Obudziłem się leżąc na niewygodnej kozetce w jakimś małym pomieszczeniu. Obok mnie stali Armin, Crista i starsza kobieta w krótkich, kręconych włosach oraz dużych okularach na nosie. Po białym kitlu, który miała na sobie łatwo było się domyślić, że to pani pielęgniarka.
- Eren! Nic ci nie jest?- zawołał Armin, kiedy się ocknąłem.- Boli mnie szczęka i biodro...- powiedziałem dotykając badawczo policzka. Od razu poczułem ból i pieczenie.
- Poczekaj, zaraz podam ci jakieś leki przeciwbólowe. Arlet, podaj mu lód.- poleciła starsza kobieta. Blondyn wziął ciemnoniebieski woreczek i przyłożył mi do szczęki.
- Dziękuję.- podziękowałem mu.
- To nic. Tak mi przykro, to moja wina...- obwiniał się blondyn unikając mojego wzroku.
- Eh? Przecież to nie ty rzuciłeś się na mnie z pięściami...- Ale miałem ciebie pilnować! Obiecałem to! Obiecałem...!- wołał, a w oczach zbierały mu się łzy. Komu? Komu obiecałeś, Armin?- chciałem zapytać, ale nie miałem odwagi. Poza tym, było tam kilka obcych osób... Mogło powstać niezłe zamieszanie.
- Armin, uspokój się. To nie twoja wina.- dodała niebieskooka blondynka.
- A-Ale...- To nie ty go uderzyłeś, tylko Jean!- ucięła jego wypowiedź. Armin spuścił głowę i kiwnął. Dziewczyna westchnęła oraz skierowała swój wzrok na mnie.
- Spójrzmy na pozytywy. Gabinet pielęgniarki to jedyne miejsce, które zapomniałam ci wskazać. Nie myślałam, że wylądujesz tutaj już pierwszego dnia!- uśmiechnęła się niebieskooka. Była o wiele bardziej przyjacielska niż tamtego ranka. Może zaczęła mi ufać?- zastanawiałem się.
- Masz rację.- odpowiedziałem posyłając im swój szczery uśmiech.***
- Pierwszy dzień w szkole i już wracasz z obitą twarzą?- zapytał Levi, kiedy wracaliśmy autem do domu.
- Też chciałbym wiedzieć dlaczego.- mruknąłem wpatrując się w okno, za którym znów padał deszcz.
- Następnym razem postaraj mu się zrewanżować...
- Namawia mnie pan do bójki?- zdziwiłem się.
- Mówię o rewanżu, nie o zasadzie „oko za oko”.- westchnął ciemnowłosy i skręcił w stronę wjazdu do posiadłości.- To w jaki sposób mam mu się „zrewanżować”?- zapytałem ciekawy. Rivaille spojrzał na mnie, ale nic nie odpowiedział. Znowu to samo... Pożera mnie swoim wzrokiem, a raczej prześwietla moją duszę...- pomyślałem. Po chwili zbliżył dłoń do mojej twarzy. Podłożył mi palec wskazujący pod brodę, a kciukiem otarł mój podbródek, tuż pod dolną wargą. Moje ciało przeszedł dreszcz.
- Boli?- zapytał Levi swoim nieziemskim, niczym pomruk głosem.- N-nie. Dostałem leki przeciwbólowe i...- zacząłem tłumaczyć.
- Ciii...- uciszył mnie oraz obrócił mój podbródek badając wzrokiem moją twarz. Znajdował się tak blisko... Wpatrywałem się w jego piękną twarz. Kruczoczarne włosy opadające na czoło. Długie, kocie rzęsy otaczające magnetyczne, kobaltowe oczy oraz niepełne, ale kuszące różowe usta. Jak to jest możliwe, że nie ma żadnej... sympatii?- rozmyślałem.
- ... Ma pan kogoś?- po zdziwionej minie Rivaille zorientowałem się, że powiedziałem to na głos.
- J-ja przepraszam! Nie powinienem...! Wiem, że to nie moja sprawa i...!- zacząłem się tłumaczyć.
- W porządku.- odpowiedział ciemnowłosy ucinając moją wypowiedź. Jednak przez całą naszą podróż powrotną milczał niczym grób, więc nie otrzymałem odpowiedzi...***
Zjadłem obiad w towarzystwie Rivaille, a później opowiedziałem mu o moich wrażeniach po pierwszym dniu.
CZYTASZ
Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎ I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x Levi
FanfictionPiętnastoletni Eren Jaeger zostaje sprzedany przez handlarzy żywym towarem. Okazuje się, że nie ma żadnych wspomnień ani bliskich. Znany na całym świecie agent policji - Rivaille przyjmuje nastolatka do siebie i daje schronienie do czasu znalezienia...