Chapter 16

1K 34 1
                                    

YOONGI

Sobota była dniem pełnym naprawdę wielu wrażeń. Zarówno tych negatywnych jak i tych pozytywnych. Od tej pory wiedziałem, że mogę pozwolić sobie powoli na coraz śmielsze pieszczoty wobec Jimina.

Była środa, więc planowo dziś pojechałem do wydawnictwa. Spędziłem tam pół dnia i tak jak zwykle praca sprawiała mi przyjemność, tak tego dnia miałem już dość. Cały dzień jedynym o czym myślałem był Jimin. Dlatego w drodze powrotnej, wstąpiłem do kwiaciarni i kupiłem bukiet frezji. Chciałem sprawić drobny prezent mojemu chłopcu.
Dlaczego frezje? Zwykle ukochanej osobie daje się róże nieprawdaż? Otóż dla mnie róże są zbyt oklepane. Moim zdaniem inne kwiaty równie dobrze będą potrafiły wywołać równie piękny a może i nawet piękniejszy uśmiech niż róże.

Wszedłszy do domu, jak zwykle poczułem zapach jedzenia. Jimin przyjął sobie za cel, aby co środę ugotować samemu dla nas obiad. W inne dni chętnie mu pomagałem, a że w środy mnie nie było, chłopak to wykorzystał. Zdziwieniem jednak było dla mnie, gdy wszedłszy w głąb mieszkania nie usłyszałem muzyki, która zwykle towarzyszyła mojemu chłopcu w kuchni. Drugą rzeczą, która mnie wręcz przeraziła, był brak Jimina. Nie było go w kuchni, nie było go w salonie z książką... Zacząłem chodzić jak opętany po domu nawołując osiemnastolatka. Gdy już zbierały mi się łzy bezradności w oczach, wszedłem do sypialni. Jakaż była moja ulga, gdy na łóżku zobaczyłam smacznie śpiącą, puchatą kulkę.

Jimin pod postacią kota zwinął się na środku łóżka i słodko mruczał przez sen. Położyłem się obok niego i potarłem swoim nosem o ten jego. Moja dłoń powędrowała na jego główkę by pogłaskać go za uszkami. Kot otworzył oczy i sennie na mnie spojrzał. Gdy zrozumiał, kto go głaszcze zamruczał jeszcze mocnej, po czym połasił się do mnie. Potem szybko zerwał się z łóżka i pobiegł zdaje się do łazienki.
Po dwóch minutach wrócił. Miał na sobie swój słodki kombinezon składający się z fioletowej bluzy i tego samego koloru spodni.
Chłopiec rzucił się na łóżko czym prędzej owijając ramiona wokół mojej szyi. Zdziwiło mnie, że Jimin sam z siebie zainicjował pocałunek, co nie zmienia faktu, że ochoczo oddałem pieszczotę. Blondyn zamruczał w zadowoleniu po czym odsunął się ode mnie.

- Cieszę się, że już jesteś. Stęskniłem się.- przyznał wtulając się w moją klatkę piersiową.

- A ty nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś. - osiemnastolatek podniósł głowę patrzac na mnie w akcie niezrozumienia.

- Wszedłem do domu i nigdzie nie mogłem cię znaleźć.

- Oj. Zrobiłem obiad i jakoś tak zachciało mi się spać. Stwierdziłem, że nie zaszkodzi jeśli zmienię się na trochę w kota i tak jakoś zasnąłem w tej formie. Przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałem cię martwić.- okazał skruchę.

- Nie gniewam się przecież głuptasku. Następnym razem nie będę od razu panikował. To przede wszystkim. - zaśmiałem się.

- Pewnie jesteś głodny. Chodź, zjemy obiad. - pociągnął mnie za dłoń kierując się do kuchni. Posłusznie ruszyłem za nim, a gdy dotarliśmy do kuchni, zasłoniłem mu oczy dłonią. Kociak byk zdziwiony, jednak gdy już chwilę potem obróciłem nim elegancko, tak, że wylądował w pół leżąco w moich ramionach, po czym składając czuły pocałunek na jego wargach i dając w łapki bukiet kwiatów, obdarzył mnie cudownym uśmiechem i podziękowaniem. Wsadził od razu kwiatki do wazonu. Gdy się obrócił, nakrył mnie na podjadaniu z garnka.

-Yoongi! Za chwilę dostaniesz przecież! Wynocha mi od tych garnków!- krzyknął, po czym ruszył w moim kierunku by mnie skutecznie przegonić. Czmychąłem wraz z talerzami i sztućcami mając w planie je rozłożyć na stole. Jak pomyślałem tak też zrobiłem, więc gdy ponownie podniosłem głowę na Jimina, jedynym co mogłem zrobić, to odwzajemnić jego uśmiech. Minnie mi kwitnął. Wyglądał coraz lepiej, zachowywał się coraz śmielej pokazując mi prawdziwego siebie. Rozwijał wciąż swoje hobby oraz utrzymywał stały kontakt z przyjaciółmi. Dodatkowo, mógł być w pełni sobą, a to za sprawą odzyskanej umiejętności przemiany. Patrzyłem na to wszystko z dumą, wiedząc, że w dużej mierze to właśnie moja zasługa. To moja zasługa, że na buzi osiemnastolatka widniał uśmiech. To właśnie napawało mnie ogromną dumą.

You will be finally happy...~with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz