38

186 13 1
                                    


- S-Słucham...?- Czy to jakiś żart?
- Jesteś głuchy? Kazałem ci się rozebrać.- odparł mrużąc swoje powieki.
Czyli jednak nie...

- Ni-Nie możesz poczekać aż będziemy w domu?- zapytałem, czując szybko rozprzestrzeniające się ciepło na policzkach.
- Wkurzający...- usłyszałem niezadowolony pomruk. Po chwili Rivaille odpiął mi pas i jedną dłonią szarpnął za moje ramię, a drugą za włosy, przyciskając mnie siłą do siedzenia. Byłem zbyt zmęczony, żeby z nim walczyć, co nie znaczyło, że się łatwo poddam.
- Levi! Przestań! To boli!- zawołałem, sięgając do jego palców, mocno wczepionych w moich włosach. Mężczyzna puścił je tylko po to, by móc pochwycić ręką oba moje nadgarstki, które przyszpilił do chłodnej, samochodowej szyby. Następnie sięgnął do rozporka spodni, które miałem na sobie...- Nie!- ostatkiem sił próbowałem mu się wyrwać. Niestety moje działania na nic się zdały, gdy niespodziewanie zsunął materiał z moich ud i złapał za nagie biodro, aby unieść je w górę.
- Nikt cię tutaj nie usłyszy.- Nie rozumiem... Dlaczego miałbym wzywać o pomoc? To przecież Levi. Osoba, którą darzę bezgranicznym zaufaniem oraz miłością... Więc czemu to robi? Czy to kolejny test? Chce mnie przerazić? Zrazić do siebie? O to mu chodzi?
Nagle poczułem, jak naciąga kondom na mnie, a później na siebie...
- Skąd je masz?- zdziwiłem się. Nigdy wcześniej ich nie używaliśmy. Możliwe, że to zaplanował, jednak szczerze w to wątpiłem. To jakiś koszmar...- pomyślałem, gdy ukląkł na siedzeniach, tym samym umiejscawiając się między moimi rozłożonymi i trzęsącymi nogami.
- Dlaczego to robisz?- nie potrafiłem opanować zbierających się w oczach łez, które powoli spływały po moich bladych policzkach i drżącej brodzie.
- Bo chcę.- odrzekł krótko i wsunął się w moje wnętrze bez żadnego ostrzeżenia. Krzyknąłem-nie, wrzasnąłem z bólu, który rozdzierał mnie na drobne kawałki za każdym jego agresywnym pchnięciem. Stałem się przedmiotem. Bez znaczenia, bez uczuć, bez życia... Zupełnie pusty i tak cholernie samotny...
- Eren...- usłyszałem jakby gdzieś w oddali. Moje zapłakane i zmęczone oczy skupiły się na tych niesamowitych, niebieskich tęczówkach, które w tamtej chwili wydawały mi się zupełnie obce...
- Dla-Dlaczego?- zaszlochałem.
- Twoja dziewczyna...- stęknął cicho i doszedł bez zamiaru dokańczania swojej uciętej wypowiedzi. Zdawało mi się? Co ma z tym wspólnego Crista?
Kiedy mnie w końcu puścił, poczułem pieczenie i widziałem ciemny ślad wokół moich nadgarstków. Momentalnie przybliżyłem swoje nogi do piersi oraz objąłem się rękoma. Czyżby chodziło mu o... tamten pocałunek?
Niestety nie zdążyłem o nic zapytać, gdyż straciłem kontakt ze światem.

***

Obudziłem się w środku nocy, we własnym łóżku. Czułem się strasznie obolały i... wykorzystany. Wiedziałem, że pomimo wszystkiego, co stało się przed paroma godzinami, nie mogłem zostawić tej naglącej rozmowy na później. Gdy odgarnąłem kołdrę, zauważyłem, że mam na sobie piżamę. Kilka tygodni wcześniej byłbym zażenowany, jednak teraz nie miałem przed Levim nic do ukrycia, czego wcześniej by nie wiedział czy widział. Został mężczyzną mojego życia i nic nie miało szansy tego zmienić. Nigdy.
Powoli skierowałem się do jego sypialni. Gdy już tam dotarłem, wziąłem kilka głębszych wdechów i niepewnie uchyliłem drzwi. Stał po ciemku przy oknie w tych samych ubraniach, co przedtem i palił papierosa.
- Nie śpisz?- zapytał, nie patrząc w moim kierunku. Zamknąłem za sobą drzwi i podszedłem do niego.
- Mógłbym zadać ci to samo pytanie.- oparłem się plecami o ścianę, niecały metr od niego.
- Jak się czujesz?- dodał po dłuższej przerwie przepełnionej niezręcznym milczeniem.
- Po tym jak mnie prawie zgwałciłeś?
- Nie wiedziałem, że jest tam jakieś "prawie".- prychnął, odkładając niedopałek do popielniczki znajdującej się na parapecie.
- To zależy... Żałujesz tego, co zrobiłeś?- wzrok miał wciąż wbity w obraz za oknem. Przyglądałem się jego twarzy w blasku pełni księżyca. Kobaltowe oczy pałały tajemniczością i spokojem, co oznaczało, że wrócił do normy.
- Nie byłem wtedy sobą.- przyznał, opierając dłoń o szybę.
- To kim?
- Moją dawną wersją.
- Czyli?- twardo dopytywałem. Nie często nadarzała się taka okazja.
- Cholernie przystojnym, inteligentnym, doświadczonym...
- Proszę cię...- skrzyżowałem ręce na piersi.
-... gnojkiem, którego nikt ani nic nie obchodziło.- dokończył z grymasem na twarzy.
- Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego mnie nie słuchałeś?
- Byłem... wytrącony z równowagi. Wieloma rzeczami, które w ostatnim czasie miały miejsce.
- Byłeś... zazdrosny?- Nie powiedziałem tego...
- Co?- od razu złapałem z nim kontakt wzrokowy. Okrzyczcie mnie, zabijcie, a potem zakopcie w ogródku za domem!
- O Cristę... Byłeś o nią zazdrosny?- wiercił mnie swoim zniewalającym z nóg spojrzeniem. Głupi, naiwny Eren... Taki facet jak Levi nigdy nie-!
- A co jeśli odpowiem, że tak?- serce zabiło mi mocniej. Przez kilka dobrych minut patrzyliśmy sobie w oczy. W uszach słyszałem oszalały puls, a krew się zagotowała w żyłach. Bez większego zastanowienia podszedłem do niego te kilka kroków, które nas dzieliły i zatopiłem się w pachnących dymem, miękkich wargach oraz pozwoliłem mu eksploatować swoje wnętrze gorącym i zręcznym językiem.
- Jestem tylko twój.- wyznałem, kiedy odsunęliśmy się od siebie zdyszani.- Nie masz prawa do zazdrości o mnie. Wybacz, że ci nie powiedziałem, ale planuję zerwać z Cristą po balu. Jest dla mnie bardzo ważną...- uniósł jedną brew.- przyjaciółką.- dokończyłem, pozbywając się jego bezsensownych domysłów.- Nie chcę jej skrzywdzić. Może chociaż poprzez wspólną zabawę na balu wynagrodzę jej tyle czasu zwodzenia...
- Zwodzenia?
- Chyba nie myślałeś, że coś do niej czuję!- w kobaltowych oczach zobaczyłem lekkie zakłopotanie.- A uważa się za takiego dorosłego...- posłałem mu swój najlepszy uśmiech.- Jesteś, byłeś i zawsze będziesz dla mnie jedynym. Nikt inny się dla mnie nie liczy.- nagle poczułem jak oplata ręce wokół mojej talii i przyciąga blisko do siebie. Zatraciłem się w pocałunku, którym mnie obdarzył oraz szerokich ramionach, stanowiących moje ukochane miejsce na ziemi.
- Eren... doprowadzasz mnie do szału. Wiesz o tym?- wymruczał w moją szyję. Zadrżałem i odchyliłem głowę w tył, aby dać mu do niej większy dostęp.
- To... dobrze?- chaos w mojej głowie robił się coraz większy.
- Chcesz się przekonać?- zapytał, sięgając między moje nogi.
- T-Tak... Tak!- załkałem, czując jak dłonią poruszał o niezwykle cienki materiał moich spodni od piżamy.
- Jesteś pewien? Wcześniej wyglądałeś na wyczerpanego. Musiałem cię zanieść do łóżka...- zaprowadził mnie w stronę posłania.- ... rozebrać...- jednym, sprawnym ruchem zerwał materiał mojej koszuli i przez moment drażnił sutki szczupłymi palcami.-... i położyć.- popchnął mnie na pościel, po czym sam zdjął swoją czarną koszulkę i zmierzył wzrokiem od stóp do głów.
- I-I co potem?- spytałem z szkarłatnym rumieńcem na policzkach.
- Potem...- pochylił się w moim kierunku.- chciałem cię jeszcze raz ostro zerżnąć.- wyszeptał do mojego ucha. Nie wiedziałem, jak powinienem prawidłowo zareagować na tak ogniste słowa. Na szczęcie ciało i sięgające zenitu podniecenie postanowiły odpowiedzieć za mnie.
- Weź mnie, proszę... Błagam, Levi! Potrzebuję cię tak bardzo...- zawołałem głosem pełnym desperacji. Czarnowłosy niezwłocznie rzucił się na mnie i zamknął usta swoimi. Nasze języki tańczyły, a pobudzone ciała ocierały się o siebie, aby chwilowo zaspokoić pragnienie.
- Jak chcesz to zrobić?- wymruczał zdyszany, pociągając za moją dolną wargę. Po raz pierwszy pyta mnie o zdanie... Nie sknoć tego!
- Ch-Chcę... cię widzieć.- Jedynie na tym mi zależy... Pragnę podziwiać twoją perfekcyjną twarz, słyszeć odgłosy rozkoszy, widzieć jak układasz moje imię na tych nieziemskich wargach...
Kiwnął twierdząco głową i zdjął ze mnie spodnie oraz strzępki piżamy.
- Połóż się.- usłuchałem go i podparłem się na łóżku na łokciach, rozsuwając przed nim nogi. Rivaille zupełnie niespodziewanie zarzucił moją prawą nogę na bark i pochylił się nisko, aby wziąć mnie do swoich ust. Z westchnieniem wczepiłem palce w jego hebanowe włosy i skupiłem się na równomiernym oddychaniu. Był niesamowity, idealny, cudowny... Czułem zbliżający się orgazm, jednak Levi zaskoczył mnie, gdy uniósł moje biodra i zaczął sunąć swoim gorącym językiem po moim wejściu.
- Le-Levi!- jęknąłem głośno z rozkoszy, która unosiła mnie wysoko ponad ziemię. Nie potrzebowałem ani chwili dłużej, aby dojść. Z przyspieszonym pulsem i oddechem, swoimi na wpół przymkniętymi powiekami obserwowałem, jak Rivaille rozpiął swój rozporek oraz zdejmuje spodnie razem z bielizną. Następnie złapał za moje uda i rozchylił je, zajmując odpowiednią pozycję. Zanim wykonał kolejny ruch, spojrzał mi w oczy, sięgając resztek mojej zamglonej świadomości.
- Gotowy?- usłyszałem spragniony, niski warkot, który wywołał falę dreszczy. Powoli kiwnąłem głową. Mężczyzna bez wahania wszedł we mnie, pokonując wszelkie możliwe bariery między nami. Wbiłem swoje palce w satynową pościel, a z ust uciekł mój zduszony krzyk.
- Złap się mnie. Będzie ci wygodniej.- Levi pokierował moje dłonie na swój kark. Uchyliłem zaciśnięte powieki i spojrzałem w kobaltowe tęczówki.
- Nie-Nie chcę zrobić ci krzywdy...- odezwałem się cicho.
- Odrobina bólu jeszcze nikogo nie zabiła. Poza tym, zaraz odczujesz go jeszcze więcej...
- Lubię go.- odparłem, przykuwając jego uwagę.- T-Ten rodzaj bólu...- ciągnąłem dalej.- Myślę, że... potrafię sobie już z nim poradzić i się do niego... przyzwyczaić.- odpowiedział mi cichym parsknięciem. Po chwili na jego ustach zawitał delikatny uśmiech.
- Dobrze wiedzieć...- sięgnął do mojego ucha.-... ponieważ nie zamierzam cię wypuścić ani na sekundę.- dokończył, wchodząc we mnie znacznie głębiej.
- Ah-!- zawołałem, wbijając paznokcie w nagie łopatki czarnowłosego. Było zupełnie inaczej niż przed paroma godzinami w samochodzie. Poruszał się miarowo, bez pośpiechu, rozkoszując każdym odurzającym pocałunkiem, urwanym westchnieniem, niezapomnianym dotykiem... Tak jakby chciał mi pokazać po raz pierwszy, co znaczą słowa "kochać się".
Po kilku minutach doszliśmy razem, a on, zgodnie z obietnicą, nie puścił mnie, tylko trzymał w swoich objęciach, aż obaj znaleźliśmy siłę do ponownego skosztowania naszego wspólnego raju.
Pomimo niezwykle namiętnej i zaspokojonej tęsknotą wspólnej bliskości nocy... gdzieś w głębi serca czułem rosnący niepokój. Kolejny raz wyznałem Rivaille co czuję, a on nadal nie dał mi żadnej, sensownej odpowiedzi...

Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎  I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz