ROZDZIAŁ 45

238 18 0
                                    


Złapałam się z bezradności z głowę i jak ostatnia idiotka zaczęłam krążyć po salonie.


-Co my teraz zrobimy – zaczęła krzyczeć Aurora, podszedł do niej Alex i swoje ręce położył na jej ramionach

-Przestań krzyczeć, bo to nic tam w tej chwili nie da – rozglądnęłam się po pokoju. Babcia siedziała na łóżku koło taty i gładziła jego rękę. Ten w dalszym ciągu się nie ocknął . Ares stał z Nanem przy oknie i o czymś dyskutowali. Nie wiele myśląc podeszłam do nich.

- Co robimy ? – zadałam pytanie, które pierwsze przyszło mi do głowy .

-Nie wiem. Musimy wynieść się stąd wszyscy wynieść, w innym wypadku przyjdą tutaj po nas a to nie będzie dobre dla twojej babci i taty – pokiwałam głowa i spojrzałam na wspomnianą dwójkę .

-Weźcie Aurore i Alexa i idźcie w kierunku garażu ja do was dołączę za chwilę –Nan kiwnął głową i pociągnął Aresa we wskazane przeze mnie miejsce. Powolnym krokiem podeszłam do babci i położyłam jej rękę na ramieniu

-Gdzie się podziała reszta? – zapytała

-Babciu ja musze teraz iść z nimi, ty zostań tutaj z tatą i go pilnuj widzisz w jakim jest stanie- niepewnie kiwnęła głowa


-Luna tylko proszę cię uważaj – posłałam jej swój najlepszy uśmiech . Przez garaż było najlepiej wyjść, wystarczyło mieć ze sobą pilota . Stanęłam jak wryta kiedy zobaczyłam w dłoniach Nana kilka mieczy i łuk. Skąd on to do cholery wziął ?

-Po co ci to ? – zapytałam zmieszana

-Musisz się jeszcze wiele nauczyć moja droga – pokręcił zrezygnowany głową – chyba musisz mieć się czym bronić . Weźmiemy jeszcze wiadro

-Na co wiadro? – zapytałam i po chwili przypomniała mi się wizja, dlatego machnęłam ręką – w sumie to nie ważne.

-To co idziemy ? – zapytała Aurora, na co dostała sprzeciw od swojego bliźniaka

-Zaraz mają pojawić się Duke i Samuel – zaśmiałam się pod nosem kiedy Nan przewrócił oczami .

-Już jesteśmy – parę dni temu uciekłabym z krzykiem gdybym ich zobaczyła . Wyglądali niemal identycznie jak Aurora i Alex

-My się chyba jeszcze nie znamy – nie wiem który z nich do mnie podszedł, może później jakoś nauczę się ich rozróżniać . Wyciągnął w moim kierunku rękę, a kiedy ja przyjęłam pociągnął do uścisku, na co usłyszałam niemal warczenie.


-Duke weź ty już spierdalaj – parsknęłam śmiechem słysząc zirytowanego Nana. Mój anioł stróż przytrzymywał ręką Aresa, który zrobił się cały czerwony na twarzy . Zapewne to on warczał, ale za bardzo nie rozumiem dlaczego.

-Możemy już w końcu iść zanim Ares zabije kogoś z zazdrości ?- kiedy nikt jej nie odpowiedział, złapałam za pilota i otworzyłam drzwi. Pierwsza wyszłam ze środka

-Idziecie czy mam was prosić ? – w końcu za mną ruszyła Aurora a za nią wyszła reszta. Zamknęłam z powrotem bramę . W oknie stała babci i machała nam na pożegnanie. Ona na to wszystko zareagował lepiej jak tata.

-Ktoś ma pomysł gdzie mamy iść ?- odezwał się Ares, który chyba w końcu się opanował . Wszyscy popatrzyli na mnie a ja przewróciłam oczami . Przecież wizja nie pojawi mi się w głowie od tak. Jednym właściwym miejscem gdzie teraz powinniśmy się udać to polana .

-Ehh chodźmy w kierunku zamku . Co prawda teraz nic mi się nie pokazało, ale kilka godzin miałam wizje i działa się ona na polanie – na prowadzenie wysunął się Nan i Hela . Potem szłam ja z Aurora, a za nami ruszyła reszta . Na ulicy panowała ogromna ciemność . Mimo tego, że w domu był prąd na ulicy nie świeciła się żadna lampa . Gdybym była sama w życiu nie wyszłabym z domu. Rozglądałam się na boki, bo co chwile słyszałam przerażające dźwięki . Jedynym pocieszeniem było to, że nie słyszałam tego sama.

- Czy wy też macie taki wrażenie jakby ktoś was obserwował? – zapytałam

-Tak i zaczyna mi się to nie podobać – westchnął Nan pod nosem

-Bądźcie cicho – zatrzymała nas Hela, wszyscy zaczęliśmy się przesłuchiwać – wydawało mi się, że coś słyszę

-Nie wydawało ci się – odezwał się chyba Samuel, a jak to był Duke to trudno nie jest to istotne jak który ma na imię – stoi za nami – momentalnie moje serce zaczęło tak bić jakby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi . Powoli odwróciłam się i z przerażenia miałam pisnąć. Kiedy widziałam tego potwora w wizji nie był taki przerażający, teraz miałam ogromną ochotę zemdleć ale musiałam wziąć się w garść . Zacisnęłam rękę z całej siły na mieczu, w głowie zakodowałam sobie, że muszę spytać Nana po wszystkim skąd on wziął ten sprzęt. Stwór zaczął zbliżać się powolnym krokiem, aż w końcu niespodziewanie zaczął biec w naszą stronę . Kątem oka zauważyłam hydrant i zaczęłam ruszać ręką . Zakrętka powoli zaczęła się odkręcać aż w końcu wystrzeliła prosto w demona . Na całej ulicy było słychać przeraźliwy krzyk . Chciałam wykorzystać okazję, dlatego pobiegłam do potwora i próbowałam wbić mu miecz. Jednak ten był szybszy ode mnie . Złapał za czubek mojej broni i wytrącił mi ją z rąk . Zaczęłam się cofać, ale kiedy uderzył ręką w ziemie od uderzenia poleciałam w drzewo. Całe ciało zaczęło mnie ogromnie boleć, a ja miałam wrażenie jakby każda moja kość była połamana

-Luna – usłyszałam krzyk Aresa, co ogromnie mnie zmotywowało i powoli podniosłam się z ziemi . Demon był zajęty moimi przyjaciółmi. Jak najszybciej zaczęłam zbliżać się w jego kierunku . Z ziemi podniosłam moją broń i kiedy byłam pewna, że mnie nie widzi rzuciłam się do ataku. 

We among the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz