ROZDZIAŁ 56

260 17 2
                                    

Po raz ostatni zerknęłam na plan oraz do plecaka . Miałam już wszystko wiec mogłam już wychodzić.  Powoli zeszłam na dół.  Tata siedział na kanapie, a kiedy usłyszał kroki odwrócił się w moja stronę z uśmiechem. 

-Powodzenia córeczko- uśmiechnęłam się do niego i wyszłam na zewnątrz.  Byłam w idelanym momencie akurat pod dom podjechał Nevill . Na miejscu pasażera siedział Tim, gdy tylko mnie zobaczył odrazu pobiegł w moja stronę. 

-Luna jesteś- uwielbiałam tego dzieciaka . Nawet traktowałam go jak brata .

-Jestem i dziś odprowadzę cie do szkoły- mały zaklaskał w dłonie . Mieliśmy takie szczęście, że jego placówka znajdowała się w tym samym budynku co nasza i nie musieliśmy nigdzie stawać po drodze . Z sąsiedniego domu wyszli Aurora i Alex . Teraz byliśmy wszyscy więc mogliśmy ruszyć w drogę do szkoły.  Przywitałam się z przyjaciółmi i zajęłam miejsce z tyłu. Kiedy zajechaliśmy na miejsce najpierw odprowadziliśmy Tima . Ten tylko nam pomachał i wbiegł do klasy podekscytowany . Bliźniaki i ja mieliśmy zajęcia na pierwszym piętrze a Nevill na drugim więc musieliśmy się rozdzielić. Kiedy zaczęliśmy podchodzić pod klasę zauważyłam że Aurora wyraźnie się spieła . Bez zastanowienia złapałam ją za dłoń i posłałam uśmiech. Alex też wyglądał nie zaciekawie, więc zrobiłam to samo co z jego siostra.  Domyślałam się czym ich dziwne zachowanie może być spowodowane. Pod klasą stało parę osób, którzy patrzyli na nich z kpina a na mnie ze współczuciem? Parsknęłam pod nosem. Nie miałam zamiaru zastanawiać się nad zachowaniem tych ludzi, dla mnie liczyło się, że miałam ta dwójkę i nie potrzebowałam więcej znajomych w klasie a tym bardziej fałszywych . W środku ławki były ustawione rzędami i połączone.  W sumie w każdym z rzędów znajdowały się cztery ławki. Nie wiedziałam za bardzo gdzie mam iść, więc ruszyłam za bliźniakami. 

-No proszę jednak nasze niedorozwnięte dzieciaki chcą dalej uczęszczać do tej szkoły - odrazu wiedziałam że chodzi o moich przyjaciół. Nawet nie musiałam patrzeć na Aurorę, która smutna spuściła głowę.  Zacisnęłam ręce w pięści. Nich nie będzie obrażać moich przyjaciół a jednocześnie mojej rodziny.

- Hmm mówisz o sobie ? Bo nikogo innego o tym opisie tutaj nie widzę - dziewczyna zacisnęłam usta w wąska linie i popatrzyła na mnie wściekłym wzrokiem co w ogóle nie zrobiło na mnie wrażenia

- A ty kim jesteś co ?

- Jestem Luna, ale jak chcesz to mogę stać się twoim koszmarem jak będziesz dalej obrażać moich przyjaciół-usłyszałam gwizdy za plecami i poczułam na ramieniu rękę.  To był Alex chyba próbował mnie powstrzymać ale nic sobie z tego nie zrobiłam tylko posłałam mu uśmiech-także dobrze radzę skończ. Wydaje mi się, że jesteś dorosła osoba, a zachowujesz się jak rozwydrzony bachor - nic więcej nie dodałam tylko usiadłam na swoim krześle.  Tak się jakoś złożyło, że siedziałam między bliźniakami. 

- Hej jestem Chris- popatrzyłam na jakiegoś blondyna który wyciąga w moim kierunku rękę, z grzeczności ja przyjęłam

-Luna

-Bardzo ładne imię-

-Dziękuję- patrzyłam na niego podejrzliwie. 

-Em Alex mogę usiąść obok ciebie?- popatrzyłam na Aurorę, która posłałam mi słaby uśmiech. Może ten chłopak im nie dokuczał ? Mimo wszystko będę mu się przyglądać. 

-Tak jasne - odpowiedział jakby nigdy nic przyjaciele.  Do klasy wszedł nauczyciel i przyglądał się wszystkim po czym popatrzył na mnie i lekko się uśmiechnął

-Widzę, że mamy nowa uczennice- kiwnęłam głowa i wstałam z krzesła żeby się przedstawić .

-Tak jestem Luna przeprowadziłam się tutaj z tata w wakacje

-A skąd?

-Z New Jerssey

-Mądrze w głowie przeprowadzać się z miasta do takiej wiochy - postanowiłam tego nie komentować. Nie miałam zamiaru wchodzić ponownie w jakieś pyskówki z ta dziewczyną. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-To, że tobie tutaj nie pasuje,nie oznacza, że wszystkim musi - scisnęłam lekko Aurorę za rękę i miałam ochotę zaczął sie śmiać słysząc głośne westchniecie za plecami . Nauczyciel tylko machnął ręką i przeszedł do lekcji. 

W końcu nadeszła przerwa obiadowa . Umówiliśmy się, że tam spotkamy się z Nevillem . Szybko nałożyliśmy sobie jedzenie . Nie zapomniałam o przyjacielu i wzięłam też dla niego po czym poszliśmy zająć stolik.

-Siema frajerzy - wystawiłam w kierunku mojego przyjaciela palca i zaczęłam jeść swój obiad - Oj to dla mnie nie trzeba było maleństwo

-Nie mów tak do mnie - powiedziałam zirytowana na co bezczelnie zaczął się śmiać

-A to Ares juz może?- spiorunowałam go wzorkiem na co zamilkł- to jest Damon - dopiero teraz zwróciłam uwagę, że koło Nevilla usiadł chłopak

-W końcu ściągnęli ci ten gips

-No daj spokój to była masakra - Nevill przeskakiwał między nami wzorkiem

-To wy się znacie ?

-No oczywiście poznaliśmy się pod biblioteka a później okazało się, że Damon to syn kolegi taty z pracy

Opowiadaliśmy jak minęły nam zajęcia. Każdy już miał serdecznie dość a to dopiero pierwszy dzień.  Przerwa minęła bardzo szybko i musieliśmy się rozdzielić.  Nevill miał od nas wszystkich dłużej dlatego musieliśmy po zajęciach wracać z bliźniakami do domu na nogach. Dwie ostatnie lekcje to była matematyka . Jakoś nigdy nie miałam problemu z tym przedmiotem ale nasz nauczyciel tak przynudzał, że praktycznie całą lekcje obserwowałam jak poruszają się wskazówki zegara. Kiedy zadzwonił dzownek praktycznie pierwsza wyszłam z klasy

-Pójdziemy jeszcze do szafki muszę zostawić książkę- kiwnęłam głowa i razem z Alexem ruszyliśmy za Aurora . Dołączył do nas Chris,który jak się okazało nie był wcale zły. Przez przypadek dotknęłam jego ręki i zobaczyłam pewne rzeczy przez które wiem, że możemy mu zaufać.  Przyjaciółka zapakowała książki i mogliśmy w końcu wyjść z tego więzienia

- O Jezu jaki przystojniak- oczywiście napatoczyła się moja koleżanka z klasy z którą miałam rano krótką wymianę zdań

-No daj spokój ile ja bym dała, żeby chwile że mną porozmawiał -popatrzyliśmy na siebie z bliźniakami i zaczęliśmy się śmiać

-Chyba do niego podejdę

- Biedny chłopak-podsumowała Aurora na co zgodziłam się z nią kiwnięciem głowy. 

- O cholera on tu idzie - wręcz pisnęła. Przyspieszyłam kroku bo byłam ciekawa kto jest tym szczęściarzem i stanęłam jak wryta . Co on tutaj robi ? Ares miał na sobie czarne spodnie z dziurami i biały podkoszulek który podreślał jego mięśnie. Odrazu uśmiechnęłam się pod nosem i miałam ochotę rzucić się w jego ramiona . Pieprzona więź . Na nosie miał założone okulary przeciwsłoneczne.  Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się i przeczesał swoje włosy

-Troche mnie to obrzydza ale ślinisz się na widok mojego brata - parsknęłam pod nosem na słowa Aurory- ale cieszę się lepszej szwagierki nie mogłam sobie wymarzyć . Ares przeszedł koło tych idiotek nie zwracając na nie w ogóle uwagi . Stanął przede mną i rozłożył ręce.  Odrazu rzuciłam się w jego ramiona, doskonale wiedziałam twarz dziewczyn. Były wkurzone ale no cóż on jest mój

- Co tutaj robisz ?

-A to już nie można przyjechać po swoją dziewczynę i rodzeństwo ?

We among the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz