Żona Alka

362 17 2
                                    

Mam dosyć Alka, i ciągłego gadania Britney o tym jaki to on nie jest cudowny.
Zamierzam namierzyć i skontaktować się z jego żoną. Na szczęście wiem już jak mogę to zrobić.
-Hej Benio.- powiedziałam do lekarza
-Hej Basia jak tam?- zapytał z uśmiechem
-Potrzebuje twojej pomocy. Muszę udowodnić Britney że Alek nadal jest ze swoją żoną, wiem że to dziwne, ale nie mogę słuchać tego jak ona go wychwala w niebiosa, podczas gdy wiem jakim to on jest chujem.- powiedziałam zakrywając twarz dłońmi
-Mi się wydaje że tutaj chodzi jednak o coś więcej.- powiedział Benio.- Wszyscy martwimy się o Nowego.
Pokiwałam głową, po czym zaczęłam bawić się palcami.
-Okej, dam Ci numer do jego żony. Ale pod warunkiem że nikomu nie wyglądasz!- zaśmiał się
-Dziekuje Benio!- krzyknęłam przytulając
Bruneta.

Wybiegłam ze stacji sprawdzając numer telefonu żony Alka.
Napisałam do niej szybką wiadomość.
"Dzień dobry. Mam na imię Basia. Pracuje na pogotowiu razem z pani mężem. Chciała bym z panią porozmawiać o osiągnięciach jakie osiągnął. Czy mogła bym przyjechać?"
Brzmiało to tak bardzo marnie że aż zwątpiłam w swój niecny plan, ale nie na długo. Usłyszałam sygnał wiadomości:
"Czuję się zaszczycona! Mój mąż? Zapraszam jak najszybciej! Pozdrawiam"
Skoczyłam z radości przytulając telefon do klatki piersiowej.
Wzięłam swoje rzeczy, i wsiadłam w samochód. Nie długo zajęło mi dojechanie do miejsca docelowego.
*POV KUBA*
-Cholera Nowy nie rób mi tego!- krzyczałem uciskając klatkę piersiową bruneta.
Masowaliśmy go już z 10 minut.
Jego serce nadal stało.
-Kuba jako jedyny miałeś z nim kontakt. Brał jakieś narkotyki czy może alkohol?- zapytał Wiktor
-Nie, ale ostatnio zaczął pić energetyki.- powiedziałem. Trzęsącym się głosem.
Spojrzałem na Alka. Pot spływał mu z twarzy. Jakby się czegoś bał.
-Alek do cholery masz coś do ukrycia że siedzisz tak i nic nie robisz!?- krzyknąłem puszczając klatkę piersiową
-Uwaga wyładowanie, strzelam odsunąć się.- powiedział Alek
-Analiza?- powiedział doktor Banach.
-Wrócił.- odparłem szczęśliwy
-To nie mogło być od energetyków. Tutaj chodzi o coś więcej.- powiedział doktor Banach rozglądając się wkoło
Alek szybko wbił wzrok w podłogę następnie rzucając szybkie:
-Doktorze lepiej już jechać. Kolega jest w ciężkim stanie.- powiedział
-Na pewno nie twój kolega śmieciu.- oparłem pod nosem.
*POV BASIA*
Zajechałam pod wskazany przez kobietę adres, po czym zaparkowałam na parkingu swój samochód. Miałam tylko godzinę dopóki Alek nie skończy dyżuru. Trzeba się sprężać.
Szybko zadzwoniłam pod numer mieszkania, i wbiegłam po schodach. Liczą się minuty.
Kobieta już stała w drzwiach. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej brzuszek. Ewidentnie była w ciąży. Z czym się nawet nie ukrywała, stojąc przede mną i głaszcząc się po nim.
-Dzień dobry. Pani Basia tak?- zapytała z uśmiechem
-Tak to ja. Barbara Wszołek. Mogła bym wejść?
-Jasne zapraszam. Upiekłam ciasto. Ulubione Alka, trochę trzeba będzie mu zostawić żeby nie marudził.
Zaśmiałam się i weszłam do mieszkania.
Kobieta przyjęła mnie naprawdę bardzo ciepło.

Przez pierwsze 15 minut rozmowy zachwalałam Alka jaki to on nie jest cudowny, jakże świetny z niego ratownik, ale nie po to tu przyjechałam. Postanowiłam że przejdę do rzeczy.
Po cichu włączyłam nagrywanie w telefonie, i przeszłam do pierwszego pytania.
-Zapomniałam pogratulować. Jest pani w ciąży prawda? Który to miesiąc?- zapytałam
-O dziękuję, to już czwarty. Alek bardzo chciał żeby to był chłopiec, na razie się na to zapowiada bo strasznie kopie!- odparła kobieta z uśmiechem na twarzy.

Jak tak patrzę na nią uśmiechniętą to strasznie mam ochotę dokopać Alkowi. Ale na to przyjdzie czas.
-Na Pewno wasze dziecko będzie cudowne. Ile już jesteście małżeństwem?- postanowiłam zadać to pytanie jako następne.
-Już pięć lat. Nie dawno obchodziliśmy piątą  rocznicę.- odpowiedziała
To dlatego Alek wziął wtedy wolne. Wszystko się wyjaśnia
-To cudowne. Naprawdę została bym dłużej, ale niestety nie mogę. Praca mnie goni rozumie pani.- odparłam spoglądając na zegar
-Jasne, rozumiem. Przekaż Alkowi że bardzo go kocham.- odparła
-Prosze się nie martwić, przekaże.- odparłam wyłączając nagrywanie.
Wsiadłam do samochodu pospiesznie udając się w stronę bazy.
Nagle zadzwonił telefon, to Piotrek.
-Hej Piotruś co tam?- zapytałam odbierając
-Basia... Chodzi o Nowego.- odparł chłopak z przerażeniem w głosie.
W mojej głowie zaczęły się formować jak najgorsze scenariusze.
Spokojnie Basia, pewnie dzwoni żeby powiedzieć Ci że nowy wrócił.
-Co się stało? Wrócił?
-Tak ale... To nie tak. On, miał wypadek. Jego stan jest krytyczny. Jest teraz operowany, więcej szczegółów ma Wiktor. Przyjedź jak najszybciej możesz.- powiedział Piotrek rozłączając się
W chwilę rozpłakałam się jak małe dziecko. Zakładałam najgorsze i właśnie to się stało.
Teraz pytanie. Gdzie w tym wszystkim jest Britney.

Dojechałam pod szpital biegnąc jak najszybciej do bazy. Był tam Wiktor.
-Doktorze co z Nowym!- krzyczałam zapłakana
-Basia spokojnie. Jest na sali operacyjnej. Jego serce się zatrzymało tuż pod szpitalem. Lekarze wykryli w jego żołądku bardzo niebezpieczną truciznę którą mogli usunąć jedynie operacyjnie, ponieważ przedostała się ona już za daleko i muszą mu wyciąć kawałek żołądka.- odparł doktor że stoickim spokojem.
-Ale jak to truciznę! Przecież nowy by się nie otruł prawda? Gdzie Britney!- krzyknęłam
-Spokojnie. Britney jest pod salą operacyjną z Alkiem i Kubą. Znaczy, z Kubą jest trochę gorzej. Podali mu nawet relanium na uspokojenie.
-Jak to Relanium
-Tętno mu skoczyło do 146 podczas jazdy do szpitala. Musiałem mu podać żeby mi się nie zatrzymał. Teraz jest chyba lepiej.- odparł

Po tych słowach pobiegłam szybko pod salę operacyjną.
Była tam zapłakana Britney w ramionach Alka co jeszcze bardziej mnie wkurzyło, ale musiałam to olać na chwilę. Skupiłam się na Kubie który siedział trzęsąc się pod ścianą.
-Hej, Kuba, spokojnie.- powiedziałam podchodząc
Chłopak spojrzał na mnie. Miał całe czerwone opuchnięte oczy a z jego oczu ciekły łzy
-Mogłem wcześniej ogarnąć że coś jest nie tak. A ja co? Nic nie zrobiłem w kierunku żeby mu pomóc.- powiedział
-Kuba, przecież wiesz że to nie prawda. Zrobiłeś naprawdę wiele.- powiedziałam obejmując go
-On to przeżyje prawda?- zapytała Britney Alka
-Jasne kochanie. Nie martw się.- odparł
Wkurzyłam się i słowa same cisnęły mi się na język. Wiem że nie powinnam, zwłaszcza w tym momencie.
-Alek zapomniałam powiedzieć. Żona cię pozdrawiam, kazała przekazać że bardzo Cię kocha.- odparłam wstając

Britney natychmiastowo odsunęła się o chłopaka
-O czym ty mówisz Basia...- zapytała
Alek spoglądał na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy, jakbym właśnie odkryła jego największy sekret.
-Byłam u niej, nawet nagrałam z nią rozmowę. Nie wiedziałam Alek że będziesz ojcem gratuluję!- odparłam wyciągając telefon
-C-co?- zapytała zapłakana Julia.- Basia, przestań tak żartować. Alek powiedz coś!
Chłopak tylko spojrzał na mnie i odparł.
-Nie wiem Basia czemu tak żartujesz ale twoje żarty wcale nie są śmieszne. Chodź skarbie idziemy.- odparł
-Chwila! Nie chcesz posłuchać?- zapytałam puszczając rozmowę.
-Zapomniałam pogratulować. Jest pani w ciąży prawda? Który to miesiąc?- zapytałam
-O dziękuję, to już czwarty. Alek bardzo chciał żeby to był chłopiec, na razie się na to zapowiada bo strasznie kopie!
Po tym fragmencie wyłączyłam nagranie a Blondynka upadła na kolana płacząc.
Podeszłam do niej obejmując ją a Kuba podszedł do Alka uderzając go w twarz.
-Nie pokazuj się tu więcej. Wiem że to ty otrułeś Nowego!- krzyknął
-Co!?- krzyknęłam
-No przyznaj się Alek. Powiedz nam wszystkim jak było.- krzyczał Kuba trzymając chłopaka za kark
-Alek czy to prawda?...- zapytała Britney przez łzy
-Kochanie nie ja-
-Nie mów tak do mnie!- krzyknęła blondynka.- Kuba zadzwoń po policję. Ten człowiek nie powinien być na wolności!- krzyczała płacząc coraz bardziej

Na nasze szczęście służby były na terenie szpitala i szybko pozbyły się niechcianych śmieci.
Zabrano Alka na komisariat gdzie oczywiście do niczego się nie przyznał, więc osadzili go w areszcie do czasu rozwiązania sprawy.

*Time skip- tydzień później*
Alek dalej siedział w areszcie, a Nowy leży w śpiączce w szpitalu. Lekarze dają mu szansę, ale wszystko zależy od tego kiedy się wybudzi.
Britney stara się pozbierać po zerwaniu z chłopakiem, nie mogąc zapomnieć o Gabrielu który nadal leży w szpitalu. Wczoraj pojechała do jego żony i opowiedziała mu o wszystkim, ta się załamała i nie odpowiadała już więcej.
Jeżeli chodzi o mnie i o Kube to jakoś się trzymamy. Wiadomo wszyscy jesteśmy przygnębieni, ale przynajmniej pozbyliśmy się tego człowieka z bazy.
I gdy siedzieliśmy już sobie razem z Britney na kanapie w bazie myśląc że gorzej być nie może, do bazy wszedł Bieliński.

Infinity-KuSiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz