Strach

768 90 92
                                    

      Po ciężkim dniu wróciłam do domu i jedynie czego chciałam, to gorąca kąpiel i sen w wygodnym łóżku. Spędziłam osiem godzin w szkole, a później prawie całe popołudnie na zajęciach dodatkowych. Byłam wycieńczona. Wchodząc do pokoju zaświeciłam światło i zobaczyłam mężczyznę, który się w nim znajdował. Ubrany był cały na czarno, a na głowie miał zarzucony kaptur. Stał przy parapecie i przodem był odwrócony w stronę okna. Ze stresu mój żołądek zacisnął się w kulkę, a kark oblał zimny pot. Byłam cholernie przerażona i zapomniałam przez chwilę jak się oddycha. Przez całe moje ciało przeszły dreszcze, a serce chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Z nerwów zagryzłam policzek i zacisnęłam dłonie w pięści.

Chciałam uciekać stamtąd jak najszybciej i krzyczeć, ale strach paraliżował mnie tak bardzo, że nie byłam w stanie się ruszyć. Nie mogłam nic zrobić. Czułam, jakby moje stopy były przyklejone do podłogi. Pięści zaciskałam tak mocno, że paznokcie poraniły mi wewnętrzną stronę dłoni, na co w tym momencie nie zwracałam w ogóle uwagi. Mężczyzna powoli odwrócił się w moją stronę i parsknął pod nosem. Uniósł głowę ku górze i wbił we mnie wzrok. Nagle mój cały świat zawirował. Moje poczucie bezpieczeństwa poszło się pieprzyć. Nie byłam bezpieczna nawet we własnym domu. Nerwowo łapałam powietrze, którym się wręcz dławiłam.

— Długo się nie widzieliśmy — usłyszałam ten zimny ton, który dręczył mnie przez kilka lat.

Nie mogłam uwierzyć w to, że Jack stał w moim pokoju. Był tam. W moim pieprzonym domu. W mojej, kurwa sypialni! Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, a ja nadal nie mogłam nic zrobić. Nie panowałam nad własnym ciałem. Stróżki łez spływały po mojej twarzy i kręciłam z niedowierzaniem głową. Chłopak powoli ruszył w moją stronę, a w głowie słyszałam tylko jego ciężkie kroki. Byłam sparaliżowana i przerażona. Widział to i świetnie się bawił. Chytry uśmiech nie schodził z jego twarzy, a w jego oczach była ta cholerna pewność siebie.

— Dlaczego mi to zrobiłaś Nicole? —parsknął i jedną dłonią otarł łzę spływającą po moim policzku. — Obiecałem, że się zmienię. A ty postanowiłaś na mnie donieść na policji — pocmokał i pokręcił głową z dezaprobatą.

— Jack, zostaw mnie.. — wybełkotałam.

Trzęsłam się cała ze strachu. Czułam duszący zapach Jack'a. Ciężkie perfumy drażniły moje nozdrza i powodowały nudności. Chciałam w tej chwili zniknąć. Zapaść się pod ziemię. Przepaść w nicości. Jack wywoływał we mnie paniczny strach, obrzydzenie, stres i okropne wkurwienie. Mógłbym wymieniać w nieskończoność te negatywne emocje, które mi towarzyszyły przy tym czymś. Uniosłam głowę i spojrzałam w znienawidzone przez siebie oczy chłopaka. Przełknęłam ślinę i nabrałam głośno powietrza do płuc.

— To był twój ostatni oddech, kochanie — parsknął śmiechem.

Na te słowa ogromna gula pojawiła się w moim gardle. Jack rzucił się na mnie i przygniótł mnie do ściany. Chwycił dłońmi moją szyję i mocno zacisnął. Byłam tak przerażona, że nawet nie próbowałam się bronić. Wydawało mi się to z resztą bez sensu, bo i tak miał nade mną przewagę. Patrzyłam beznamiętnie w jego puste oczy, kiedy z moich wylewały się litry łez. Wiedziałam, że to już jest koniec. Nie byłam w stanie nawet zawołać o pomoc. Nie mogłam się ruszyć, bo byłam sparaliżowana strachem. Gdzieś tam z tylu głowy miałam jednak cichą nadzieję, że on przestanie. Ale wtedy jego uścisk zacisnął się jeszcze mocniej, blokując mi całkowity dopływ powietrza. Jego wyraz twarzy był przerażająco zimny. Wyglądał jak człowiek niepoczytalny i psychiczny. Zawsze, kiedy był wściekły pozbawiał się jakiegokolwiek człowieczeństwa i traktował mnie jak zwykłego śmiecia. Ja tylko chciałam się od niego uwolnić. I teraz uwolnię się już od niego na zawsze.

The mess between usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz