Po skończeniu ceremonii "zabijania przywódcy" razem z rodziną pożegnałaś się ze swoimi "braćmi" i "siostrami".
Następnie usiadłaś z Kiri na jej ikranie i poleciałyście za swoim tatą.Zachwycałaś się przyrodą oraz zwierzętami, które napotkałaś. Zachów i wschód słońca był jak zawsze piękny.
- Zaraz będziemy na miejscu.- usłyszałaś głos swojego ojca.
Faktycznie, zbliżacie się blisko miejsca, w którym będziecie musieli spędzić resztę swojego życia.
Cudnie.
Na dole zauważyłaś zbierający się tłum Na"vi Metkayina. Speszona trochę nagłą widownią sięgnęłaś po łuk, który ściskając, uspokajałaś się.- Jacyś dziwni.- stwierdziłaś, kiedy w końcu wylądowaliście.
- Pamiętajcie.- zaczęła matka.- Musimy być dla nich mili i traktować ich z szacunkiem.
Przewróciłaś oczami i zaczęłaś rozglądać się na zbierających się z innego ludu Na'vi.
Z tego, co za obserwowałaś dzieci wodza klanu cię obserwowały. Najstarszy z nich chwycił cię za ogon i lekko pociągnął. Prawie upadłaś, więc zaczął się śmiać.- Ale dziwne.- zakwiczał.
- Jeszcze raz mnie tkniesz, a wyglądujesz za rafę koralową i jeszcze dalej ty śliska rybo.- zawarczałaś.
Nastała cisza. W duchu przeklinałaś się za twój niewypażony język.
Twoja matka spojrzała na ciebie wzrokiem "Co ja mówiłam chwilę temu?".
Ty tylko kaszlnęłaś nerwowo i wróciłaś do patrzenia pokerową twarzą na innych. Skoro mieli cię za wroga, to trzeba przynajmniej wybudować pozycję.- Rodzina Sully zostanie u nas.- powiedział wódz Tonowari.
Przewróciłaś oczami na stwierdzenie o dzieciach, więc po prostu obróciłaś się i obserwowałaś. Niestety, łuk znowu dał o sobie znać więc z lekkim speszeniem starałaś się nie brać łuku do ręki.- Co z nią nie tak ?.- zapytał wódz Tonowari.
Cała rodzina na ciebie spojrzała smutnym wzrokiem.- Te cholerstwo!.- krzyknęłaś, kiedy twoja ręka sięgnęła po łuk i pociągnęła w stronę wyspy.
- [T.I]!.- zawołała Kiri biegnąc za tobą. Wszyscy pobiegli, a kiedy byłaś już przy brzegu wywaliłaś się twarzą w piasek.
- Cokolwiek to jest, to jest przeklęte!.- warknęłaś.- Czemu?! Te cholerstwo jest do mnie przywiązane, a ja nie umiem się tego pozbyć!.- rzuciłaś łukiem, ale on do ciebie wrócił.
Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę, że jesteś na oczach całego klanu. Twoja mama do ciebie podbiegła.
CZYTASZ
Legends never die | Avatar 2: Istota wody
Fanfiction"- Że jak nazwałeś moją siostrę ?.- warknęłaś. - Dziwakiem.. Nie dokończył, ponieważ wystrzeliłaś sztyletem w jego stronę, a właściwie w stronę drzewa. - Cholera, spudłowałam. ~ Legendy są po to, aby w nie wierzyć. Szczególnie, kiedy dotyczą ludu...