6

2.2K 74 23
                                    


— Wyjmij tylko walizkę z ciuchami, bo ta druga nie będzie ci potrzebna. — Zwrócił się do mnie blondyn.

— Okej. Wiesz może gdzie jest Zayden? — Zapytałam.

— Poszedł odebrać kluczyki z recepcji do naszych pokoi. Z tego co wiem to ja i Nixon mamy go razem a ty masz pokój z bratem. — Kienęłam głową, na znak, że rozumiem. Wyjęłam walizkę a chłopak zamknął bagażnik pilotem.

— Tak wogóle, jestem Jayson. Miło mi cię poznać. — odwrócił się do mnie i zaczął iść w stronę drzwi. Dogonił go i poszłam za nim.

— Ma.. — Przerwał mi.

— Makayla. Tak wiem, jak masz na imię. — Spojżał na mnie. — Zayden o tobie dość często mówił.

Weszliśmy do dużego budynku. Obok recepcji znajdował się Zayden z Nixonem. Kiedy nas zobaczyli podeszli do nas. Zayden przejął moja walizkę a ja wzięłam od niego klucze.

— Dobra to wy macie pokój 228 a my 230. Widzimy się jutro,moje capibary. — Prychnął Jayson i poszedł do drzwi schodów, tak jak Nixon, którego zalało zażenowanie.  Ja i Zay kierowaliśmy się w stronę windy.

Kiedy weszliśmy do windy, nic nie mówiliśmy. Dopiero kiedy opuściliśmy ją, i weszliśmy do holu Zay rozpoczął nasza rozmowę.

— Zostaniemy tu na dwa dni. Potem jedziemy do mnie. — Powiedział

— Czyli gdzie? — Zapytałam.

— Do New York'u. — Odpowiedział. — Chłopaki też tam mieszkają. Poznasz dużo ludzi i moich znajomych, więc o kontakty nie musisz się martwić. — Nic nie odpowiedziałam. Wyszliśmy z windy, kierując się do naszego pokoju.

Kiedy byliśmy przy drzwiach chłopak je otworzył, a ja weszłam do środka. Wnętrze było w nowoczesnym stylu ale panowała tu głównie czerń, która była przełamana złotem. Zistawiłam swoją walizkę obok szafy, która swoją drogą była ogromna.

— Zay! — Krzyknęłam.

— Co maluchu? — Zapytał, wchodząc do sypialni.

— Specjalnie zarezerwowałeś pokój z dwuosobowym łóżkiem? — Popatrzyłam się na niego.

— Tak, jastrząbku. — Puścił mi oczko. — Zrobiłem to specjalnie.

Nic już nie odpowiedziałam. Zbliżała się północ, więc zdecydowałam, że pójdę już spać. Wyjęłam za dużą na mnie koszulkę Zaya i poszłam do łazienki aby się przebrać. Kiedy to zrobiłam zabrałam ze sobà ciuchy, otworzyłam drzwi i zapakowałam do mojej walizki.

— Masz wolną łazienkę, braciszku! — Powiedziałam. Chłopak kiwną głową, i poszedł do walizki a ja podeszłam do łóżka i położyłam się na nim.
Przeglądałam media społecznościowe. Natrafiłam na kilka fotek Camili i Camerona w Las Vegas, moich starych znajomych czy przyjaciół z odwyku.

Oczy mi się powoli zamykały, więc zdecydowałam, że pójdę spać. Odłożyłam telefon, poprzedzając to wcześniejszym podłączeniem go. Zgasiłam światło i weszłam na łôzko. Nakryłam się kądrą i zamknęłam oczy.

Po kilku minutach usłyszałam kroki mojego brata. Kiedy wszedł do sypialni, i podszedł do łóżka odgarnął pościel i położył się na nie. Poczułam jak materac coraz bliżej mnie się zginał. W jednej chwili powoli i delikatnie objął mnie w pasie i przyciàgnął do siebie.

Odgarnàł moje włosy z twarzy a ja wtuliłam się w jego ciepły i nagi tors. Mogłam poczuć, że chłopak spał w samych bokserkach, co mnie specjalnie nie dziwiło. 

****

Przekręciłam się na drugi bok.  Poczułam jak brunet bardziej przybliża mnie do siebie.  Mruknęłam, kiedy szerzej otworzyłam oczy, i światło dostało się do nich. Nie chciałam wstawać, więc aby uniknąć spotkania ze słońcem, przekręciłam i wtuliłam się w tors bruneta. Na co ten się zaśmiał.

— Nadal nie nawiedzisz wstawać rano? — Wychrypiał.

— Jak widzisz ja i wstawanie z samego rana nadal się nie polubiliśmy. — Odpowiedziałam

Chłopak, nic już nie odpowiedział. Przysunął się do mnie i zaczął gładzić swoją dłonią moje plecy.

****

— Makayla! — Krzyknął Zay. —Choć na śniadanie maluchu. — Powiedział.

— Już idę. — Odpowiedziałam. Szybko jeszcze Spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę dziesiątą. Założyłam buty i wyszłam z pokoju razem z moim bratem. Kierowaliśmy się do restauracji w hotelu.

— Chłopaki już tam na nas czekają. Więc nie musimy się martwić o miejsca. — Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.

Dzisiaj zapowiadał się dość pracowity dzień, ponieważ musiałam coś załatwić a bardziej kogoś odwiedzić. Przymierzałam się do tego od miesiąca ale nie miałam wystarczająco czasu aby tam pojechać.

Jednak, jest to oddalone miejsce od LA o jakieś siedemdziesiąt kilometrów. A z tego powodu, że mój brat razem z Nixonem i Jaysonem jedzie załtwić ostatnie sprawy w tym mieście i jutro lub pojutrze wyjeżdżamy, to postanowiłam załatwić to odrazu po śniadaniu.

W głębi duszy miałam nadzieję, że po wyjeździe z bratem do nowego miasta, nie spotkam tam kogoś.

Osoby, której nigdy nie chciałam spotkać, a tym bardziej ujrzeć. Ale nie wiedziałam, że ten kto pisze moje życie napisze w nim i jego rolę.

****

Godzinę temu prosiłam Zaya aby mnie podwiózł do  "koleżanki ze szkoły" ponieważ chce się pożegnać. Tak naprawdę, przyjechałam tu tylko po auto. Kiedy wysiadałam chłopak dziwnie się przyglądał osiedlu. Zayden nie jest głupi więc to kwestia niedużej ilości czasu aby przypomniał sobie do kogo należy ta dzielnica.

Nie przepadał za Aaronem, chociaż kiedyś chyba się nawet kumplowali. Ale co było ich przyczyną, nietolerancji do siebie? Na to pytanie odpowiedzi nie znam.
Kiedy podeszłam pod domek otworzyłam bramkę, a później garaż. Podeszłam do ściany i wpisałam kod do małej skrzyneczki. Ściana się przesunęła a ja zobaczyłam auto. Otworzyłam je, wsiadłam i wyjechałam nim.

Brama się zamknęła tak jak i garaż. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze tu wrôcę. Nie wiem co los mi ześle. Ale wiedziałam jedno.

Teraz, nadszedł czas aby załatwić stare interesy.

****

— Killxcr<3

Fake Day Real NightWhere stories live. Discover now