49

155 12 0
                                    


- Słyszeliście? Kirstein został zamordowany! No co ty! Kiedy? Czy to dlatego piekarnia jest zamknięta? Ale kto mógł coś takiego zrobić? Czy my w ogóle jesteśmy tutaj bezpieczni? - szepty mieszkańców dochodziły do moich uszu i powodowały narastającą falę niepewności oraz strachu przed konsekwencjami.
- Eren... - usłyszałem zmartwiony głos. Spojrzałem w ciemne jak dwa węgle oczęta, przepełnione żalem i współczuciem.
- Nic mi nie jest, Mikasa. Chodźmy - mruknąłem, po czym ruszyłem w kierunku domu. - Mamo! Wróciliśmy! - zawołałem, zamykając za sobą drzwi.

- Jestem w kuchni! - odkrzyknęła kobieta. Zdjęliśmy z Mikasą buty oraz kurtki, a następnie poszliśmy do pomieszczenia, w którym siedziała matka razem z tajemniczym mężczyzną. Był odwrócony do nas tyłem, więc mogłem zauważyć jedynie kruczoczarne, krótko ścięte włosy oraz ciemnogranatowy mundur policyjny. Po moim ciele przeszedł zimny dreszcz, a serce zaczęło bić mi jak szalone. To koniec... Przyszli po mnie... - myślałem nerwowo. - Dzieci, idźcie na górę. Zawołam was, kiedy...
- Pani Jaeger - przerwał jej spokojny, melodyjny głos należący do nieznajomego - Chciałbym porozmawiać z pani dziećmi, jeśli można. Oboje byli tamtego dnia poza domem, możliwe więc, że byli dosyć sprytni, by zauważyć coś niepokojącego - wyjaśnił, po czym wstał i zwrócił się w naszym kierunku. Moją uwagę od razu przykuły piękne, kobaltowe tęczówki. Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem nikogo z tak niesamowitymi oczami... - nie mogłem oderwać od nich wzroku.
Otaczała go taka tajemnicza i ponura aura... Zupełnie inna od znanych mi ludzi. Miał w sobie coś... niezwykłego. Miałem cichą nadzieję, że nie zrobi nam krzywdy i będę mógł go lepiej poznać.
- T-To jest pan komendant Rivaille Ackerman - przedstawiła go szatynka. Czarnowłosy ukląkł przy nas, spoglądając to na mnie, to na Mikasę.
- Razem z moimi partnerami prowadzę śledztwo dotyczące morderstwa waszego sąsiada, pana Kirsteina - wyjaśnił - Nie mam zamiaru zabierać wam wiele czasu. Po prostu chcę się dowiedzieć, co się tutaj wydarzyło.
- Dlaczego? - zapytałem bez zastanowienia.
- Słucham? - zmarszczył lekko swoje brwi.
- Dlaczego chce pan dociec prawdy? Nikt inny tego wcześniej nie robił. Wszyscy mieli gdzieś leżące na ulicy trupy, dopóki nie zaczęły gnić...
- Eren! - syknęła na mnie zmieszana matka.
- ... kiedy komuś działa się krzywda, nikt nie próbował wyruszyć jej na ratunek...
- Synku! - kobieta dała mi kolejne ostrzeżenie.
- ... brakuje tutaj porządku jak nigdzie indziej. Nikt nie czuje się bezpiecznie i w najbliższej przyszłości to się nie zmieni. Więc na co pana starania? - zacząłem mierzyć się z nim wzrokiem.
- Jesteś bystrzejszy niż większość ludzi, jakich spotkałem... chłopcze - stwierdził z błyskiem w przenikliwych oczach.
- Jestem Eren. Eren Jaeger - przedstawiłem się dumnie.
- Dobrze, Eren. Powiem ci dlaczego tutaj jestem. Wyobraź sobie, że też wychowałem się w tym plugawym mieście i również nie miałem za grosz szczęścia. Dlatego, gdy byłem mniej więcej w twoim wieku poprzysiągłem sobie wraz z moimi przyjaciółmi, że jak odrobinę dorośniemy, zakończymy tę farsę raz na zawsze. Nie mamy zamiaru się opieprzać jak reszta ze straży. Chcemy pomóc, lecz sami nie zdołamy zrobić tego, co powinno zostać już od dawna zrobione - z niewiadomego powodu zacząłem mu wierzyć. Dobrze patrzyło mu z oczu, był młody i nie brakowało mu zapału. Pragnął zemsty za uczynione mu krzywdy. Tak samo jak ja...
- Jeśli mówi pan komendant prawdę...
- Proszę, mów mi Levi, partnerze - mężczyzna wyciągnął w moją stronę dłoń. Zaskoczył mnie tym. Partnerze... Jestem częścią jego planu. Mogę im pomóc! - uścisnąłem jego rękę i uśmiechnąłem się promiennie.
- Ja... Ja też nie mogę siedzieć bezczynnie i patrzeć na to, co dzieje się dookoła! Proszę pozwolić mi ze sobą iść, pracować, pomagać...!
- Jesteś pierwszą osobą jaka wyraża jakąkolwiek chęć działania. Masz dopiero osiem lat, a przewyższasz rozumem i honorem dorosłych ludzi... - skomentował z podziwem. - Dobrze więc. Działaj razem ze mną. Szpieguj dla mnie, mów mi o wszystkim, co twoje młode oczy wypatrzą w tłumie...
- Tak jest! - zasalutowałem. Czarnowłosy zamrugał kilkakrotnie, po czym kąciki jego ust lekko się uniosły. Poczułem z nim jakąś dziwną więź. Dopiero co go poznałem, a już potrafiłem mu w pełni zaufać. Może dlatego, że tylko on rozumiał, co czułem? Niesprawiedliwość, niegodziwość, nienawiść... Wszystkie te uczucia przytłaczały mnie i dusiły. Nie mogłem tego dłużej znieść. Widocznie on także... Ktoś taki nie mógł być jednym ze złych. Ktoś taki zasługiwał na miano prawdziwego bohatera.

Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎  I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz