Wyścig

289 24 19
                                    


Już z samego rana otwierając oczy czułam cholerny niepokój. Żołądek miałam zaciśnięty w kulkę, a na samą myśl o przeklętych wyścigach śmierci, żółć podeszła mi do gardła. Z ciężkim oddechem podniosłam się z łóżka, zasłaniając dłonią usta. Nabrałam kilka głębszych oddechów, próbując uspokoić swoje szybko bijące serce. Przetarłam twarz dłońmi, przełykając ślinę przez zaciśnięte gardło.

Przez cały dzień nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Przez kilka godzin leżałam w łóżku i tępo wpatrywałam się w sufit. Później spędziłam dwie godziny na tarasie i z nerwów wypaliłam pół paczki papierosów, co nie pomogło nawet w najmniejszym stopniu. Moim kolejnym zajęciem było egzystowanie w sypialni Nate'a, który nawet nie zwracał na mnie uwagi, pochłonięty jakąś kiepską grą wideo. Czas okropnie się dłużył, a ja tak bardzo chciałam, żeby było już po wszystkim.

— Dziś ten cały wyścig, co? — Burknął Nate, nie odwracając wzroku od telewizora.

— Skąd o tym wiesz? — Zapytałam szczerze zainteresowana.

Podniosłam się i usiadłam na łóżku po turecku. Jednak mój brat nadal nie poświęcił mi ani grama uwagi.

— Wszyscy w Riverside o tym wiedzą — odparł, wzdychając. — Jedziesz?

— Wiesz przecież, że Elizabeth nie wypuści mnie z domu — wzruszyłam beznamiętnie ramionami. — Muszę coś wymyślić.

Nate odłożył pada na stolik, a następnie odwrócił się w moją stronę, bacznie mi się przyglądając. Po chwili westchnął zrezygnowany, a ja już wiedziałam, że wpadł na jakiś świetny pomysł.

— Powiem mamie, żebyś mogła mnie zawieźć do Elliot'a. Myślę, że nie będzie miała z tym problemu.

— Elliot mieszka w Bloomington — wytknęłam zirytowana. — To kawał drogi! Jak twoim zdaniem mam zdążyć później na wyścig?

Nate wpatrywał się we mnie tępo, a następnie westchnął, odchylając do tyłu głowę.

— Wcale nie będziemy tam jechać, Nicky — przewrócił teatralnie oczami. — To tylko wersja dla mamy.

— Więc gdzie mam cię zawieźć? — Zapytałam, mrużąc podejrzliwie oczy.

— Pojadę z tobą na wyścig.

Z niedowierzaniem spoglądałam na mojego brata, by po chwili móc wybuchnąć gromkim śmiechem. Nie byłam tak głupia, by zabrać Nate'a w takie miejsce. Miał dopiero szesnaście lat, a drugą sprawą było to, że gdyby mama się o tym dowiedziała, to nie wyszłabym z domu do trzydziestki. Pokręciłam przecząco głową, co spotkało się z niezadowoleniem brata.

— Czyli wolisz zostać w domu, kiedy twój Shane będzie ryzykował życie? — Uniósł brew, wpatrując się we mnie zielonymi oczami.

Wygrał.

Zmrużyłam oczy ze złości, posyłając chłopakowi zabójcze spojrzenie. Byłam wściekła, bo wiedziałam, że to jedyna opcja, by Elizabeth wypuściła mnie z domu. Westchnęłam zrezygnowana, opadając ponownie na poduszkę.

— Zgoda — burknęłam pod nosem.

— Świetnie siostra! — Rzucił uradowany, zacierając dłonie. — Uwielbiam robić z tobą interesy.

Jęknęłam zirytowana. Chwyciłam poduszkę i rzuciłam w stronę brata, jednak zasraństwo upadło tuż przed nim na podłogę. Nate zaśmiał się dźwięcznie, a następnie powrócił do swojej gry, totalnie mnie ignorując.

***

—Jak zamierzasz wydostać się z domu? — Zapytała Noemi, poprawiając włosy przed lustrem.

The mess between usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz