Rozdział 3.

1.5K 37 41
                                    

Nim się obejrzałam był już piątek, a nazajutrz miałam się spotkać z chłopakiem.
Cholernie się stresowałam tą sobotą, ponieważ nie przywykłam do dawania komuś korepetycji, a zwłaszcza chłopakowi, który jest moim totalnym przeciwieństwem i jest z zupełnie innego świata.

Z obsesyjnych myśli, które zaprzątały mi głowę wyrwał mnie dźwięk dzwonka, który zwiastował ostatnią lekcje tego tygodnia - biologię.
Weszłam do klasy za całą resztą i zajęłam miejsce obok Agnes w mniej więcej środkowej ławce pod oknem.

- Hej widzę, że coś albo ktoś Cię trapi, ale spokojnie będzie dobrze, a jeśli nie to pamiętaj wszystko wina Jacksona i jego włosów. - blondynka wiedziała jak bardzo stresuje się jutrzejszymi lekcjami, ale zarazem wiedziała jak wywołać mały uśmiech na mojej twarzy.

- dzięki, ale nie wiem czy się przed nim nie zbłaźnię, no Wiesz to jest Alessandro Rossi, a ja Arabella Cassino, na pewno się nie dogadamy nawet jakbym cholera bardzo tego chciała to, to się nie uda!. - westchnęłam chowając twarz a dłonie.

- Boże laska! Gdy Jackson wsadził głowę do wiadra i nie mógł jej wyciągnąć kto mu pomógł? - zapytała retorycznie chociaż i tak znała odpowiedź na to pytanie.

- no ja - odpowiedziałam bez namysłu, przypominając sobie tę sytuację.

- a gdy zgubiliśmy się w lesie, przez moje pomysły kto odnalazł powrotną drogę, lub kto zna najlepsze logiczne pociski, które każdego zegnął nawet świętą Emily? - zapytala po raz kolejny

- Arabella - westchnęłam cichą odpowiedź a dziewczyna aby usmiechnęła się promiennie

- no właśnie! Więc kto jak nie ty da radę, jeju musiałam aż psychologa w sobie odnaleźć by Ci do rozumu przemówić. - uśmiechnęła się zwycięsko.

Po zakończonych zajęciach, jak co piątek wybrałam się na spacer po parku, by przewietrzyć się oraz przemyśleć wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce w tym tygodniu. W trakcie przemierzania alejek parkowych zdecydowałam wtedy, że napiszę do chłopaka swój adres, bo w gruncie rzeczy dalej tego nie zrobiłam, a Alessandro nie wie gdzie tak na prawdę ma się pojawić jutro.

Arabella: Hejka! Nie zapomniałeś o lekcjach? Jesli tak to pamiętaj jutro o 14 na ulicy Napoleona 2 <3

Gdy to napisałam nie wiedziałam czy chłopak w ogóle odpisze, w końcu mógł mieć jakieś zajęcia poza szkolne w football czy coś albo jak zwykły nastolatek spotyka się w piątkowe popołudnie ze znajomymi. Jednak wiadomość od chłopaka przyszła szybciej niż się tego spodziewałam, ponieważ minęła raptem minuta może dwie, a on już zdążył wystukać odpowiedź zwrotną.

Alessandro: Witaj możliwa wybawicielko od zagrożenia, nie zapomniałem. I dzięki będę punktualnie. Do zobaczenia Arabello.

Arabella: Do zobaczenia Alessandro.

Po wystukaniu odpowiedzi, zablokowałam telefon i schowałam go pospiesznie do tylnej kieszeni jeansowych spodni.
Musiałam się mentalnie przygotować do tego jakże dziwnego spotkania niezauważalnej z popularnym. Ciekawe prawda? Powinnam chyba napisać o tym książkę.

***

Była trzynasta, a ja miałam posprzątany pokój i przygotowaną książkę od nieszczęsnej historii. Mama uparła się, bym również wsypała do miski chipsy i wzięła na górę dwie szklanki, by w razie przerwy móc zjeść jakąś przekąskę. Nie chciałam się z nią sprzeczać, że to nie potrzebne, więc po prostu przemilczałam i zgodziłam się na jej pomysł. 

Byłam zwyczajnie ubrana jak na sobotę przystało, szare dresy, do połowy brzucha biały top i również szarą rozpinaną bluzę, na nogach miałam jedynie moje ulubione kapcie.
Włosy, o dziwo zostawiłam rozpuszczone, a po wczorajszym warkoczu były one lekko pokręcone.
Nie chciałam wyglądać źle przy chłopaku, więc również podkreśliłam rzęsy i umalowałam Usta błyszczykiem.

Pamiętnik Nie zauważalnej | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz