— Do niczego się nie nadajesz! — Wrzasnęła moja matka. Dopiero co wróciła do domu po miesięcznej delegacji i znowu krzyczy.
— Przykro mi Makaylo, ale Cassandra ma rację. Chyba znowu czas, aby obciąć ci kieszonkowe, za twoje zachowanie. — Powiedział mój ojciec.
— Boże święty to tylko jedna dwója z biologi. Nic mi się przez nią nie stanie. — Prychnęłam. Naprawdę nie wiedziałam o co te krzyki. To tylko jedna dwójka, która tak czy siak nic mi nie zrobi.
— Tylko?! Zawaliłaś oceny po całej lini! Trzy z angielskiego, hiszpańskiego i matematyki! Oprócz tego przez tydzień nie chodziłaś do szkoły. Dziecko co ty sobie wyobrażasz do cholery jasnej! Jak ty chcesz zdać i dostać się na jeden z najlepszych uniwersytetów w Ameryce? Dziewczyno z takim postępowaniem zawalasz swoją przyszłość, własną reputację i przy okazji naszą! Już dość nawyczyniałaś z swoim odwykiem! Tak się schlałaś i ćpałaś, że ledwo co daliśmy radę wytłumaczyć to mediom! — Wrzeszczała w niebogłosy, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
—Pięknie. Zamiast zainteresować się własnym dzieckiem to ty kurwa myślałaś tylko o swojej karierze! Tylko o tym co powiedzą inni na mój temat! O zrujnowaniu przeze mnie waszego jebanego perfekcyjnego życia! — Krzyknęłam. Nie mogłam się opanować bo tym razem byłam naprawdę wkurzona.
— Makaylo, nie klnij. — Znowu odezwał się mój ojciec.
— To wkońcu przestańcie ślepo patrzeć na media i swoje zakłamane życie! Jednego dnia udajecie piękną rodzinkę a drugiego wydzieracie się kiedy nikt nie patrzy! Jesteście zakłamanymi ludźmi patrzącymi tylko na swoje dobro. — Powiedziałam i usłyszałam prychnięcie ojca.
— Ty lepsza nie jesteś. Masz wszystko położone na tacy. Jedyne czego od ciebie wymagamy to wyniki. — Odezwał się mój ojciec.
— Dobrze, nie mogę wam zarzucić tego, że nie macie pieniędzy i nie wysyłacie mnie i Noah do wysoko postawionych prywatnych szkół, dajecie nam kieszonkowe i tak dalej. Ale ja tylko proszę o zrozumienie mnie, i nie czepianie się wszystkiego co zrobię. Nie potrzebuję waszych pieniędzy tylko odrobinę zluzowania waszych wymogów. — Powiedziałam, bez krzyków. Na spokojnie i bez przedłużania. Jedyne co usłyszałam to prychnięcie mojej matki.
— To wszystko przez tego chłopaka. Jak mu tam było? — Zastanowiła się.
— Aaron. — Dopowiedział mój brat, który wchodził do kuchni. Tak samo jak ja był znudzony ciągłym gadaniem rodziców. Tylko, ze w przeciwieństwie do mnie, oni nie czepiali się wszystkiego co robił.
— Przez tego kryminalistę obniżyłaś się w nauce, opuszczałaś zajęcia i imprezowałaś! Zadawałaś się z wyrzutkami i innymi kryminalistami tego miasta! Coś ty sobie wtedy myślała? — Wrzasnęła.
— Jak dobrze, ze ten śmieć zdechł kilka miesięcy temu. — Dopowiedziała a mnie zatkało. Odwróciłam się od niej i pobiegłam na górę, do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, jakby ktoś, chciał tu wejść. Podeszłam do swojej komody, nad którą była zawieszona tablica z zdjęciami. Za to na komodzie, były zdjęcia i pamiątki. Niektóre z nich, a bardziej większość były od Aarona.
Różne fotografie, róża, a bardziej jej płatki które zalałam żywicą. Zdjęcia na którym byłam ja i on podczas naszego wyjazdu do Chicago. Puchar chłopaka i mój za wygraną. I chyba najcenniejsza rzecz, nie licząc kluczyków do auta, które mi zostawił i których nie mogę znaleźć.
Naszyjnik z połową gwiazdy. Jedną połowę mam ja, a drugą miał on. Na wspomnienie o tym spłynęła mi pojedyncza łza.
— Dlaczego? Dlaczego odeszłeś. — Zapytałam samą siebie, patrząc się w jego zdjęcie.
![](https://img.wattpad.com/cover/324454970-288-k294386.jpg)
YOU ARE READING
Fake Day Real Night
RomanceNie byłeś księciem na białym koniu. Byłeś czymś znacznie gorszym. Byłeś moim najgorszym koszmarem. 🥀24.12.2022🥀 Najwyższe notowanie #2 w romans #4 w love #5 w romans #6 w romans #9 w romans