Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Byłaś bliska wymordowania wszystkich znajdujących się na statku. Gdyby nie fakt, że była wśród was mała Tuk, zrobiłabyś to, ale nie chciałaś, aby miała koszmary, które ciągnęłyby się za nią do końca życia.
Jeżeli chodzi o Eywę...nie odrzuciła cię. Inaczej zaaragowałaś na jej emocje, które były dla ciebie nie do wytrzymania. A łuk...to nie był przypadek. On nie bez powodu znalazł się w twoim posiadaniu.
- Wypuść ich, inaczej zrobię masakrę.- warknęłaś.
- Oh. Drugie nie prawdziwe dziecko Jake'a Sully'ego ?.- zaśmiał się.- No nie wierzę. Ile on ma tych bachorów ?.
- Zamknij pysk, bo inaczej ci go oszpecę.
Zadziałaś.
Ikran i jego Tsaheylu idealnie kontrolowaly twoje ruchy, pomagał ci w zwinności, w jakiej mordowałaś kolejnych.
Gdyby ktoś Ci kiedyś powiedział, że dosiądziesz ikrana pokroju Toruk Makto, wyśmiałabyś go.
Quaritch ciągle w ciebie strzelał, jednak dopóki byłaś połączona z ikranem, nic ci się nie mogło stać.Pojawił się Neteyam, który zaczął odwiązywać rodzeństwo.
- Zaprowadź ich w bezpieczne.- zawołałaś.
Zabawię się trochę.- Twoja matka była naprawdę mądrą kobietą. Dokładnie to wasza.- wskazał na ciebie i Kiri, która zatrzymała się te twierdzenie.
- C-co chcesz o przez to powiedzieć ?.- zająknęła się.
- To jest niesamowite, że wasze drzewko dało wam życie.- zaczął do ciebie podchodzić.- Ona potrafi kontrolować wszystko, co jest na tej ziemi. A ty ? Co potrafisz?.
Zamyśliłaś się chyba trochę za długo.
- Poprowadzę swój klan i klan Metkayina do zwycięstwa.- warknęłaś.- I skopię cię tak bardzo, że sam zginiesz.
Już się o to postaram.Dopiero po chwili zrozumiałaś, co powiedziałaś.
Rzuciłaś mu wyzwanie.Zaśmiał się.
- W takim razie zapraszam.
Rozpędził się i wsiadł na swojego ikrana.
- Nie rób tego...
- Przepraszam, Neteyam.- wyminęłaś chłopaka i wsiadłaś na swoje zwierzę.
Potem rozpoczęła się walka.
Jestem na siebie zła, że trochę zaniedbałam tą książkę. Wybaczcie mi proszę, wróciłam do niej, a rozdziały będą dłuższe.
Mam nadzieję, że pomimo krótkiego rozdziału wam się on spodobał.
Miłego dnia/nocy!❤
CZYTASZ
Legends never die | Avatar 2: Istota wody
Fanfiction"- Że jak nazwałeś moją siostrę ?.- warknęłaś. - Dziwakiem.. Nie dokończył, ponieważ wystrzeliłaś sztyletem w jego stronę, a właściwie w stronę drzewa. - Cholera, spudłowałam. ~ Legendy są po to, aby w nie wierzyć. Szczególnie, kiedy dotyczą ludu...