Cały wieczór już nie wychodzę z pokoju. Myślę o tym, że jedno z nas pewnie zginie. Albo ja albo ojciec. Drugą opcją jest jeszcze to, że mogę skończyć jako zakładnik.
Pytanie brzmi co robić?
Na pewno stawię się na miejscu, bo nie wybaczyłabym sobie spowodowania śmierci ojca. Ale co dalej? Dać się wziąć jako zakładnika? Jeśli tak, to za co by mnie wymienili? A może wcale by mnie nie wymienili tylko zabili by pokazać swoją siłę?
Nie wiem nawet z kim mam do czynienia. Czy to jest jeden człowiek czy jakaś większa grupa? Tyle niewiadomych...
Gdy następnego dnia robię śniadanie dla siebie i dla Liama do kuchni wpada zadowolony mężczyzna. Całuję mnie w usta na dzień dobry delikatnie do siebie przytulając. Takie poranki mogłabym mieć zdecydowanie częściej.
- Co tak ładnie pachnie? - pyta i zagląda mi przez ramię. Mimowolnie uśmiecham się pod nosem na ten gest.
- Omlety warzywne. - mówię wracając do przewracania jednego na patelce. Liam natomiast idzie do ekspresu przygotować nam kawę.
- Po śniadaniu ubierz się wygodnie. Zabieram cię gdzieś. - mówi tajemniczo, ale gdy na mnie patrzy jego oczy się wręcz śmieją.
- Gdzie? - pytam odruchowo.
- Niespodzianka. - mówi tajemniczo.
Przez całe śniadanie próbuje wyciągnąć z niego miejsce, do którego chce mnie zabrać. Niestety ten milczy jak zaklęty i sprawnie omija temat tej tajemniczej randki.
Po śniadaniu tak jak ustalaliśmy lecę się przebrać w coś wygodnego. Zakładam ciemne jeansy i białą koszulkę. Robię również delikatny makijaż, bo nie mam pojęcia, gdzie zabiera mnie Liam, a nie chce wyglądać przy ludziach niekorzystnie.
Upinam włosy i zakładam perukę, a na nią czapkę z daszkiem od Jareda. Do torebki pakuje również okulary przeciwsłoneczne, bo słońce znów daje dzisiaj popalić. Chwytam jeszcze jeansową kurtkę tak na wszelki wypadek. Staram się uważać by nikt mnie nie poznał jednak co to ma teraz za znaczenie? I tak dziś spotkam się z moim prześladowcą. Dlatego też staram się spędzić ten "ostatni" dzień na nie martwieniu się tym co stanie się potem. Wkońcu mogę spędzić normalnie dzień z Liamem i zamierzam z tego skorzystać.
W drodze na miejsce naszej randki Liam nadal się nie odzywa na temat miejsca ani tego co będziemy robić. Robię się coraz bardziej ciekawa tego co on wymyślił.
Dziś wygląda tak zadziwiająco normalnie w ciemnych jeansach i czarnej koszulce. Odkąd zamieszkałam w domu siostry Liama nie mogę się na niego napatrzeć. Wygląda tak inaczej i normalniej bez tego garnituru, ułożonych włosów i sztywnej postawy. Czuję się zupełnie jakbym widziała jego drugą twarz.
Po niedługim czasie zajeżdżamy pod stadnine koni. Patrzę pytająco na Liama, ale ten nadal milczy.
Po chwili zostajemy przywitani przez jedynego pracownika znajdującego się na terenie stadniny. Oprowadza nas po niej, po czym przydziela nam konie. Widocznie zna się z Liamem, bo głównie tłumaczy to mi. Poza tym Liam sam już wie do jakiego konia ma podejść i co dalej zrobić. Drugi mężczyzna wskazuje mi klacz znajdującą się w boksie na przeciwko. Nazywa się Fallon i ma śliczny czekoladowobrązowy kolor. Gdy przy niej staje czuję się bardzo mała i aż się boję, że to wielkie zwierzę zaraz mnie zdepcze kopytami.
Instruktor jednak trwa cierpliwie przy mnie pokazujac jak osiodłać konia i przygotować go do jazdy. Słucham go uważnie, bo nigdy w życiu nie miałam do czynienia z końmi. Liam cały czas nas obserwuje z drugiego boksu przygotowując swojego konia do jazdy. Czuję na sobie jego palący wzrok, ale nie odwracam się chcąc wyłapać jak najwięcej szczegółów z tego co mówi instruktor.
CZYTASZ
Ochroniarz
RomanceNajpierw są to niewinne liściki, które według niej nic nie znaczą. Potem ich treść nabiera coraz bardziej niepokojący charakter. W końcu są one jawnymi pogróżkami z konkretnym zadaniem do wykonania. Przypadkowe podsłuchanie rozmowy teraz zaważy na ż...