Mission Failed

385 17 0
                                    

-Kuba po co to wszystko. Ona tak czy siak ciągle myśli o tym Alku. Nie ufała mi widzisz? Myślała że chce rozwalić jej jakże "idealny związek". Ja jej chciałem tylko pokazać prawdziwą twarz tego podłego, aroganckiego... Kreta!- wyżalał mi się Nowy podczas zmywania naczyń
-Słuchaj, to że Cię dziewczyna rzuciła to nie powód do zmieniania trybu życia z ratownika na żula. Nie możesz się przez to załamywać.- odpowiedziałem
Nowy patrzył na mnie chwilę.
-Kuba łatwo Ci mówić wiesz? Zwykle to ty rzucasz dziewczyny. Nie odwrotnie.- powiedział- Chociaż z Martynką było nieco inaczej...
Myślałem że się zapadnę pod ziemię. Chłop mi teraz będzie wypominał rzeczy z przeszłości?
-Okej okej to było dawno temu! Teraz jestem wolnym szczęśliwym człowiekiem!- krzyknąłem zbierając z podłogi nie wyrzucone od dawna paczki po zupkach chińskich.
-A co z Basią?

*POV BASIA*
-Britney naprawdę zamierzasz opłakiwać tego Alka do końca swoich dni? Przecież ten śmieć nie jest tego wart!- krzyknęłam podirytowana.
-No ale nie tylko o to chodzi. Straciłam też Nowego...- powiedziała wycierając łzy chusteczką.- Jak on się czuje?...

Trochę mnie zaskoczyło to pytanie, no ale chyba jej nie odpowiem że Kuba właśnie prowadzi akcję odradzania chłopaka do życia ponieważ, Nowy naprawdę nieźle się załamał. Chyba się jeszcze nie pozbierał bo Zosi a tu już taka akcja.
-Pracujemy nad tym...- odpowiedziałam
-Ty i Kuba?- zapytała
-Tak. A co?
-Nic nic. Pasujecie do siebie.- powiedziała uśmiechając się.
-Zajmij się malowaniem. Za godzinę jedziemy na dyżur.- odparłam śmiejąc się

*POV KUBA*
-Ja i Basia jesteśmy przyjaciółmi , bardzo dobrymi. Chyba nigdy nie miałem tak dobrej przyjaciółki.- powiedziałem

Nowy się zaśmiał, i zaczął coś gadać pod nosem ale w sumie nic nie zrozumiałem więc postanowiłem że to oleje.

Wsiedliśmy z Nowym do mojej Alfy.
Mój kochany samochodzik.
Już w drodze widziałem że chłopak się stresuje.
Już nawet nie chodzi w tym wszystkim o to żeby zeswatać Julkę i Gabriela, ale wszystkim brakuje obecności tej dwójki.
Bez nich na bazie, na pewno jest o wiele ciszej. Ale nie powiem że ciekawiej.

Gdy dojechaliśmy do bazy, zobaczyliśmy Alka rozmawiającego z Britney.
Chłopak trzymał w ręku bukiet róż, i tłumaczył coś dziewczynie, a ona zakrywając usta rękami rzuciła mu się w ramiona. Spojrzałem najpierw na Basię, która stała przy karetce załamana tym jak potoczyła się sytuacja, a później na Nowego.
Może zabrzmi to głupio, ale widziałem ten ból w jego oczach. Nie chciałem żeby przyjaciel znowu się załamał. Po akcjach z Zosią wiem że ten chłopak jest zdolny do wszystkiego dosłownie.
-Nowy słuchaj. Nie będę Ci tutaj prawić teraz tekstów-
-Poprostu zawieź mnie do domu. Nie mam siły tego oglądać.- odparł odwracając głowę w drugą stronę

Posłusznie zawróciłem samochód kierując się w drugą stronę.
Wiedziałem że razem z Basią zwaliliśmy sprawę ale głównym powodem do rozpaczy była tutaj Britney. To ona jest strasznie naiwna, a Alek to przeszkoda do posunięcia. A raczej, do wyeliminowania.

-Napewno dasz sobie radę?- zapytałem wychodząc z mieszkania Nowego.
-Tak Kuba. Nie jestem już małym dzieckiem.- odparł rzucając plecak w kąt.
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi...
-Spoko. Poradzę sobie. Przecież nie pierwszy raz Britney ma mnie totalnie w dupie prawda?- odparł wyciągając z lodówki puszkę Blacka.
-Nowy wiesz że nie możesz tego pić.- odparłem wiedząc że chłopak ma problemy z sercem, i lekarz zabronił mu pić takich rzeczy.
-Daj mi już spokój Kuba dobrze wiem co mogę. Wracaj na dyżur, bo zaraz się spóźnisz.-
Nie mogłem się z nim kłócić. Zrobił bym to jako dobry przyjaciel, i został bym z nim, żeby pogadać, ale ja już naprawdę nie wiem co mam mówić. Rzuciłem tylko szybkie "Pa", i wybiegłem z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi.

Szybko znalazłem się pod bazą jako że szybko jeżdżę. Nie zdążyłem zaparkować, bo przy moim aucie znalazła się Baśka. Wysiadłem z samochodu pytając co się stało.
Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.
-Zaraz chyba Cię walne!- krzyknęła chwytając mnie za ramiona
-Ale za co!- krzyknąłem
-Bieliński  przyjął Alka rozumiesz!? Wszyscy uwierzyli w jego niewinność! Nawet Wiktor!- dziewczyna telepała mną jakbym to ja był szefem stacji.
-Basia spokojnie. Powiesz mi co ja mam z tym wspólnego?- powiedziałem
-Nie wiem, poprostu się wkurzyłam, i musiałam się wyżyć, a byłeś pod ręką.- super. Miłe przywitanie.- Co z Gabrysiem?
-No...Jest, gorzej?- odparłem spuszczając głowę w dół, jakby szukając jakiejś podpowiedzi w moich pięknych butach.
-Dobra, Britney jest moją przyjaciółką ale to co zrobiła to przesada! A Alek to śmieć!!!- krzyknęła ściskając moje ramiona
-Basia uważam tak samo, ale przyjemnie by było gdybyś jednak nie wyżywała się na mnie.- odparłem rozluźniając ścisk blondynki.
-Przepraszam.- powiedziała bawiąc się palcami.
Odgarnąłem jeden z jej kosmyków za ucho i uśmiechnąłem się.- Chodź bo zaraz zacznę dyżur, a nie chce mieć przechlapane u Bielińskiego.
Uśmiechnęła się, po czym pospiesznym krokiem udaliśmy się na bazę.

-Hej Kubuś!- krzyknęła Britney w moją stronę.
Tylko kiwnąłem głową widząc Alka obejmującego ją w pasie.
-Jakub Szczęsny.- usłyszałem za plecami głos dobrze mi znany.
-Porucznik Bieliński, dobrze pana widzieć.- odparłem z udawanym entuzjazmem.
-Jeszcze raz przekroczy pan prędkość swoim samochodem na terenie szpitala, osobiście wyrzucę pana z pracy, z mandatem na karku.- odparł spoglądając mi w oczy przeszywającym na wylot wzrokiem.
-Tak jest szefie. Proszę wybaczyć, spieszyłem się odwieźć Nowego który bardzo źle się poczuł.- krzyknąłem tak żeby Britney usłyszała.
Wszyscy siedzący w bazie spojrzeli się na mnie jak na debila, ale jednocześnie bardzo ich to zaciekawiło.
-Właśnie. Co się stało Nowemu? Wszystko z nim w porządku?- zapytał Alek z tą swoją udawaną troską w głosie.
Miałem ochotę w tamtym momencie walnąć go z całej siły w twarz ale wiedziałem że będzie to miało swoje poważne konsekwencje.
-Gdybym miała przyjść po długiej przerwie do pracy i zobaczyć jako pierwsze twoją twarz chyba jednak bym zrezygnowała.- powiedziała Basia
Myślałem że ze śmiechu serce mi stanie

Piotrek ledwo dusił śmiech, to samo Wiktor, doktor Góra uśmiechnął się co u niego rzadkie, a Martynka patrzyła się na przyjaciółkę z wzruszeniem w oczach. Widać było że nikt tu nie lubi Alka.

"That's my girl"
Pomyślałem patrząc w stronę Baśki.
Ta uśmiechnęła się.
Nie można było tego powiedzieć o Britney i Alku. Na jego twarzy było widać wkurwienie, a na twarzy jego "życiowej wybranki" widać było złość i smutek jednocześnie.
-Nie spodziewałam się tego po tobie Basia. Naprawdę. Dacie już mu spokój!? Starał się żeby się zmienić. A wy tego nie dostrzegacie! Żal. - odparła łapiąc chłopaka za rękę i wyprowadzając z bazy.

W tej całej awanturze zapomnieliśmy o Bielińskim który stał przysłuchując się wszystkiemu.
-Barbaro Wszołek. Za kolejne takie teksty do kolegi z pracy będzie nagana.- powiedział
Wkurwiłem się potężnie nie powiem.
-Tak? Proszę nie nazywać Alka "Kolegom" ponieważ jedyne co mnie z nim łączy to ten sam adres pracy zapisany w papierach. A pan chyba powinien bardziej przemyśleć przyjmowanie do pracy ludzi którzy szkodzą każdemu. -Basia wzięła do ręki tablet widząc migającą na nim diodę.- Wezwanie. Żegnam szefie.- odparła wychodząc z Bazy.
Pobiegłem za nią w końcu to ja z nią jeżdżę.
Złapałem ją od tyłu i podniosłem obracając.
-Kuba puszczaj wezwanie mamy!- krzyknęła śmiejąc się
Postawiłem ją na ziemi.
-Uwielbiam Cię Basia
-Wiem Kuba. Bardzo dobrze o tym wiem.

Infinity-KuSiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz