29

268 17 2
                                    

- I jak było w szkole?- zapytał mnie Levi w drodze do posiadłości.
- D-Dobrze...- Cholera. Nie mogę się uspokoić.- czułem jak policzki mnie wręcz palą, a serce bije zdecydowanie zbyt szybko. W mojej głowie cały czas powtarzało się niczym zdarta płyta zdanie ciemnowłosego z tamtego poranka. Wieczorem... W końcu odwiedzę pokój Rivaille... i może my... razem...
- Słyszysz?- zamrugałem i spojrzałem na kierowcę wpatrującego się we mnie z wyczekiwaniem.

- Przepraszam. Może pan powtórzyć?- poprosiłem. Mężczyzna przez chwilę milczał, a następnie zbliżył się do mnie i pociągnął lekko za moją dolną wargę zębami. Zadrżałem czując ciepło rozlewające się po całym moim wnętrzu. Pragnąłem jego dotyku, bliskości... Byłem pewien, że gdyby kazał mi rozstawić nogi na tylnych siedzeniach, uczyniłbym to bez najmniejszego wahania... Niestety, gdy tylko światła zmieniły się na zielone, Levi wrócił do prowadzenia pojazdu.

- Pytałem, czy pani oddała wam już testy z łaciny.- odezwał się czarnowłosy. Przełknąłem ślinę i przymknąłem powieki. Opanuj się do cholery! Pierwszy raz tak bardzo odczuwałem jego obecność w ten specyficzny sposób. Moje myśli stały się chaotyczne, a ciało pragnęło uwagi... Musiałem się powstrzymać. Co pomyślałby Levi?

- Wyniki będą pojutrze. Wszyscy nauczyciele muszą posprawdzać prace do weekendu...- odpowiedziałem modląc się w duch, żeby mój głos wydawał się jak najbardziej normalny.
- Dlaczego?

- W sobotę będzie zorganizowane jakieś przyjęcie z okazji rocznicy założenia szkoły... Nazwali to balem jesiennym.- oznajmiłem.
- Rozumiem. Zapisałeś się już?
- Eh?- zdziwiłem się i zerknąłem na ciemnowłosego.

- O co chodzi? Nie chcesz iść?- zapytał wprost.
- To nie tak...- mruknąłem ciszej i zwróciłem wzrok za okno. Słońce oczywiście nie pojawiło się na dłużej. Nad całym miastem, niebo zdążyły już opanować burzowe chmury. Czy to jakiś znak?

- Chodzi o tą blondynkę?- zgadł Rivaille.
- Nie chcę jej oszukiwać, nie zasługuje na to... Myślałem żeby porozmawiać z nią po balu, aby nie robić zbędnego zamieszania...
- Jesteś pewien? Przypomnę, że nasze obecne relacje nie kwalifikują się do tak zwanego "związku".- powiedział oschle Levi.
- W taki razie do czego?- spojrzałem na niego z wyrzutem.

- Dowiesz się wieczorem.- odparł tajemniczo, a mnie ponownie opanowały mieszane uczucia. Dojechaliśmy na miejsce w ciszy. Następnie weszliśmy do domu, w holu zaczęliśmy zdejmować buty oraz płaszcze. Zupełnie nie wiedziałem jak się zachować. Moje myśli stały się splątanym czarnymi nićmi kłębkiem...

- Masz jutro jakiś test? Projekt? Jakąś inną przeszkodę, żebym nie mógł cię teraz zaciągnąć do łóżka?- odezwał się zupełnie innym głosem niż zwykle Rivaille. Zgłodniałym, spragnionym, dorosłym... Nogi prawie się pode mną ugięły.
- N-Nie...- mój głos za to zabrzmiał niczym pisk wystraszonego zajączka, który spotkał na swojej drodze do lasu dzikiego, czarnego wilka z kobaltowymi oczami.

- Za mną.- wydał rozkaz i ruszył w stronę schodów. Przełknąłem głośno ślinę. Chwiejnym krokiem udałem się za nim. Nie zauważyłem, kiedy stanęliśmy przed drzwiami z ciemnego drewna. Levi wyciągnął niewielki, srebrny kluczyk z tylnej kieszeni spodni i wsadził go do zamka. Moje ciało przeszedł dreszcz.
- Kiedy tutaj wejdziesz... nie będzie odwrotu. Rozumiesz, Eren?- spojrzał mi badawczo w oczy. Czy na pewno tego właśnie chciałem? Miałem jeszcze możliwość...

Okazję powrotu do "normalnego" życia nastolatka Erena Jeagera, który miał śliczną dziewczynę, tajemniczego opiekuna, porządną szkołę i kumpli. Pilnie się uczył, nie robił zbędnych problemów oraz starał się zapomnieć o nękającym go uczuciu do czarnowłosego... Tylko sęk w tym, że tej "normalności" prawdziwie nie zaznałem nigdy, a jedyny fakt którego nigdy nie byłem bardziej pewny, to taki, że kochałem Rivaille całą swoją duszą...

Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎  I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz