Rozdział 12

138 3 0
                                    

Po kąpieli, owinięta białym szorstkim ręcznikiem i z turbanem na głowie, przemykam przez pokój po ubrania, bo wcześniej przez pewnego nie dżentelmena zupełnie o tym zapomniałam.
Wybieram z szafy postrzępione dżinsowe szorty i lekką koszulkę na ramiączkach, bo jednak dzień
jest gorący. Zabieram też biustonosz z białej koronki i do niego figi, a kiedy się odwracam, niemal piszczę na widok siedzącego w fotelu Debreu. Z czarnych włosów skraplają się krople wody i spadają na nagi tors, rzęsy ma posklejane przez co wyglądają na grubsze. Tak samo jak ja, jest owinięty tylko ręcznikiem wokół pasa.
– Co tu robisz? – pytam przyciskając mocno ręcznik do piersi. Patrzy na mnie tajemniczo. Sceny, które miałam przed oczami podczas prysznica, sprawiają, że moje policzki płoną.
– Usłyszałem krzyk.
O kurwa! Czy był aż tak głośny?
– A kiedy przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku, usłyszałem, jak mnie przeklinasz – mówiąc to uśmiecha się zawadiacko i wstaje z fotela, a ja odruchowo wyściskam plecy w wysoką szafę. Staje przede mną, owija mnie cytrusowy zapach żelu pod prysznic, jego bliskość odbiera mi dech.
– Co mam ci powiedzieć? – pytam zduszonym głosem, mam dość tej ciszy, kiedy zagląda mi w oczy i to w nich szuka odpowiedzi.
– Prawdę. Czy... – do tej pory był pewny siebie, ale kiedy ma zadać mi pytanie, słowa grzęzną mu w gardle, a jabłko Adama porusza się mocno w górę i w dół. – Czy dotykałaś się myśląc o mnie? – pyta w końcu niskim głosem. Nogi lekko mi się uginają, w jego ustach to brzmi tak... zmysłowo. Przełykam ślinę, nie kłamię, bo już wiem, że on potrafi mnie przejrzeć. Odpowiadam lekkim skinieniem głowy, widząc to zamyka powieki i przeciąga zębami po wardze. O cholera! Jestem zgubiona! Nogi mi się uginają, kiedy to widzę, czy ten mężczyzna musi być tak powalająco przystojny, a każdy jego gest musi wywoływać we mnie tak pierwotne pobudki? Znów ponosi powieki, a ja mam wrażenie, że jego oczy są teraz tak ciemne i błyszczące, jakby ktoś zamknął w nich kawałek letniej nocy. Nic nie mówi, tylko
jeszcze przez chwilę walczy ze sobą, a potem odwraca się i wychodzi z mojej sypialni, znów pozostawiając mnie w napięciu.
Kwadrans później jestem już ubrana, uczesana i umalowana. Znów siedzę na łóżku, bo zanim zderzę się z rzeczywistością i z milionem pytań o Dalego, myślę, jak rozwiązać problem z Debreu. W dłoni ściskam telefon, wreszcie wchodzę w kontakty i przestaję oddychać widząc, zastrzeżony numer, który zadzwonił do mnie kilka minut po trzeciej w nocy. Wreszcie ignoruję dręczące mnie myśli i wybieram odpowiedni numer. Lucas odbiera po trzecim sygnale.
– Louisa? Wszystko w porządku? – lekko zachrypnięty głos jest zaniepokojony.
– Tak, tak spokojnie. – Głośny oddech wskazuje, że mu ulżyło. – Dzwonię, ponieważ...
– Przykro mi, ale nie mam żadnych nowych informacji.
– Tak wiem, ale pomyślałam, że może wpadłbyś dziś do mnie wieczorem do domu. Mam pewien pomysł i chciałabym go z tobą i Debreu przedyskutować.
Co prawda pamiętam przed czym przestrzegał mnie Dali, ale przecież nie będę drżeć ze strachu, kiedy mam obok siebie Debreu.
– Nic mi nie mówił.
– Bo teraz to wymyśliłam. Posłuchaj, nic mu nie będę mówić, dopóki ty nie przyjdziesz, bo wiem, że on od razu odrzuci mój pomysł, a myślę, że ty zdołasz go przekonać.
– Skąd myśl, że mnie twój pomysł się spodoba?
– Bo chcesz tak samo jak ja ująć tego gościa i zrobisz wszystko, żeby zamknąć sprawę.
Po drugiej stronie zapada milczenie.
– Dobrze, przyjadę, ale niczego nie obiecuję, dopóki nie poznam szczegółowego planu.
– Bądź spokojny, to nic takiego, ale z wiadomością zaczekam na ciebie. Każe przygotować kolację na dziewiętnastą, odpowiada ci?
– Tak.
– W takim razie...
– Lou, zaczekaj – przerywa mi, nim zdążę się rozłączyć. – Jak się czujesz? Przykro mi, że cię to spotkało,
Zaciskam mocno zęby, aż ból przeszywa czaszkę.
– Pomóż mi to zakończyć, a będę najszczęśliwszą kobietą na świecie, kiedy moje życie wróci do normy.
– Pomogę Lou. Do zobaczenia.
Po tym się rozłącza. Odkładam telefon na stolik i marszczę lekko brwi, bo dolatuje do mnie zapach jego perfum. Przeklinam w myślach.
– Jak długo tu siedzisz?
Oglądam się przez ramię, Damien stoi pod drzwiami, ma na sobie krótkie czarne spodenki sięgające do kolana i biały podkoszulek opinający mięśnie, a w włosy wsunięte lustrzanki. Na twarzy maluje się zdenerwowanie.
– Wystarczająco długo, by usłyszeć, że zamierzasz coś przede mną zataić.
Wstaję z łóżka, by móc stanąć z nim twarzą w twarz.
– Bo wiem, że się nie zgodzisz, dlatego wolę zaczekać na wsparcie Lucasa. On cię przekona.
Debreu robi krok w moją stronę, jego ciało napięte jest jak struna, a oczy znów miotają błyskawicami.
– Żadne takie. Mów mi teraz. Inaczej zamknę cię tu i nie pozwolę pożegnać się z przyjaciółkami.
– Nie zrobisz tego!
– Och! Naprawdę chcesz mnie sprawdzać? – unosi jedną brew, jest wyraźnie zaskoczony, że wciąż wątpię w jego groźby. Miętolę w ustach przekleństwo.
– Niech cię szlag, Debreu! – wyrzucam z siebie z gniewem. Wtedy robi coś, czym zupełnie mnie zaskakuje. Doskakuje do mnie jednym krokiem, łapie w pasie i przyciska do mnie gorące usta, lecz nim znów zdążę poczuć ich smak, przerywa
pocałunek, ale wciąż trzyma rękę na biodrze, mocno przytuloną do siebie, a na twarzy maluje się dzikość, pomieszana z ekscytacją.
– Wolę, jak krzyczysz to podczas orgazmu.
Wmurowało mnie. Rozchylam ze zdziwienia usta. Czy ja naprawdę wykrzyczałam te słowa pod prysznicem? Byłam pewna, że przetoczyły się tylko przez myśli. I czy on naprawdę znów mnie pocałował? A może to tylko jedna z moich fantazji? Zagląda mi w oczy, jakby chciał z nich czytać. Nie tylko moje serce uderza teraz głośniej w pierś, a kiedy myślę, że znów mnie pocałuje, wycofuje się i siada w „swoim" fotelu, a mnie wskazuje mi ten drugi.
– Usiądź i powiedz co wymyśliłaś, a ja ci powiem jak bardzo nie podoba mi się ten plan.

Mój (Nie)Kochany Dali Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz