Kiedy otworzyłem oczy napotkałem przerażoną parę miodowych ślepiów oraz zszokowaną parę kobaltowych. Siedziałem na kozetce, a przede mną stał Levi razem z Petrą.
- C-Coś się stało?- zapytałem zerkając na zaniepokojoną twarz Rivaille.
- Petra, musimy porozmawiać. Teraz.- rzekł stanowczo ciemnowłosy. Po chwili zostałem w pokoju sam. Co to miało znaczyć? Dlaczego wyszli tylko we dwójkę? Hipnoza zadziałała? A może wręcz przeciwnie...? - myślałem gorączkowo. Niedługo później do pokoju weszła złotowłosa kobieta. Wyglądała na strapioną, ale próbowała ukryć swoje uczucia za wymuszonym uśmiechem.
- Petra-...?
- Eren, jak się czujesz?- zapytała mnie.
- W... porządku. Coś się stało? Co z hipnozą?- kiedy to powiedziałem, zauważyłem jak kobieta się wzdrygnęła.
- Poszło...- przygryzła dolną wargę i uciekła wzrokiem w kąt.- Nie wyszło nam. Musimy wymyślić coś innego.- odpowiedziała.
- Ro-Rozumiem...- odparłem i spuściłem głowę w dół. Nie udało się...
- Myślę, że na dziś wystarczy. Masz jeszcze lekcje do odrobienia, prawda?- wstałem powoli z kozetki i zabrałem swoje rzeczy.
- W takim razie ja już pójdę...- Do zobaczenia, Eren.- pożegnała się ze mną. Kiedy wyszedłem widziałem kątem oka, jak przymknęła oczy i cicho westchnęła. Coś było nie tak. Może Levi mi powie...- pomyślałem.
***
- Nic się nie wydarzyło. Petra zawołała mnie, bo przestraszyła się, że nie chciałeś się wybudzić ze snu. Myślała, że coś ci się stało.- odrzekł Rivaille przy kolacji.
- Ach tak...- nieco się uspokoiłem. Nastała chwilowa cisza.
- Masz jakieś plany na weekend?- spytał mnie niespodziewanie ciemnowłosy.- Eh? No... nie. Myślałem, że pomogę Verde w porządkach i pouczę się.- odpowiedziałem.
- Erwin do mnie dzwonił. Szkoła organizuje biwak z soboty na niedzielę. On też tam będzie jako opiekun, więc byłbyś pod dobrą opieką. Co ty na to?- zaproponował mężczyzna.- Naprawdę?! Mogę pojechać?- ucieszyłem się. Levi patrzył na mnie swoimi nieziemskimi oczami. Przez pewien czas się nie odzywał, tylko lustrował mnie wzrokiem.
- Jeżeli tylko będziesz chciał...- odparł.- Chcę! Bardzo!- poprosiłem.
- Dobrze. Wyjazd jest jutro o 7:00. Poproś Verde o jakąś walizkę.- Hai! Dziękuję, Levi-san.- uśmiechnąłem się do niego. Rivaille spojrzał na mnie z błyskiem w kobaltowych oczach i kiwnął lekko głową. Nie mogłem się doczekać... Mój pierwszy biwak z nową klasą!
***
- Wszystko spakowałeś?- zapytał mnie rano ciemnowłosy, kiedy zapinałem czarną, niewielką torbę.
- Raczej tak. Będziemy spali w domkach?
- Nie puściliby was pod namiot w taką pogodę. Chociaż może się polepszy...- mruknął Levi opierając się plecami o ścianę i krzyżując ręce na piersi.
- Ma pan dużo roboty na weekend?- zapytałem biorąc torbę na ramię.
- Powiedzmy...- Nie chciałby pan z nami pojechać...?- wymsknęło mi się z ust pytanie, nad którym rozmyślałem całą ubiegłą noc.
- Niestety nie mogę. Mam tu jeszcze parę spraw do załatwienia. Poza tym, to nie moje klimaty.- odparł szczerze Rivaille. Lekko się zasmuciłem.
- Szkoda...- szepnąłem cicho i zerknąłem w bok. Poradzę sobie...? Levi zawsze był przy mnie w najgorszych momentach, a teraz mam spędzić całe dwa dni bez jego obecności...?- rozmyślałem nerwowo.- Nie rób takiej miny.- usłyszałem ponury głos mężczyzny. Spojrzałem w jego magnetyczne, kobaltowe oczy.
- Dasz sobie radę. W razie czego jest tam też Erwin, który zawsze służy pomocą.- dodał ze spokojem Levi.
- A-Ale...- ciemnowłosy podszedł do mnie bliżej i wczepił swoje palce w moje brązowe włosy.
- Będzie dobrze.- obiecał. Przymknąłem delikatnie powieki i delektowałem się jego przyjemnym dotykiem. W głębi duszy nie chciałem się z nim rozstawać. Choćby na drobną chwilę...***
- Eren!- usłyszałem jak ktoś mnie woła. Spojrzałem na blondyna w beżowej kurtce, ciemnych spodniach i ubranym jasnobrązowym plecakiem.
- Cześć Armin.- przywitałem się.
- Cieszę się, że jesteś. Zupełnie zapomniałem ci powiedzieć o tym wyjeździe!- przeprosił chłopak.- Nic się nie stało, przecież tu jestem, prawda?- uśmiechnąłem się do niego.
- Dzień dobry, Eren.- po chwili dołączył do nas wysoki blondyn w ciemnobrązowym płaszczu.
- Ohayo, Erwin-san.- Erwin, musimy pogadać.- przy moim boku pojawił się Rivaille, który parkował wcześniej samochód.
- Oczywiście. Poczekajcie tu chwilę.- zwrócił się do nas i odszedł z Levim w stronę rzeki.
- Podobno Jeana nie będzie na biwaku.- poinformował mnie Arlet.
- Serio?- Tak. Jest zawieszony i anulowali jego zgodę na wycieczkę. Jednak ma już być w szkole od poniedziałku.
- Armin... Nie wiesz dlaczego on się tak na mnie uwziął?- zapytałem z obawą w głosie.
- Nie mam bladego pojęcia. Znałem go z widzenia. Jego matka pracowała w znanej piekarni, do której chodziliśmy z dziadkiem, ale to przecież było kilka dobrych kilometrów od nas.- opowiedział blondyn.- Nie rozumiem... W takim razie dlaczego...?
- Ja też nie wiem.- odparł Armin. Staliśmy przez moment w całkowitym milczeniu.
- Idą.- spojrzałem na idących w naszym kierunku dwoje mężczyzn.- Muszę już jechać. Bawcie się dobrze i słuchajcie się Erwina.- odezwał się ciemnowłosy w czarnym płaszczu.
- Oczywiście.- rzekł Armin.- Do zobaczenia, Levi-san. Bezpiecznej podróży.- powiedziałem do niego.
- Do zobaczenia, Eren. Zaopiekuj się nim, Armin.- zwrócił się do błękitnookiego. Zdążyłem jeszcze spojrzeć w kobaltowe tęczówki, dopóki nie zniknął z pola widzenia.- No to co chłopaki? Idziemy?- zapytał Erwin, gdy Rivaille zdążył już odjechać.
- Pewnie!- zawołaliśmy chórem.
CZYTASZ
Ⓓ︎Ⓐ︎Ⓓ︎Ⓓ︎Ⓨ︎ I Lᴏᴠᴇ ʏᴏᴜ sᴏ ᴍᴜᴄʜ • Eren x Levi
FanficPiętnastoletni Eren Jaeger zostaje sprzedany przez handlarzy żywym towarem. Okazuje się, że nie ma żadnych wspomnień ani bliskich. Znany na całym świecie agent policji - Rivaille przyjmuje nastolatka do siebie i daje schronienie do czasu znalezienia...