rodział 7

4 0 0
                                    

-Mogłyście powiedzieć, że ubieracie spodnie. - prychnęła Sandy. Blondynka była ubrana w czarną, obcisłą sukienkę i na to narzuconą czarna ramoneskę. Jej buty wyjątkowo były płaskie. Włosy były idealnie proste, a na twarzy miała idealny makijaż, który był dosyć mocny.

Ja dzisiaj postawiłam na czarne jeansy, czarną bluzę pod którą miałam czarny top, a na nogach miałam czarne vansy. Na twarzy typowy dla mnie makijaż, a włosy w typowym mocno ulizanym kucyku. Ten autfit krzyczał Alice Thomas.

Madison miała niebieskie jeansy, czarny top oraz tego samego koloru katanę. Jej brązowe włosy jak zawsze były lekko rozwalone z kołtunami.

-Co ty myślisz, że ja będę się stroić na imprezę, która jest na plaży? - popatrzyłam z politowaniem na blondynkę, która poprawiała swoje włosy. - Proszę cię.

Szłyśmy w trójkę na miejsce imprezy. Odbywała się ona w tym samym miejscu gdzie pierwszego dnia pojechałam na imprezę na, którą zabrali mnie Louis i Sandy. Wtedy też poznałam ich przyjaciół, którzy obecnie są moim przyjaciółmi.

Rozglądałam się dookoła i miała flashbacki w miejscu gdzie Niall się na mnie rzucił, gdzie graliśmy w siatkówkę, gdzie siedzieliśmy i wesoło rozmawialiśmy przy ognisku. Czułam lekką nostalgię.

Obecnie znajdowało się tutaj dosyć sporo osób. Jednak czego się spodziewać po dosyć popularnym liceum w Londynie, gdzie jest bardzo dużo uczniów.

Po dzisiejszym incydencie w szkole nie miałam w planach dużo pić. Bardziej liczyłam na jakieś symboliczne napicie się. Niekoniecznie schlanie się do nieprzytomności.

-Tam chyba stoją chłopcy. - powiedziała Sandy wskazując palcem w miejscu gdzie stała całkiem duża grupa osób. Chłopacy przyjechali dużo wcześniej od nas. Dużo wcześniej mam na myśli jakieś 2 godziny. Tak było już chwilę po północy.

-Siema! - krzyknął Louis podchodząc chwiejnym krokiem w naszą stronę. Od chłopaka ubranego w cały czarny stój było czuć sporą woń alkoholu. Dlatego też pojawił się lekki grymas na mojej twarzy. - Już myśleliśmy, że nie przyjedziecie.

Odeszłam od Louisa i zaczęłam widać się z resztą grupy. Z tymi którymi się znałam to przywitałam się przytulaniem lub buziakiem w policzek. Jednak było dużo osób których nie znałam dlatego też każdy mi się przedstawił. Problemem było to, że miałam słaba pamięć do imion.

-Chodź. Nie będziesz tak stała. Pójdziemy po jakiś alkohol. - spojrzałam na Harrego, który miał na sobie bluzę w kolorze butelkowej zieleni i czarne jeansy.

-Yhy.

Odeszliśmy trochę od grupy i podeszliśmy w stronę beczek z piwem oraz stołów gdzie znajdowało się jeszcze więcej alkoholu.

Wzięłam butelkę jakiegoś smakowego piwa i podałam ją Harremu żeby ją otworzył. Chłopak popatrzył na mnie z politowaniem, a ja wzruszyłam tylko ramionami. Chłopak wyciągnął zapalniczkę z swojej bluzy i bezproblemowo otworzył napój.

-Dziękuje. - mruknęłam i wzięłam od niego alkohol. Wzięłam łyka i popatrzyłam na bawiących się nastolatków.

-Nie ma za co. - odpowiedział chłopak co uważałam za zbędne. - Przepraszam, że tak naskoczyłem na ciebie wtedy w tej toalecie.

-Co? - zapytałam zdziwiona.

-No kurwa. Naskoczyłem na ciebie w tym kiblu strasznie. Przepraszam. Nie myślałem wtedy zbyt... Nie wiem cokolwiek kurwa. - mówił dosyć cicho. - Nie jestem psychologiem żeby wiedzieć co powiedzieć w danym momencie.

-Ale ty na mnie nie naskoczyłeś. - powiedziałam z lekkim zdziwieniem, które zostało wywołane przez słowa Harrego. - Nie uważam żebyś powiedział coś nieodpowiedniego. Zachowałeś się naprawdę w porządku.

it is only.. //one directionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz