Rozdział trzeci

3.3K 86 5
                                    

Siedzę w gabinecie ojca. Na szczęście wyłączył kamerę, ale oboje wiemy, żeby lepiej nie poruszać tematu listu, który mu dałam tydzień temu. Jednak to co się stało wczoraj...

Kompletnie mnie to wytrąciło z równowagi. Nie możemy ignorować tego prześladowcy. Jak widać nie cofnie się przed skrzywdzeniem mnie czy mojego ojca. Ale z drugiej strony jak niby mam sabotować partię ojca? Przecież wyrzuty sumienia by mnie zjadły na śniadanie. Mam taki mętlik w głowie i ani jednego pomysłu jak zareagować na tę sytuację.

Ojciec krąży po gabinecie jak zwierzę zamknięte w klatce. Kiedy wczoraj siłą zaprowadził mnie do mojego pokoju był zrozpaczony i zlękniony czy nic mi się nie stało. Gdy jednak okazało się, że nic mi nie jest, a za moje otępienie odpowiada stres jego uczucia szybko zastąpił gniew. Kazał tylko przynieść mi jakąś melise na uspokojenie i wyszedł najprawdopodobniej porozmawiać z ochroną i policją. Cóż, chociaż o policje nie musimy się martwić, gdyż mamy setki świadków i nagrania, ale prasa?

To zupełnie coś innego. Ktoś na pewno już puścił farbę i czekamy tylko na pierwszy artykuł o ataku na córkę Masona Westfielda. Niedługo pewnie zlecą się paparazzi a my nie mamy pojęcia co powiedzieć, by jak najszybciej wyciszyć temat.

- Ten człowiek dostał się tu razem z nowym kucharzem. - odzywa się wkońcu ojciec.

- Tym którego wybrałam? - dziwię się.

- Nie, tym którego przyprowadził Thomas. - odpowiada z przekąsem. Cóż sarkazm u mojego ojca wskazuje zwykle na bardzo duże rozdrażnienie. Chyba nie chciałabym wiedzieć co aktualnie dzieje się w jego głowie.

- Przecież go sprawdzaliśmy. Jak to możliwe, że wpuściliśmy kamikaze do naszego domu? - zastanawiam się upijając łyk melisy. Wolałam zrobić ją sobie na zapas przeczuwając, że rozmowa z ojcem nie będzie należała do tych najprzyjemniejszych.

- Gdzie go znalazłaś? - ojciec zatrzymuje się przy oknie i marszczy brwi w zamyśleniu.

- Na internecie, w ogłoszeniach. To była chyba strona "Daj Zlecenie". Już kilkakrotnie korzystaliśmy z usług ludzi ogłaszających się tam i wszystko było w porządku. - myślę chwilę przypominając sobie jak szukałam zastępstwa, bo tamtego kucharza musiałam zwolnić, by nikt nie podważył mojej rozmowy z ojcem.

- A może ktoś go podstawił? - sugeruje ojciec.

- Myślisz, że nie tylko kelner był w to zamieszany? - pytam zaskoczona.

- Nie wiem, takie mam podejrzenia. Gdy wczoraj chłopcy przesłuchiwali wszystkich nikt nie przyznał się, że go zna. Podobno dołączył do zespołu niedawno i był samotnikiem, nikt nie zamienił z nim więcej zdań niż te dotyczące pracy. Nie mamy nic poza jego cv, które wysłał szefowi. - odpowiada z westchnieniem.

- Rozumiem. - upijam kolejny łyk. - Tropy się urywają już na starcie.

- Dokładnie. Nie mamy punktu zaczepienia, nie wiem jak mógłbym bardziej sprawdzić tego mężczyznę. Niby z tego co dowiedzieli się chłopcy od jego sąsiadów faktycznie był samotnikiem i w ostatnim czasie nie robił niczego dziwnego.

- No to klapa. - chyba melisa zaczyna powoli działać.

- Teraz musimy skupić się na twoim bezpieczeństwie. Po pierwsze, zamieszkasz tu.

- Ale dlaczego? Przecież mam mieszkanie na strzeżonym osiedlu! I zawsze któryś z sąsiadów się kręci w okolicy! - prostestuję.

- A oprawcy i tak udało się podłożyć ci liścik pod drzwi. - przypomina mi z drwiną i sznuruje tym moje usta. - Przeprowadzisz się tutaj bez dyskusji. Będziesz bezpieczniejsza wśród ochroniarzy, wystarczy że krzykniesz, a któryś z nich ruszy ci na pomoc. I ja i ty będziemy spokojniej spali. Poza tym przydzielę Ci jednego z moich chłopców, by pilnował cię w ciągu dnia. - mówi z pewnością.

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz