rozdział 3

18 3 0
                                    

Zapraszam do zostawiania gwiazdek i komentowania!

Rozdział dosyć długi bo prawie 9k słów!

Miłego czytania! <33

*************

ALICE'S POV

Obudziłam się tak cholernie zmęczona, że miałam ochotę wrócić spać. Wzięłam telefon i zobaczyłam, że jest  trochę po 10 i mam mniej niż godzinę na zebranie się.

Wstałam z łóżka i odrazu wywaliłam się na walizce, która była otwarta obok mojego łóżka.

Syknęłam bo upadłam na kolano z którym ostatnio miałam lekkie problemy.

W listopadzie ubiegłego roku skręciłam sobie kolano na zajęciach tanecznych. Lekarz powiedział, że wystarczy 5 tygodni w stabilizatorze i wszystko będzie dobrze, później przez jakiś czas trzeba uważać na to kolano. Stosowałam się do wszystkich zaleceń ale niestety kolano nie zrobiło się tak jak powinno i trzeba było operować. Po operacji, która była w styczniu musiałam oszczędzać kolano, chodzić z jakimiś opatrunkami, kulami i wszystkim do kwietnia. Na szczęście wszystko dobrze się zagoiło, przynajmniej tak powiedział lekarz, chociaż gdy mocniej ćwiczę to odczuwam lekki ból. Dlatego też ja i moja mama wiemy, że ten lekarz był chujowy.

Wstałam i rozprostowałam kolano następnie rozgladnęłam się po pokoju, który był idealnie czysty. Pomyślałam, że dawno tutaj tak nie było. Wsumie dziwne byłoby gdyby nie był czysty bo to był mój warunek na pojechanie do Birmingham z okazji urodzin Liama.

Oczywiście nie tylko ja byłam poszkodowana bo taki sam warunek mieli Louis i Sandy.

Ziewnęłam i pomyślałam o tym, że mogłam zacząć sprzątać wcześniej, a nie o 2 w nocy. Wtedy też zaczęłam się pakować. Zeszło mi z tym wszystkim do prawie 6 rano. Na szczęście nie byłam samotna bo gdy wychodziłam z pokoju zobaczyłam Louisa, który wyglądał jak siedem nieszczęść.

-Siemano - mruknął chłopak ubrany w czarne bokserki i tego samego koloru t-shirt.

-No hej. Jak się spało? - zapytałam kierując się w stronę schodów bo chciałam iść do kuchni żeby coś zjeść.

-Chuj bo spanie trzy godziny po prawie cztero godzinnym sprzątaniu pokoju w ogóle nie jest przyjemne. - odpowiedział wchodząc do kuchni za mną.

Spojrzałam na mamę, która siedząc przy blacie piła kawę. I... O boże. Wyglądała niesamowicie.  Miała na sobie białe spodnie garniturowe do tego beżową marynarkę i bardzo wysokie, beżowe szpilki. Makijaż miała dosyć naturalny ponieważ moja mama nie malowała się mocno, a jej brązowe włosy były idealnie proste.

-Cześć mamo. - powiedziałam kierując się do lodówki po mleko.

-Witajcie dzieciaki. - odpowiedziała kobieta.

-Dzień dobry pani Josephine. - odpowiedział oficjalnie Louisie co było totalnie nie w jego stylu.

-Louis - westchnęła kobieta podczas, gdy ja i Louis siadaliśmy na krzesłach przy blacie. - Nie wiem co mogę jeszcze zrobić żebyś nie mówił do mnie na pani. - zaśmiała się lekko kobieta. Louis na jej słowa wzruszył ramionami i zabrał mi łyżkę z płatkami i je zjadł

-Ej! - krzyknęłam - to moje. - zabrałam z powrotem swoją łyżkę.

-Dobra dzieciaki - zaczęła kobieta wstając od blatu - ja zmykam do pracy i mam nadzieję, że posprzątaliście swoje pokoje. - powiedziała i schowała kubek po kawie do zmywarki.

-Do zobaczenia w poniedziałek! - krzyknęłam, gdy kobieta wyszła z kuchni.

-Do zobaczenia i miłego wyjazdu! - odkrzyknęła i wyszła z domu lekko trzaskając drzwiami.

it is only.. //one directionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz