• TRZEŹWA PRAWDA •

537 32 17
                                    

Cole uchylił przemęczone powieki, lecz zaraz znów je zamknął. Zamrugał szybko parę razy. Niemiłosiernie bolała go głowa, a w gardle czuł suchość i jakby niewiarygodnie go coś paliło. Stanowczo przesadził wczoraj z alkoholem, zwłaszcza z czystą wódką. Jedyne, co pamiętał to jak weszli z przyjaciółmi do domu Dareth'a i to, że tańczył na parkiecie, kiwając się w rytm skocznych, typowo imprezowych kawałków. Jak przez mgłę, miał przed sobą widok Kai'a, który stał przed nim i zabierał drinka z jego ręki. Był już wtedy wstawiony, więc dalszych wydarzeń nie pamiętał. Chociaż kojarzył pewną sytuację, jak Nya uwieszona na jego szyi, piszczała mu do ucha. Nie wnikał również w to, jak znalazł się w swoim domu.

Podniósł się do pozycji siedzącej i w mig złapał się z pulsującą od bólu głowę. Był sobotni poranek. Wyjrzał za okno, przy którym stało jego łóżko. Śnieg przysypał okolicę, a na niemal białym niebie, słońce rzucało delikatne promienie. Westchnął głośno i uchylił rąbek swojej kołdry. Gdy jego stopy zetknęły się z chłodną posadzką, dostał dreszczy. Pocierając ramiona, nasunął na nogi zielone kapcie z wizerunkiem małych dinozaurów z serduszkami zamiast oczu. Podreptał w stronę kuchni. Sięgnął po szklankę i napełnił ja wodą, po czym dodał musującą tabletkę, jaką były elektrolity.

Do jego uszu dobiegł dźwięk jego dzwonka od telefonu, więc chwycił naczynie i powrócił do swojego pokoju, łapiąc za urządzenie.

- Wstajemy! - w słuchawce usłyszał radosny głos Jay'a. Chłopak nie pił wtedy dużo, Nya mu nie pozwoliła, więc logiczne, że czuł się dobrze tego dnia. Rzucił okiem na zegarek, stojący na komodzie przy łóżku, na którym aktualnie siedział. Na ekranie wyświetlała się godzina dziewiąta rano.

A więc nie jest jeszcze tak późno.

- Ciszej, błagam. Ja tu umieram - stęknął, co wywołało u rudzielca kolejną falę śmiechu.

- Cole? Pamiętasz, co się stało wczoraj? - tym razem była to siostra jego Kai'a. Jej głos był trochę zaniepokojony i nerwowy, niżeli szczęśliwy z powodu braków jakichkolwiek bólów po imprezowych.

- No... Że piłem, tańczyłem z kimś, potem znowu piłem i gadałem z Kai'em - oznajmił. Po drugiej stronie na chwilę zapanowała cisza. Następnie głośne westchnięcie Nyi i dziki chichot najwidoczniej zadowolonego czymś Walker'a.

- Oh, stary - mruknął Jay, powstrzymując coraz to nowsze napady śmiechu. Szło mu to na marne, gdyż po chwili znowu zaczął się nieopanowanie podśmiechiwać.

- Co? Co się stało? - zapytał, tym razem zaniepokojony ciszą ze strony dziewczyny.

- Nawet połowy z tego, co się działo nie pamiętasz - odpowiedziała mu i potem dodała. - Byłeś aż tak pijany? - teraz to ona zadała pytanie. Chciał pokiwać głową, lecz przypomniał sobie, że to tylko rozmowa telefoniczna, więc rzucił tylko ciche "mhm" i pozwolił jej kontynuować. - W bardzo dużym skrócie. Całowałeś się z moim bratem parę razy i wygadałeś mu się odnośnie listów - szklanka, z której popijał teraz Cole, o mało nie wypadła mu z rąk na słowa młodszej Smith. Kaszlnął głośno, niekontrolowanie. Zszokowany przyglądał się swoim kapciom. Czy serio Kai już wiedział? Czy naprawdę on sam się do tego przyznał? - Cole? - kiedy nie odezwał się, a usłyszała jego kaszel, zmartwiła się.

- Jak... Jak to się stało? - zacisnął palce na wciąż trzymanym przez siebie szkle, i przymknął oczy, biorąc głęboki wdech.

- Uh, nie słyszałam, co dokładnie do siebie mówiliście. Po prostu dwa razy go pocałowałeś i coś tam rozmawialiście. Ja wam robiłam tylko zdjęcie - mruknęła, a do jego uszu dobiegł dźwięk stukotu paznokciami w drewno. Robiła tak za każdym razem, gdy się mocno nad czymś zastanawiała.

Tajemniczy wielbiciel Kai'a || Lavashipping Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz