Rozdział czternasty

2.3K 82 2
                                    

Liam wzruszył ramionami po czym usiadł na drugim końcu kanapy. Bardzo zdziwił mnie tym, że został. Myślałam raczej, że zaraz wymyśli jakąś wymówkę typu patrol, albo czyszczenie broni byle by nie siedzieć ze mną dłużej niż powinien.

- A napijesz się ze mną? - zapytałam po chwili. Skoro został to może na picie też go namówię.

- Nie. - odparł stanowczo.

- Czemu? Na prawdę mam ochotę się napić, a picie samemu podchodzi pod alkoholizm. - robię najbardziej proszącą minę jaką potrafię. Trochę głupio mi pić, gdy on pewnie będzie siedział sztywno obok mnie. Może gdy się napije to trochę się rozluźni.

- Jestem w pracy. - uparcie odmawia.

- W takim razie to służbowe polecenie. - mówię śmiejąc się - A tak serio to wyjmij ten kij z tyłka Liam. Jest wieczór, jesteśmy w rezydencji ojca, czyli w bezpiecznym miejscu. Poza tym w nocy i tak mnie nie pilnujesz.

- Pół lampki. - wzdycha w końcu Liam.

- To przyniosę ci kieliszek! - mówię po czym szybko wstaje i lecę do kuchni nawet nie wciskając pauzy na pilocie.

Gdy wracam z drugim kieliszkiem Liam właśnie otwiera wino korkociągiem. Pozbył się już marynarki i podwinął rękawy koszuli. Wyglądał w tym wydaniu fenomenalnie. Rozpiął również dwa górne guziki swojej koszuli, a ja miałam ochotę rozpiąć kolejne dwa. Jeny, o czym ja myślę? A jeszcze nawet nie piłam!

Jednak muszę przyznać, że facet otwierający wino to świetny widok. Zwłaszcza, gdy napinają się wszystkie mięśnie jego ramion. Aż mam ochotę ich dotknąć.

Gdy położyłam kieliszek na stoliku Liam rozlał nam po równo czerwonego wina, a ja przesunęłam przekąski na środek stołu, by również mógł się poczęstować.

- Widzisz, możesz trochę wyluzować i świat się nie zawali. - powiedziałam gdy wziął do ręki kieliszek.

Teraz na prawde wyglądał na wyluzowanego. No może poza tym jego ciągle poważnym i chłodnym wzrokiem. Takto reszta wyglądała jak biznesmen, który wrócił po ciężkim dniu pracy do domu, by trochę odpocząć.

- To co? Za wieczór! - wznoszę toast.

- Za wieczór. - powtarza cicho Liam, po czym stuka swoim kieliszkiem o mój.

- Dawno z nikim tak nie spędziłam wieczoru. - wyznaje po chwili. Znowu nie umiem trzymać długo języka za zębami.

- Dlaczego? Nie spotykałaś się z nikim? - pyta zaciekawiony.

- Przed tymi listami w klinice było kilka pacjentek z bardzo ciężkimi przypadkami chorób. Często musiałam zostawać po godzinach, by robić kolejne badania i ich doglądać. A moi znajomi raczej wolą spotykać się w pubach lub klubach niż na wieczornym seansie w piżamach. - mówię po czym patrzę na moją porozciąganą koszulkę.

- Rozumiem. Wszystko z nimi już dobrze?

- Z większością tak, jedna niestety zmarła. Za późno wykryty rak. - mówię spuszczjac wzrok i bawiąc się stópką od kieliszka. Przypomina mi się ta cała sytuacja, gdy już nic nie mogłam zrobić, nie mogłam pomóc...

- A co do tych klubów... nie wyglądasz raczej na typ imprezowiczki. - zmienia szybko temat Liam.

- Bo nie jestem. Zdecydowanie bardziej preferuje puby. Można w nich spokojnie pogadać, a nie próbować przekrzykiwać się przez muzykę. Ale raz na jakiś czas lubię wyjść do klubu, wytańczyć się. A ty chodzisz do klubów? Bo zdecydowanie na takiego nie wyglądasz. - patrzę na niego z rozbawieniem, które odwzajemnia.

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz