"Zło"

482 44 6
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Miałaś wrażenie, że zemdlałaś. To głupie, ale myślałaś, że to przez błyskawice. Znalazłaś się przed Eywą, która- jak miałaś wrażenie- coś do ciebie mówiła. Niepewnie kroczyłaś w jej stronę, żeby wejść w jej głąb. Dotknęłaś jej pędu i połączyłaś się.
Nic nie poczułaś.

Już chciałaś odejść, ale twoją uwagę przykuła Na'vi, która właśnie szła do ciebie.

- Mama ?.- zapytałaś odwracając się.

- Oh, [T.I]...

Nie czekając dłużej, po prostu podbiegłaś do niej i wpadłaś w jej ramiona.

- Mamo, dlaczego nie mogę poczuć Eywy ?.- pociągnęłaś nosem.

- Nonsens, dziecko.- podniosła twoją głowę.- Ty ją czujesz, tutaj.- wskazała na twoje serce.- Ty i twoja siostra zostałyście wybrane.

- Wybrane ? Do czego ?.- zero odpowiedzi.- Mamo ?.

- [T.I]...

- Mamo !.- zawołałaś, kiedy nagle coś pociągnęło cię ze sobą.
To była rzeczywistość.
Spadłaś kolejny raz z ikrana, ale tym razem czułaś, że on nie doleci do ciebie.
Spadłaś.
Twój łuk został właśnie wchłonięty w błyskawice, a Quaritch właśnie zmierzał w twoim kierunku.

Czujesz ją.

O tutaj.

Ty i twoja siostra zostałyście wybrane.

Otworzyłaś oczy, widząc kolejny raz na czerwono. Nagle z błyskawic wystrzelił twój łuk, który od razu podążał za tobą.
Ikran się połączył.
Czułaś ogarniający cię spokój.

- Nie mam pojęcia, do czego zostałam wybrana, ale będę bronić Pandory do swojej śmierci.- warknęłaś z nieswoim głosem.
Miałaś wrażenie, że głos należy do ikrana. I w sumie to byłoby bardzo możliwe.
Błyskawice pokryły ikrana tak, że sama już czułaś elektryzowanie przebiegające przez twoje ciało.

- Dasz radę, uda nam się.- powiedziałaś przez więź.

I się udało.
Wbiłaś się w powietrze, żeby potem zanurkować w stronę Milesa.

Z góry wyglądałaś, jak wojownik, który nie zna słowa i definicji strach.
Kłęby czarnych chmur i błyskawic były po twojej stronię. Potrafiłaś nimi manewrować tak, aby działały na niekorzyść wroga.

Zostawiłaś Milesa w środku panującej burzy, natomiast sama poleciałaś do swojej rodziny. I zauważyłaś ją.
Byli na jakiejś małej wysepce.
Nawet Pająk.
I wśród nich Neteyam, który wyglądał, jakby umierał.
JAKBY
Bo miał założony bandaż i próbował wstać, ale mama nie chciała do tego dopuścić.
Zabrałaś kierunek właśnie tam, zeskoczyłaś ze zwierzęcia i kucknęłaś przy bracie.

- Neteyam!.- wzięłaś go za rękę.- Co się stało ?!.

- Postrzelili mnie, ale jest już dobrze. Gdyby nie szybka interwencja, może...

- Nie mów, proszę.- ucieszyłaś go.- Nie chce tego słyszeć.

- Oj, [T.I]...- mocniej ścisnął twoją rękę.
Chyba chciał coś powiedzieć, ale twój ikran głośno zawył.
Chyba domagał się atencji.

- Co...to jest ?.- zapytała Tsireya, która zasłoniła się Lo'ak'iem.

- Mój ikran, część mnie.- spojrzałaś na swojego tatę.- Miałam wizję. Nie wiem, co ona znaczyła, ale wiem jedno, trzeba zniszczyć ludzi.

- Dobra myśl, mają Kiri, trzeba działać.- Jake wstał, razem z pozostałymi.- Wy zostajecie.

- Ja idę.- wtrąciłaś.- Kiri to moja siostra, będę ją bronić.

- Jake...- Neytiri stanęła po twojej stronie.

- W takim razie pokażmy, co rodzina Sully może zrobić.

Mama nadzieję, że rozdział wam się podobał!Miłego dnia/nocy!❤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mama nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy!❤

Legends never die | Avatar 2: Istota wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz