Rozdział siódmy

2.8K 79 0
                                    

Czuję się jakbym miała deja vu. Znów siedzę w gabinecie ojca. Czekamy razem na wiadomości od Liama. Po tym jak pokazałam mu list na korytarzu stwierdził, że od razu musi przejrzeć monitoring. Po chwili stwierdził jednak, że bezpieczniejsza będę w domu i odwiózł mnie do ojca. Oboje staraliśmy się by nie było po nas widać stresu, dlatego też Liam głośno mi powiedział, że musi załatwić jakieś sprawy rodzinne mimo, że wziął swoje prywatne auto i pojechał do mojej pracy sprawdzać kamery.

Mój ojciec również grając w naszą grę stwierdził, że coś nie pasuje mu w nowym garniturze i mam go obejrzeć. Takim sposobem zaprowadził mnie do gabinetu, gdzie o dziwo faktycznie wisiał jakiś garnitur. Wypytał mnie po cichu o każdy szczegół tego jak dostałam list, a po opowiedzeniu mojej krótkiej historyjki czekaliśmy we dwoje na Liama.

Po pewnym czasie drzwi od gabinetu otworzyły się, a Liam wszedł do nas spokojnym krokiem. Na prawdę nie rozumiem czy on zawsze jest taki spokojny czy tylko udaje by nikt nie połapał się w tym gdzie tak na prawdę był.

- Czego się dowiedziałeś Liam? - pyta mój tata, a ja również z niecierpliwością czekam aż się w końcu odezwie.

- Przejrzałem monitoring. Pielęgniarka odebrała pocztę od listonosza i jak zwykle roznosiła po salach. Pojechałem więc na pocztę by wypytać o listonosza, a potem z nim porozmawiałem. Powiedział, że wychodząc z poczty podbiegł do niego jakiś mężczyzna i powiedział, że pani z poczty zapomniała o jednym liście, więc schował go do torby. Listonosz opisał mi owego mężczyznę i przejrzałem oraz zgrałem monitoring poczty. Zaraz zacznę poszukiwania tamtego mężczyzny. - powiedział jak zwykle rzeczowo Liam, a ja i tak byłam zaskoczona tym ile powiedział. To najdłuższa wypowiedź jaką od niego słyszałam. Zaskoczył mnie rownież tym jak szybko i skutecznie działał. W kilka godzin praktycznie znalazł sprawcę! Musiał być na prawdę dobry w tym co robi. Dlatego też cały czas siedziałam i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami.

- To już coś. Spróbuj znaleźć tego mężczyznę dzisiaj. Jak się nie uda to zrób to jutro, gdy wrócisz z Jane z pracy. - mówi spokojnie ojciec drapiąc się po brodzie. Widocznie też uważa, że Liam dobrze się spisał.

- Oczywiście - odpowiada sztywno mój ochroniarz.

- W takim razie możesz już iść do swojego pokoju i odpocząć. Jane już na pewno nie będzie nigdzie wychodziła. - decyduje ojciec patrząc na mnie wymownie. Co dziwne Liam patrzy na mnie chyba szukając potwierdzenia tych słów.

- Dziękuję za tak szybką interwencję Liam. Dobrej nocy. - mówię uśmiechając się delikatnie. Niestety liścik, który aktualnie leży na biurku ojca znów mnie przestraszył i wyprowadził z równowagi. Jego treść nie była zbyt przyjemna.

Tak się kończy gdy mnie nie słuchasz, a będzie jeszcze gorzej. Czas na kolejne zadanie. Czy wiesz o spotkaniu ojca w czwartek? Mają na nim nic nie ustalić.

Czy już za każdym razem, gdy dostanę list będę czuła taki strach? Jeszcze trochę i zacznę miewać ataki paniki...

...

W nocy męczyły mnie koszmary o kolejnych, coraz gorszych listach i moim oprawcy który w końcu mnie zabija. Dlatego też rano byłam niezbyt wyspana i mało rozmowana.

- Dzień dobry. - wita się Liam znów pijąc kawę i czytając jakieś artykuły.

- Dzień dobry Liam. - mówię bez humoru, na co mężczyzna posyła mi lekko zdziwione i zaniepokojone spojrzenie.

Patrzę na blat na którym tym razem stoi małe radio. O tak, dobrze zrobiłam przynosząc je tutaj bo dzisiaj nawet ja nie mam ochoty na pogaduchy z moim sztywnym jak kij od szczotki ochroniarzem.

Ochroniarz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz