Z perspektywy Hexsy.
Jest sobota, spojrzałam w wyświetlacz telefonu..........13:40. Co? Nawet jak na mnie to strasznie długo spałam, ciekawe może to przez te morderstwa, boję się tylko jednego co będzie jeśli policja faktycznie tu przyjdzie? No dobra musze się szykować w końcu Jeff zaprosił jak to on powiedział "rodzinę" jestem ciekawa kto to jest to że są to mordercy lub psychopaci to można się spodziewać ale którzy z nich, jest ich tak wiele, że sama nie wiem czego mam się spodziewać ale no nic. Weszłam do łazienki i pierwsze co zrobiłam to prysznic. Po 30 minutach wyszłam z pod strumienia wody. Wysuszyłam włosy wyprostowałam grzywkę i zrobiłam delikatne loki z reszty włosów umalowałam się standardowo czyli krem, fluid, tusz do rzęs i niewielkie kreski. Ubrałam się w białą sukienkę z kołnierzykiem na którym były małe ćwieki i czarny pasek z kokardą do tego zwykle czarne trampki. Wyszłam z łazienki pierwsze co zobaczyłam to Jeff.
-o hej-
-cześć, przyszedłem cię obudzić ale widzę że jesteś już gotowa-
-tak ale no nie wiem czy twojej rodzice to się spodoba-
- dziewczynom powinno a jak z chłopakami to nie wiem jak dla mnie bardzo ładnie wyglądasz-
-uff mam nadzieje że im też przypadne do gustu pożyjemy zobaczymy- po tym zdaniu uśmiechnęłam się do Jeff'a.
Z perspektywy Jeff'a.
Wziąłem ją za rękę i zeszliśmy na dół.
-zrobimy im nie spodzianke i zrobimy nie wielki poczęstunek, ok?-
- nie ma sprawy tylko ja nie zabardzo wiem co zrobić???-
-tym się nie martw wszystko już jest tylko zanieśmy to do salonu. -
-no dobra-
Podałem jej miskę z nerkami ciekawe czy się kapnie?
- czy w tej misce to nerki-
-tak a co -
- ekstra czyli już wiem że przyjdzie Eyeless Jack, a że wybrałeś pomieszczenie do którego można wejść bezpośrednio z ogrodu i ma ono najwyżej sufit niż gdzie kolwiek w tym domu to można by powiedzieć, że będzie jeszcze slenderman i jego bracia lub Laughing Jack, co tak zbladłeś, no przynajmniej bardziej niż zwykle? Czyżbym miała rację?-
- no tak jakby ale teraz nic ci nie powiem musisz poczekać aż tu przyjdą-
-okej-
Zanieśliśmy wszystko do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor. Akurat leciał jakiś horror. Hexsa usiadła obok mnie i chyba z kimś pisała.
-co robisz -
-nic piszę tylko z kolegą-
-tak a jakim-
-no w sumie to się nie znamy piszemy razem na jednym forum właśnie o creepypastach -
-acha czyli się nie znacie-
-no można tak, wiemy trochę o sobie ale no prawie nic więc no wiesz-
-tak rozumiem, (szeptem) uff- mam nadzieje, że tego nie usłyszała. Nie chce żeby wiedziała, że jestem zazdrosny.
Z perspektywy Hexsy.
Spojrzałam jeszcze raz w wyświetlacz telefonu i zdziwiłam się widząc, że jest już 18:00.
- Jeff o której oni mają się zjawić, co?-
- no tak prawdę mówiąc to wiem tylko tyle, że tu będą-
-acha no okej, skoro tak to nie mam więcej pytań- po jakiejś godzinie wreszcie ktoś przyszedł jak się okazało był to Slenderman i jego bracia, Ben Drowned, Eyeless Jack, Hoodie, Laughing Jack, Masky, Sally, Ticky Tobi, Clocwork, Shadow i ktoś kogo nie rozpoznałam ktoś o kim jeszcze nikt nie słyszał i nie napisał. Zaciekawił mnie najbardziej z całej tej paczki ubrany był w szare dresy i czarną bluzę z kapturem czarne trampki brązowe oczy jak i włosy a w uszach słuchawki z muzyką na full nie sądzę żeby mu to przeszkadzało więc zignorowałam to.
- Tak , więc to jest właśnie moja mała rodzinka-
-Miło mi-
Posłałam im wszystkim miły uśmiech. Wtedy zauważyłam, że chłopak ze słuchawkami zwrócił na mnie większą uwagę. Jeff przedstawił mi wszystkich pokolei, tylko nie wiedział że znałam ich wszystkich oprócz tego jednego kiedy doszedł do niego, bardziej wsłuchałam się co mówi.
- a to jest Traim ma problem ale podobny do ciebie więc jak wróci do świata ludzi to może uda ci się z nim porozmawiać-
Wszyscy nagle wybuchli śmiechem oprócz mnie i Traima wszyscy wiedzieli o co chodzi pokazałam mu za sukienki nóż i tasak, Traim zrozumiał o co chodzi bo z rękawa wyciągną także swoją broń. Nic nie mówiliśmy ale w pewnym momencie poczuliśmy to samo i w tym samym momencie zaatakowaliśmy ich. Po pewnym czasie nawet nie wiem w jaki sposób powaliliśmy ich na ziemię starając się nie robić im krzywdy. Teraz to my się śmieliśmy. Traim zdjął swoje słuchawki i można było teraz z nim porozmawiać. Chciałam coś powiedzieć ale Jeff zepchną mnie ze swojej klatki piersiowej z wielką łatwością.
-ała-
-no nie moja wina że jesteś taka chuda-
-gry ty nie próbuj się bronić-
Zagroziła mu choć z ust drobnej dziewczynki brzmiało to komicznie, że wszyscy na nowo zaczęli się śmiać a ja byłam czerwona jak burak. Podszedł do mnie Traim trochę się uspokoił i pomógł mi wstać. Było już spokojniej i walczyliśmy telewizor, kiedy oni oglądali i jedli ja udałam się do pokoju. Napisałam do kolegi z forum i usłyszałam dźwięk pochodzącej wiadomości szybko odwróciłam się w stronę drzwi przez które właśnie wchodził Traim.