Hoseok special

687 22 8
                                    

HOSEOK

Choć wieczór spędzony z chłopcami był bardzo miły, czułem się samotny. Było mi trochę przykro, gdy patrzyłem jak oni się do siebie przytulali, a ja siedziałem sam, mogąc liczyć jedynie na życzliwość poduszki...

Kilka dni później, gdy dostałem już informacje co przygotować na naszego wspólnego sylwestra, wyszedłem do sklepu, by kupić wszystko co potrzebne. Idąc tak ulicą, z głową w chmurach, nawet nie zauważyłem, że ktoś po drugiej stronie ulicy próbuje uratować swoje życie. Dopiero przeraźliwy krzyk wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem jak jakiś osiłek skręca w boczną uliczkę krzycząc na kogoś. Grożąc. Niby mógłbym odejść zupełnie nie reagując, jak wszyscy inni nie robiący sobie z czyjegoś przepełnionego strachem krzyku niczego, ale zupełnie nie mogłem. Przeszedłem na drugą stronę ulicy kierując się w ten sam zaułek. Usłyszałem jak ten mięśniak krzyczy i grozi komuś. Potem go zobaczyłem. Był w trakcie rozpinania spodni. Nie widziałem osoby siedzącej za śmietnikiem, ale wiedziałem, że przyjście tutaj to była bardzo dobra decyzja. Nie pozwolę by ten oblech zrobił komuś krzywdę. Nie ważne kto chował się za śmietnikiem. Krzyknąłem w jego stronę. Mina momentalnie mu zrzedła. Zaraz jednak wrócił do swojej mimiki typu        "Czego chcesz? Nie widzisz, że przeszkadzasz?" I to też powiedział.

- Z tego co widzę, to tylko ty chcesz się zabawić.- Stwierdziłem wciąż nie widząc drugiej osoby.  Mężczyzna wyśmiał mnie.

- A co mi zrobisz? Hm? Połaskoczesz mnie? - zarechotał. Zacisnąłem usta w cienką kreskę.

- No cóż... Nigdy nie powinno się nie doceniać swojego wroga. A ty mnie nie doceniasz. - wzruszyłem ramionami. Mięśniak zniecierpliwiony moim gadaniem rzucił się na mnie. Ominąłem pierwszy cios. I każdy kolejny. Pozwoliłem, żeby sam się wykończył.

W końcu, gdy padł na ziemię i stracił przytomność, odwróciłem się od niego chcąc zobaczyć co z osobą kryjącą się w dalszym ciągu za śmietnikiem.
Doznałem ogromnego szoku, gdy moim oczom ukazała się drobną dziewczyna. Ale nie byle jaka. Oprócz tego, że była naprawdę śliczna ( gdyby nie wszechobecny bród) miała kocie uszy, oraz ogon, który dojrzałem dopiero po chwili. Jej włosy zdawały mi się być bardzo jasne, jednak przez brud nie mogłem tego dokładnie określić. Jej kocie części ciała również były bardzo jasne. Biedactwo cała się trzęsła. Miała na sobie jakiś gruby, paskudny sweter, który na pewno nie dawał jej dość ciepła w te mroźne dni. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Podszedłem do niej i klęknąłem w małej odległości, a jednak ją pozostawiając, by nie czuła się bardzo zagrożona.

- Hej, wszystko okej? Nic ci nie zrobił?- w momencie gdy to pytanie wyszło z moich ust, strzeliłem sobie mentalnie w łeb. Oczywiście, że nie jest okej! Dziewczyna spojrzała na mnie przestraszona, wciskając się w ścianę. Co za oczy... Woah... Nigdy nie widziałem piękniejszych. Patrzyłem tak chwilę oczarowany, po czym ocknąłem się. Ona potrzebuje pomocy.

- Jak masz na imię? Ja jestem Jung Hoseok. - uśmiechnęłam się do niej delikatnie by dodać jej otuchy. Wciąż patrzyła na mnie przestraszona, jednak po chwili udzieliła odpowiedzi.

- M-am na imię Arin, proszę pana.- niemal wyszeptała.

- Bardzo dziękuję za pomoc, ale na mnie już chyba pora.- rzekła bardzo szybko, tak, że ledwo zrozumiałem, po czym zerwała się by odejść. Jednak zdaje się, że ten mężczyzna jakoś ją zranił, bo kulała.

- Hej, zaczekaj! Chcę ci pomóc. Proszę pozwól mi. Widzę jak cię boli, a ten sweter wcale cię nie ogrzewa.- stwierdziłem od razu ściągając swoją kurtkę i nakładając ją na ramiona dziewczyny. Chwilę potem owinąłem swój szalik wokół jej szyi, a czapkę z pomponem umieściłem delikatnie na jej głowie tak, by nie skrzywdzić delikatnych uszu. Swoją drogą, jedno było nadszarpnięte... ( dop.aut. ten pomysł zawdzięczamy itzznastkax 😚 wielkie dzięki!) Spędzając czas z Chimem, wiedziałem jak wrażliwe były.

You will be finally happy...~with meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz