Po kąpieli, owinięta białym szorstkim ręcznikiem i z turbanem na głowie, przemykam przez pokój po ubrania, bo wcześniej przez pewnego nie dżentelmena zupełnie o tym zapomniałam.
Wybieram z szafy postrzępione dżinsowe szorty i lekką koszulkę na ramiączkach, bo jednak dzień
jest gorący. Zabieram też biustonosz z białej koronki i do niego figi, a kiedy się odwracam, niemal piszczę na widok siedzącego w fotelu Debreu. Z czarnych włosów skraplają się krople wody i spadają na nagi tors, rzęsy ma posklejane przez co wyglądają na grubsze. Tak samo jak ja, jest owinięty tylko ręcznikiem wokół pasa.
– Co tu robisz? – pytam przyciskając mocno ręcznik do piersi. Patrzy na mnie tajemniczo. Sceny, które miałam przed oczami podczas prysznica, sprawiają, że moje policzki płoną.
– Usłyszałem krzyk.
O kurwa! Czy był aż tak głośny?
– A kiedy przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku, usłyszałem, jak mnie przeklinasz – mówiąc to uśmiecha się zawadiacko i wstaje z fotela, a ja odruchowo wyściskam plecy w wysoką szafę. Staje przede mną, owija mnie cytrusowy zapach żelu pod prysznic, jego bliskość odbiera mi dech.
– Co mam ci powiedzieć? – pytam zduszonym głosem, mam dość tej ciszy, kiedy zagląda mi w oczy i to w nich szuka odpowiedzi.
– Prawdę. Czy... – do tej pory był pewny siebie, ale kiedy ma zadać mi pytanie, słowa grzęzną mu w gardle, a jabłko Adama porusza się mocno w górę i w dół. – Czy dotykałaś się myśląc o mnie? – pyta w końcu niskim głosem. Nogi lekko mi się uginają, w jego ustach to brzmi tak... zmysłowo. Przełykam ślinę, nie kłamię, bo już wiem, że on potrafi mnie przejrzeć. Odpowiadam lekkim skinieniem głowy, widząc to zamyka powieki i przeciąga zębami po wardze. O cholera! Jestem zgubiona! Nogi mi się uginają, kiedy to widzę, czy ten mężczyzna musi być tak powalająco przystojny, a każdy jego gest musi wywoływać we mnie tak pierwotne pobudki? Znów ponosi powieki, a ja mam wrażenie, że jego oczy są teraz tak ciemne i błyszczące, jakby ktoś zamknął w nich kawałek letniej nocy. Nic nie mówi, tylko
jeszcze przez chwilę walczy ze sobą, a potem odwraca się i wychodzi z mojej sypialni, znów pozostawiając mnie w napięciu.
Kwadrans później jestem już ubrana, uczesana i umalowana. Znów siedzę na łóżku, bo zanim zderzę się z rzeczywistością i z milionem pytań o Dalego, myślę, jak rozwiązać problem z Debreu. W dłoni ściskam telefon, wreszcie wchodzę w kontakty i przestaję oddychać widząc, zastrzeżony numer, który zadzwonił do mnie kilka minut po trzeciej w nocy. Wreszcie ignoruję dręczące mnie myśli i wybieram odpowiedni numer. Lucas odbiera po trzecim sygnale.
– Louisa? Wszystko w porządku? – lekko zachrypnięty głos jest zaniepokojony.
– Tak, tak spokojnie. – Głośny oddech wskazuje, że mu ulżyło. – Dzwonię, ponieważ...
– Przykro mi, ale nie mam żadnych nowych informacji.
– Tak wiem, ale pomyślałam, że może wpadłbyś dziś do mnie wieczorem do domu. Mam pewien pomysł i chciałabym go z tobą i Debreu przedyskutować.
Co prawda pamiętam przed czym przestrzegał mnie Dali, ale przecież nie będę drżeć ze strachu, kiedy mam obok siebie Debreu.
– Nic mi nie mówił.
– Bo teraz to wymyśliłam. Posłuchaj, nic mu nie będę mówić, dopóki ty nie przyjdziesz, bo wiem, że on od razu odrzuci mój pomysł, a myślę, że ty zdołasz go przekonać.
– Skąd myśl, że mnie twój pomysł się spodoba?
– Bo chcesz tak samo jak ja ująć tego gościa i zrobisz wszystko, żeby zamknąć sprawę.
Po drugiej stronie zapada milczenie.
– Dobrze, przyjadę, ale niczego nie obiecuję, dopóki nie poznam szczegółowego planu.
– Bądź spokojny, to nic takiego, ale z wiadomością zaczekam na ciebie. Każe przygotować kolację na dziewiętnastą, odpowiada ci?
– Tak.
– W takim razie...
– Lou, zaczekaj – przerywa mi, nim zdążę się rozłączyć. – Jak się czujesz? Przykro mi, że cię to spotkało,
Zaciskam mocno zęby, aż ból przeszywa czaszkę.
– Pomóż mi to zakończyć, a będę najszczęśliwszą kobietą na świecie, kiedy moje życie wróci do normy.
– Pomogę Lou. Do zobaczenia.
Po tym się rozłącza. Odkładam telefon na stolik i marszczę lekko brwi, bo dolatuje do mnie zapach jego perfum. Przeklinam w myślach.
– Jak długo tu siedzisz?
Oglądam się przez ramię, Damien stoi pod drzwiami, ma na sobie krótkie czarne spodenki sięgające do kolana i biały podkoszulek opinający mięśnie, a w włosy wsunięte lustrzanki. Na twarzy maluje się zdenerwowanie.
– Wystarczająco długo, by usłyszeć, że zamierzasz coś przede mną zataić.
Wstaję z łóżka, by móc stanąć z nim twarzą w twarz.
– Bo wiem, że się nie zgodzisz, dlatego wolę zaczekać na wsparcie Lucasa. On cię przekona.
Debreu robi krok w moją stronę, jego ciało napięte jest jak struna, a oczy znów miotają błyskawicami.
– Żadne takie. Mów mi teraz. Inaczej zamknę cię tu i nie pozwolę pożegnać się z przyjaciółkami.
– Nie zrobisz tego!
– Och! Naprawdę chcesz mnie sprawdzać? – unosi jedną brew, jest wyraźnie zaskoczony, że wciąż wątpię w jego groźby. Miętolę w ustach przekleństwo.
– Niech cię szlag, Debreu! – wyrzucam z siebie z gniewem. Wtedy robi coś, czym zupełnie mnie zaskakuje. Doskakuje do mnie jednym krokiem, łapie w pasie i przyciska do mnie gorące usta, lecz nim znów zdążę poczuć ich smak, przerywa
pocałunek, ale wciąż trzyma rękę na biodrze, mocno przytuloną do siebie, a na twarzy maluje się dzikość, pomieszana z ekscytacją.
– Wolę, jak krzyczysz to podczas orgazmu.
Wmurowało mnie. Rozchylam ze zdziwienia usta. Czy ja naprawdę wykrzyczałam te słowa pod prysznicem? Byłam pewna, że przetoczyły się tylko przez myśli. I czy on naprawdę znów mnie pocałował? A może to tylko jedna z moich fantazji? Zagląda mi w oczy, jakby chciał z nich czytać. Nie tylko moje serce uderza teraz głośniej w pierś, a kiedy myślę, że znów mnie pocałuje, wycofuje się i siada w „swoim" fotelu, a mnie wskazuje mi ten drugi.
– Usiądź i powiedz co wymyśliłaś, a ja ci powiem jak bardzo nie podoba mi się ten plan.
CZYTASZ
Mój (Nie)Kochany Dali
RomanceDo mojej najdroższej Lou, bo chyba mogę tak mówić do swojej ukochanej, prawda? Długo się ukrywałem, mijały lata, a ja wciąż żyłem w twoim cieniu i choć ty mnie nie widziałaś, ja zawsze byłem przy tobie. Patrzyłem jak z każdym dniem piękniejesz. Dłuż...