamy się, kiedy ktoś cmoka nas w czoło. Już lepiej żeby pocałował ją w usta. Czy nawet pipkę. Ale czoło?! Tego już za wiele! Albo odjadę, zablokuję jego numer, wymazując go ze swojego życia, albo podejdę tam, by uświadomić panienkę, że nie jest jedyna. Oczywiście, że podejdę.
CZYTASZ
Pan i Pani M.
RomanceDwudziestosiedmioletnia Maja Bodurka prowadzi trochę zwariowane, ale dobrze zaplanowane życie. Spełnia się zawodowo jako grafik komputerowy, gdzie wykorzystuje swoje zdolności plastyczne. Jest dobrze zorganizowana, ma sztywny plan dnia i konsekwentn...