16

296 20 0
                                    


- C-Co?- myślałem, że się przesłyszałem. Levi zerknął na mnie z poważnym wyrazem twarzy.
- To co słyszałeś. Chciałbym żebyśmy tam pojechali. Może znajdziemy jakiś ślad albo sobie coś przypomnisz...- powiedział Rivaille.

- M-Moment. Czy moja matka przypadkiem... nie umarła? Przynajmniej tak mi wszyscy mówili i...- byłem w istnym szoku. W moim sercu zapaliła się iskra nadziei.

- Mieli rację.- odparł tylko ciemnowłosy. Mój tajemniczy płomyk od razu zgasł. Nie potrafiłem zrozumieć. To w takim razie... Gdzie my jedziemy?- myślałem w duchu.

- Już prawie jesteśmy na miejscu.- rzekł mężczyzna skręcając. Po chwili zaparkował auto przed jakimś wysokim ogrodzeniem.
- Wysiadaj.- rozkazał. Kiedy wyszliśmy z samochodu skierowaliśmy się w kierunku wysokiej, żelaznej bramy. Levi otworzył pokaźną furtkę i znaleźliśmy się na terenie pełnym... kamiennych nagrobków.

- Cmentarz...?- zgadłem rozglądając się dookoła. Miejsce było bardzo spore oraz tajemnicze. Z jednej strony otaczał go ciemny i ponury las, a z drugiej widniały odległe budynki z miasta. Oprócz nagrobków i pomników, na środku cmentarza znajdowała się niewielka, gotycka kaplica oraz tuż obok niej, mniejsze katakumby. Atmosfera nieco przypominała jezioro w posiadłości. W powietrzu wyczuć można było unoszącą się mgłę, zapach kwiatów i dopalających się świec. Kilka osób chodziło między grobami na wyznaczonych ścieżkach.

- Dokładnie tak. Chodź, zaprowadzę cię.- polecił i ruszył w przód. Minęliśmy parę metrów. Pod koniec wydzielonego terenu skręciliśmy na prawo. Levi podszedł do nagrobka z czarną płytą i wyrytym na niej napisem. Stał on pod drzewem młodej, japońskiej wiśni, która była w stanie jesiennego uśpienia.

- Czy to...?- Rivaille kiwnął powoli i spojrzeliśmy na grób. Odczytałem napis: „Wspaniała kobieta, kochająca matka, najdroższa żona, Carla Jeager. Zawsze żywa w naszych sercach”. Poczułem ścisk w klatce piersiowej. To była prawda. Moja matka... naprawdę nie żyła.

- Kwiaty?- zdziwiłem się widząc wiązankę białych, świeżych róż na ziemi.
- To pewnie Armin i Erwin.- wyjaśnił Levi, przykucnął przy grobie oraz złożył ręce w geście modlitwy. Uczyniłem to samo, lecz w głębi duszy czułem rozterkę. Co chciałbym jej przekazać? O czym porozmawiać?

Nic nie pamiętałem... Jedyne czego pragnąłem to... Odnalezienia Mikasy i wyjaśnienia wszystkich niejasności. Uchyliłem powieki i potajemnie skierowałem swój wzrok na mężczyznę obok. Wpatrywałem się w jego skupioną twarz. Idealne i spokojne rysy, ciemne rzęsy wywołujące cień na policzkach, kosmyki kruczoczarnych włosów opadające na czoło... Wyglądał jak istny anioł. Mogłem patrzeć na niego przez całą wieczność. Tylko co tak naprawdę miało to na znaczeniu...?

- Eren. Wiem, że...- zaczął mężczyzna.
- Proszę. Powiedz mi prawdę, Levi-san. Chcę wiedzieć... Czy moja matka zginęła przez tych samych ludzi z mafii, co mnie ścigają i przetrzymują Mikasę?- spojrzałem błagalnie w kobaltowe oczy.

- Chyba nie ma co cię oszukiwać... Tak, to prawda. Tak jak mówiłem, ta grupa jest mocna. Walczymy z nią już od kilku miesięcy. To jest ich miasto. Dlatego ty i Mikasa jesteście tak ważni w tej sprawie. Dzięki temu, że mamy ciebie w posiadaniu jesteśmy o krok dalej. Możemy działać i obserwować, co zrobią dalej.

- Myśli pan, że wiedzą gdzie jestem?- zapytałem z obawą.
- Nie sądzę, ale jestem pewien, że nie zajmie dużo czasu zanim się dowiedzą.- dostałem zimnej skórki, a serce zaczęło kołatać mi w piersi. Nie... Nie chcę tam wrócić!!- usłyszałem głos w głowie.

- Eren?- Rivaille zerknął na mnie, po czym złapał delikatnie za moje drżące ramiona.
- Za-zakręciło mi się w głowie. To nic.- upewniłem go. Jednak cały czas czułem jakby ktoś wiercił mi dziurę w mózgu.

Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎  I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz