Zayden obejmował mnie jeszcze przez chwilę, dopóki nie odezwała się moja matka.— Już? Skończyliście odwalać ten cyrk? — Prychnęła. Chciałam się oderwać od bruneta ale ten przytrzymał mnie jeszcze mocniej.
— Dla twojej wiadomości nie. Ale spokojnie od dzisiaj już nigdy nie zobaczysz nas w tym domu i mam nadzieję, że w twoim beznadziejnym życiu także. — Odpowiedział ze spokojem. Do kuchni wszedł też mój ojciec, który jak mogłabym usłyszeć zadowolony nie był.
— Do kurwy jasnej! Chłopie wchodzisz do naszej kuchni po trzech latach nieobecności! Wygadujesz tu takie rzeczy i jeszcze obrażasz własną matkę! Za kogo ty się uważasz?! — Chłopak mnie puścił ale nie odeszłam od niego.
— Nie wygaduje bzdur Wiliamie. Dokładnie od dzisiaj to ja będę sprawować opiekę nad Makayl'ą. — Powiedział dumnie, na co ja posłałam mu nieporozumiane spojrzenie. — Idź do pokoju. Teraz. — W ostatniej chwili się odsunęłam a mój ojciec poleciał z pięściami na mojego brata. Ten nic sobie z tego nie zrobił, bo mocno go odepchnął przez co poleciał na szafę i obił sobie głowę. Chłopak pogonił mnie spojżeniem, przez co usłyszałam tylko krzyk matki.
****
— Spakuj się. Zabieram cię z tąd. — Powiedział Zay jednocześnie zakluczając drzwi.
— Naprawdę? — Zapytałam, bo sama nie mogłam w to uwierzyć.
— Tak, naprawdę kruszyno. Pakuj się. Gdy to zrobisz zabiorę cię z tąd do hotelu a jutro pojedziemy do naszego nowego domu. — Uśmiechnął się. — Wkońcu zaczniesz życie od nowa.
— Wiesz co? Naprawdę się cieszę, ale boję się tu zostawiać wszystkich. Mam tu znajomych i przyjaciół. Poza tym jakim cudem ty przejąłeś nade mną opiekę? — Zapyyałam.
— Pakuj się a ja ci wszystko opowiem ale w aucie. Nie chce aby ktoś tu nas usłyszał. — Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Zayden wyjął mi walizki i zaczęliśmy wszystko pakować. Ja zajęłam się wszystkimi rzeczami, które chce zabrać a Zay pakował mi ciuchy. Nie miałam ich jakoś bardzo dużo więc dwie walizki powinny większość pomieścić.
Nie chciałam zabierać wszystkiego, bo jednak z niektórych ubrań wyrosłam. Zapakowałam zdjęcia jak i pamiątki, które miałam w planach zabrać.
****
Zay spakował mi te ciuchy, które chciałam zabrać z dobre półgodziny temu. A ja nadal pakowałam swoje drobiazgi i buty. Widziałam jak chłopak pisał coś na telefonie ale mnie to za bardzo nie interesowało.Po dwudziestu minutach skończyłam pakowanie. Położyłam walizkę obok drzwi a Zay dołożył drugą. Do chłopaka zadzwonił telefon, więc ja poszłam do okna i zaczęłam wpatrywać się w niebo. Okno miałam od strony ulicy więc dopiero teraz mogłam zauważyć neonowe audi i czerwonego McLarena co mnie zdziwiło. Kierowcy obu aut wysiedli z pojazdów i kierowali się do drzwi mojego domu.
Poprawka. Byłego domu.
— Choć, idziemy. — Powiedział brunet. Odwróciłam się w jego stronę i podeszłam do niego. Chwyciłam jedną walizkę a za drugà chwycił mój brat. Otworzył mi drzwi i opuściliśmy pokój. — Zaczekaj tu. — Powiedział poważnym głosem. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem.
Chłopak poszedł na dół. Mogłam usłyszeć jak otworzył komuś drzwi. W tej chwili usłyszałam krzyki mojej matki, które dopiero teraz zostały stłumione i się urwały. Tak samo było z ojcem. Odsunęłam się do ściany dzielącej mój pokój z korytarzem.
Po chwili na górę wszedł mój brat z dwoma podobnymi do niego mężczyznami. Jestem był blondynem, miał około metr dziewięćdziesiąt. Drugi miał czarne jak węgiel włosy. Był tego samego wzrostu co blondyn. U niego można było zauważyć umięśnione ciało podobnie jak u mojego brata.
YOU ARE READING
Fake Day Real Night
RomanceNie byłeś księciem na białym koniu. Byłeś czymś znacznie gorszym. Byłeś moim najgorszym koszmarem. 🥀24.12.2022🥀 Najwyższe notowanie #2 w romans #4 w love #5 w romans #6 w romans #9 w romans