Życie...jest dość brutalne. Szczególnie, kiedy rodzisz się...dziwakiem. Może nie do końca, ponieważ jesteś w końcu Na'vi, tak jak każdy. Natomiast nie jesteś ani trochę podobna do swojego rodzeństwa oraz rzekomych rodziców. Nie byłaś sama, twoja prawdziwa siostra Kiri również. Codziennie odwiedzałyście laboratorium, w którym "leżała" wasza mama. Czasami, kiedy nie mogłaś spać to szłaś do laboratorium i zasypiałaś na kapsule, gdzie znajdowała się Grace.
Nigdy nie zapomnisz sytuacji, kiedy pierwszy raz uciekłaś do laboratorium i rano, kiedy Neytiri zobaczyła, że cię nie ma, to postawiła na nogi całą Pandorę. Jaki poleciał śmiech, kiedy naukowcy znaleźli małą, niebieską istotkę leżącą obok mamy.
Dlatego za każdym razem, kiedy nie możesz spać, śpisz w laboratorium.
Tak było również dzisiaj.- Cześć, mamo.- przywitałaś się.
Zero odpowiedzi.
W sumie, czego się spodziewałaś.- Tutaj jesteś.- usłyszałaś za sobą głos Kiri.- Szukałam cię.
- Wiesz przecież, że jak nie mogę spać, to przychodzę tutaj.- uśmiechnęłaś się.- Coś się stało ? Wyglądasz jakbyś była przerażona.
- Rodzice i bracia polecieli na misję. Nie wiele słyszałam.- kucnęła przy mamie.- Witaj, mamusiu.
- Zero reakcji, ciągle sprawdzam, czy pewnego dnia może chodziarz otworzy oczy...- mruknęłam.
- Nie wiem, czy to jest możliwe, [T.I].- wstała otaczając cię ramieniem.- Chodź do domu.
- Dobrze.- chwyciłaś jej dłoń i razem poszłyście do naszej miejscówki.
- Też...to czujesz, prawda ?.- zapytałaś jej wiedząc, jak zaaraguje.- Eywe.
- [T.I], to jest dziwne. Nie możemy o tym rozmawiać. Wyjdziemy na większe wariatki niż już jesteśmy brane.
- Dobrze wiesz, że mnie nie obchodzą inni. To źle, że chcemy dowiedzieć się czegoś więcej o swoim pochodzeniu ? O tym, kim jest nasz ojciec, lub tego, dlaczego tak bardzo czujemy Eywe?.- syknęłaś.
- Jak będziemy miały czas, to wtedy będziemy bardziej zagłębiać się w ten temat. A teraz chodź do babci i Tuk.- Kiri zaczęła biec, a ty przez jej szarpięcię również.
Weszłyście do namiotu, gdzie babcia znowu robiła swoje rzeczy. Kiri usiadła obok niej, a ty sięgnęłaś po swój czarny łuk, który...znalazłaś. To było bardzo dawno, kiedy wraz z Kiri udałyście się na mały spacer zobaczyłaś łuk, który był od ciebie pięć razy. Kiedy tylko po niego sięgnęłaś, poczułaś jednocześnie ogień, a jednocześnie coś miłego. Wiedziałaś, że kiedy podrośniesz, łuk będzie twój. I tak się stało, teraz jesteś z nim bardzo zżyta. Wzięłaś jedną strzałę, która należała do twojej matki i naciągnęłaś ją. Niestety, strzała wystrzeliła i poleciała między głowami Kiri i Mo'at.
CZYTASZ
Legends never die | Avatar 2: Istota wody
Fiksi Penggemar"- Że jak nazwałeś moją siostrę ?.- warknęłaś. - Dziwakiem.. Nie dokończył, ponieważ wystrzeliłaś sztyletem w jego stronę, a właściwie w stronę drzewa. - Cholera, spudłowałam. ~ Legendy są po to, aby w nie wierzyć. Szczególnie, kiedy dotyczą ludu...