Wolność

386 28 27
                                    


   Gdzieś w tle słyszałam dźwięk telefonu, ale cholernie ciężko mi było unieść powieki. Krótko mówiąc - byłam przyjebana, jak pszczoła po zimie. Tabletki nasenne działały cuda, ale ciężko było mi się po nich dobudzić, dlatego bardzo rzadko z nich korzystałam. Przetarłam twarz dłonią i mimowolnie ziewnęłam. Podniosłam się do siadu i chwyciłam iPhone'a, naciskając zieloną słuchawkę.

— Słucham? — Powiedziałam zachrypniętym, zaspanym głosem.

— Nicole, hej, słoneczko — usłyszałam promienny głos Holly. — Dobijam się do ciebie od godziny. Na piętnastą bądź gotowa, to podjedziemy do tego mechanika.

Ponownie przetarłam twarz dłonią i odsunęłam telefon od ucha w celu sprawdzenia godziny. Miałam niecałe czterdzieści pięć minut, żeby się zebrać i chociaż trochę ogarnąć. Domyślałam sie, że po tak długim śnie wyglądałam jak obraz nędzy i rozpaczy. Umówiłam się z dziewczyną, że podjadę po nią do galerii handlowej, w której robiła zakupy i później pojedziemy do warsztatu. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam delikatny makijaż. Niestety nawet tapeta nie była w stanie sobie poradzić z worami pod oczami.

Pół godziny później byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam zwykłe czarne trampki, a następnie wyszłam z domu. Pogoda zdecydowanie była dopasowana do mojego nastroju. Było całkiem ciepło, ale pochmurno i w dodatku wiał nieprzyjemny wiatr. Szybkim krokiem ruszyłam do auta, a chwilę później zasiadłam już na miejscu kierowcy. Odpaliłam silnik i kiedy włączyłam się do ruchu, na szybie ujrzałam pierwsze krople deszczu.

Cudownie.

Po odstawieniu auta do warsztatu, udałam się z Holly pod pobliską siłownię, na której trenował Dylan z Shane'em. Nie było mi to absolutnie na rękę, bo nie widziałam, jak mam zachować się w towarzystwie chłopaka. Byłam zdezorientowana dlatego, że nie widziałam, jak Shane się zachowa. Ja jednak postawiłam na obojętność, bo to zawsze było dobre rozwiązanie.

Odpaliłam papierosa i oparłam się o budynek, przyglądając się dziewczynie przede mną, która stała z zarzuconymi rękoma na szyi swojego chłopaka. Dylan pocałował ją w nos, na co Holly się roześmiała i wtuliła w chłopaka. Ta dwójka była zdecydowanie moją ulubioną parą. Miłość między nimi była widoczna gołym okiem, a ich relacja mogła być wzorem dla pozostałych. W przyszłości chciałabym poznać kogoś, z kim będę tworzyć tak piękne chwile, jakie tworzy sobie ta dwójka.

Moje rozkojarzenie zostało przerwane odchrząknięciem, które usłyszałam tuż za uchem. Spojrzałam w tamtą stronę, dostrzegając niewzruszoną minę Shane'a. Zagryzłam policzek na jego widok. Mój Boże. Wyglądał tak dobrze. To był chyba pierwszy raz, kiedy na sam jego widok, moje ciało zareagowało w taki sposób. Jak zwykle miał na sobie oversizową koszulkę w czarnym kolorze i przetarte jeansy. Jego włosy były wilgotne i w lekkim nieładzie, co świadczyło o tym, że niedawno musiał brać prysznic.

Uniosłam brwi, zaciągając się papierosem.

— Siema, Williams — mruknął, po czym odpalił swojego papierosa, opierając się o ścianę tuż obok mnie.

— Siłownia i papierosy nie idą ze sobą w parze — uśmiechnęłam się pod nosem, spoglądając przed siebie.

— Trafne spostrzeżenie — odparł ze śmiechem, co przykuło moją uwagę i spojrzałam w jego stronę.

Uśmiechał się. Uśmiechał się szczerze, a to była jakaś nowość, która całkiem mi się spodobała. Zazwyczaj na jego twarzy widniał ten kpiący i irytujący uśmiech, który miałam ochotę zmazać jednym uderzeniem. Starałam się dokładnie zapisać w pamięci tą chwilę, bo miałam świadomość, że nieczęsto się to zdarza. Zwróciłam uwagę na jego tatuaż na nadgarstku. Była to jakaś data, a obok niej malutki czarny ptak.

The mess between usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz