Trunks westchnął głęboko. Wszyscy ciężko trenowali, a on... Był bezradny. Ojciec kazał mu pozostać w domu. A matka... Zakazała treningu. Prychnął. Czemu niby sam nie mógł zdecydować, co chce robić? Czemu słucha się mamy, jak jakiś mamińsynek? Wykradł się z pokoju. Nie zamierzał czekać. Nie teraz. I tak stracił już zbyt wiele czasu! Powoli skradał się przez wąskie korytarze Capsule Corporation. Znał drogę. Gdy zauważył cel, stanął w miejscu. Komora treningowa jego ojca. Kazał mu słuchać matki...
Trunks nie zastanawiał się długo. Wcisnął przycisk otwierający drzwi. Następnie chwycił pilota i ustawił obciążenie na najwyższe. Nie mógł sobie pozwolić na półśrodki!
Gdy wszedł do pomieszczenia, poczuł ucisk w klatce piersiowej i kolanach. Przyciąganie grawitacyjne było dużo wyższe, niż normalnie. Zagryzł zęby. Nie mógł odpuścić!
Z pancernych ścianek kopuły wyłoniło się kilkanaście botów treningowych. Spojrzał na nie z pogardą. Jego ojciec niszczył je bez mrugnięcia okiem. On też da radę!
Po kilku minutach jednak stracił zapał...
Boty tłukły go niemiłosiernie. Był bezsilny. Było ich za dużo! Wściekł się. Czemu nie daje rady? Czy naprawdę jest aż tak słaby? Bezradny? Zacisnął pięści. Ciśnienie w komorze było wysokie. Ledwo uniusł się na nogi. Przybrał pozycję bojową. I zaatakował...
Był ranek. Bulma spokojnym krokiem przemierzała korytarze Capsule Corporation. Była zmartwiona. Z opowieści Vegety wynikało, że tego całego Aureliusa nie można zlekceważyć. Bulma bardzo się o nich bała. Porwał przecież Pan! Sama jako matka nie mogła sobie wyobrazić, co w tej chwili czuła Videl. Ona nigdy nie naraziłaby swego dziecka na niebezpieczeństwo. Nigdy...
Usłyszała huk dochodzący z wnętrza komory grawitacyjnej. Zerknęła więc ukradkiem przez czerwoną szybkę w drzwiach. Zamarła. Podeszła do konsoli i odłączyła ją od zasilania. Nie wierzyła. Po prostu nie mogła uwierzyć...
- Trunks! - krzyknęła zmartwiona, wbiegając do środka kopuły.
- M-mama? - wycedził.
- Co ci strzeliło do głowy? - zaczęła krzyczeć. - Oszalałeś? Zabroniłam ci trenować! Miałeś się uczyć!
- Mamo...
- Żadnych mamo! - warknęła. - Wstawaj! Na szczęście jesteś tylko trochę poobijany. Wiesz, co mogło ci się stać? Jesteś za młody...
- Za młody na co? - spytał ironicznie. - Na trening? Przecież opowiadałaś, że wujek Goku...
- To był zupełnie inny przypadek! - krzyknęła zajadliwie. - Dosyć tego! Nie będę z tobą dyskutowała! Wracaj do nauki!
- Mamo...
Nie miał wyboru. Chwilę później wstał powoli o własnych siłach i ruszył do swojego pokoju. Tam czekał już na niego nauczyciel. Pięknie. Po prostu pięknie! Zamiast treningu będzie musiał się znów uczyć! Goten pewnie od dawna ćwiczy ze swym dziadkiem! W takim tempie nigdy go nie dogoni!
- Dź-dź-eń dobry... Paniczu - wyjąkał nauczyciel. - Jaki t-temat ostatnio omawialiśmy...
- Kwantowość i jej zastosowanie w modulacji układów - westchnął chłopiec, nie przywiązując zbytniej uwagi do swych słów.
Owszem. Był bystry. I zdolny. Jednak... Jednak bardziej kręciła go walka. A nie siedzenie i zaczytywanie się w tomiszach! Takie nudy kręciły tylko Gohana! Kiedy w końcu jego mama zrozumie, że brat Gotena wcale nie jest dla niego wzorem? Ba! Prędzej uznałby go za przestrogę. Chociaż... Nie chciałby być źle zrozumiany. Lubił Gohana. Lecz nie cierpiał tego, co on aż tak uwielbiał. I tego nie doceniał. Pieniędzy i tak mu przecież nigdy nie zabraknie! Capsule Corporation to potężna firma! Razem z siostrą są ustawieni do końca życia! Westchnął. Jego matce tak zależało na jego wykształceniu... Choć tym razem będzie musiał ją zawieść...
CZYTASZ
Dragon Ball AS 1: Saga Aureliusa
FanficDBAS jest tworem, którego akcja odbywa się tuż po wydarzeniach z DBS. Jest to alternatywne kontynuacja. Od oryginalnej linii czasowej odróżnia ją to, że w tym wszechświecie zmarła Chichi - żona Son Goku. Nastąpiło to w czasie Turnieju Mocy. Gdy Goku...