Wracając do wioski nie wiedziałaś, że zastaniesz...nikogo.
Miałaś wrażenie, że coś się dzieje niedobrego. Potwierdził to statek, który stał niedaleko.
Zrozumiałaś już o co chodzi.
Pobiegłaś do brzegu i zauważyłaś, że na statku siedziało twoje rodzeństwo przywiązane do barierek.
Potrzebowałaś chwili, aby wszystko przekalkulować.Najpierw musiałaś się dostać na statek.
Nie miałaś jak.
Ilu i inne stworzenia morskie nie wchodzą w grę. Nie umiałaś się z żadnym oswoić do momentu, kiedy nie poznałaś Ikrana.
Podeszłaś do wody i zaczęłaś powoli do niej wchodzić.Eywo, pomóż mi. Proszę.
Jak na zawołanie woda pociągnęła cię do dna. Uspokoiłaś szybkie serce i spojrzałaś na maszyne. Kiwnęłaś głową, na co woda zaczęła płynąć ku żelastwu.
Byłaś coraz bliżej, kiedy to wyskoczyłaś z wody wprost na statek. W powietrzu wyciągnęłaś strzałę i wycelowałaś ją w pułkownika.- Zostaw ich.- warknęłaś w jego stronę.
- Tak firmy zastanawiałem, gdzie podział się ostatni dzieciak.- uśmiechnął się.
Nie było tylko Neteyama, który pewnie zaraz przybędzie na ratunek.
Miałaś nadzieję.- Widzisz, Sully ? Nie twoja córka, ale jednak tak samo bezszczelna jak ty.- odezwał się do słuchawki.
Poczułaś uderzenie w skroń. Upadłaś, a twój łuk wpadł do wody.
- Nie!.- krzyknęłaś, próbując go złapać. Na darmo.
Poczułaś uderzenie w skroń, upadłaś.
- Jaka waleczna.- zażartował.- Szkoda, że tak szybko została pozbawiona broni.
I strzał.
Złapałaś się za klatkę piersiową, z której zaczęła spływać krew.
Spojrzałaś dużymi oczami na swoje rodzeństwo.
Byli przerażeni.
Upadłaś na podłogę zaczynając ciężej oddychać.
Starałaś się odsunąć kłębiące się myśli.Jakimkolwiek ikranem jesteś, przybądź, proszę!
Czułaś, jak twoje powieki się zamykają. Rodzeństwo, w szczególności Kiri krzyczała, ale dla ciebie to było jak szept.
Ostudził cię jednak przerażający krzyk.
Krzyk, który mógł się równać z naszymi największymi koszmarami.
Zrobiło się ciemno, kiedy ikran rozprzestrzenił skrzydła.
Jego pysk był tuż nad twoją twarzą. Jego Tsaheylu połączyło się z twoim.
Natychmiast wstałaś, tak, jakby...On kontrolował ciebie, a ty Jego.
Równowaga.Rana zaczęła ci się goić, a oczy zaczynały piec. Kilka sekund później widziałaś na czerwono, a w dłoni pojawił się twój mokry od wody łuk.
Uśmiechnęłaś się demonicznie do porucznika.- Gin.
Mam nadzieję, że taki krótki rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤
CZYTASZ
Legends never die | Avatar 2: Istota wody
Fanfiction"- Że jak nazwałeś moją siostrę ?.- warknęłaś. - Dziwakiem.. Nie dokończył, ponieważ wystrzeliłaś sztyletem w jego stronę, a właściwie w stronę drzewa. - Cholera, spudłowałam. ~ Legendy są po to, aby w nie wierzyć. Szczególnie, kiedy dotyczą ludu...