Rozdział 13

1.1K 34 5
                                    


Było grubo po czwartej w nocy, gdy z chłopakiem weszliśmy do mojego pokoju.- jesteś zmęczona? - zapytał na starcie, gdy zamknęłam drzwi za sobą.

- troszkę, to był szalony wieczór, ale czuję, że Ty jesteś strasznie, patrząc na to, że dopiero co wróciłeś z zawodów - mruknęłam grzebiąc od razu w szafie, w poszukiwaniu odpowiednich dresów do spania.

- To fakt, słuchaj Bells wiem, że dziś masz urodziny a w zasadzie to wczoraj, ale nie miałem, jak kupić ci prezentu... - zaczął brunet, ale mu jak najszybciej przerwałam.

- Nie Alessandro, nie musisz mi nic kupować ani dawać. Nie liczę na same prezenty, a na gest, że się pojawiłeś. To było dla mnie coś godne prezentu, twoja obecność. - odpowiedziałam podchodząc do chłopaka, który stał koło biurka

- czyli bilety na koncert twojego ulubionego piosenkarza mam komuś sprzedać? - zapytał unosząc jedną brew. Momentalnie się zatrzymałam mając zatrzymają pracę mózgu.

-Czekaj co? - zapytałam szybko zdezorientowana, a chłopak obrócił nas, że to ja stałam oparta o blat biurka, a on zamknął mnie w pułapce za pomocą swoich dłoni trzymając krawędź drewnianej powierzchni.

- Kupiłem cztery cholerne bilety Bells, na Ed'a Sheeran'a. To jest mój prezent dla ciebie. - szepnął, a ja poczułam jak serce mi skacze do gardła. Najbliższy jego koncert jest w Rzymie, co oznacza, że chłopak planuje wycieczkę. I cztery bilety? Czyżby chciał również zabrać kogoś innego oprócz nas? Tylko o kogo mu chodziło?

- Jaja sobie ze mnie robisz, nie ma innej opcji. - stwierdziłam patrząc w jego oczy doszukując się czegokolwiek innego, jednak jedyne co zobaczyłam to czystą radość i rozbawienie moją reakcją.

- Nie, jutro dam wam czas na spakowanie się i jedziemy do Rzymu. - ogłosił, jakby cały wyjazd miał zaplanowany od A do Z. Tylko o jakich wam mówił?

-W zasadzie... to o jakie wam ci chodzi? Kto jeszcze z nami jedzie? - zapytałam. Była późna godzina, a mój mózg nie bardzo chciał współpracować szczególnie, że byłam po alkoholu.

- Agnes i Jackson Bells. Są to twoi przyjaciele. Chcę byś czuła się jak najlepiej i jak najbardziej komfortowo. Jadą z nami i zanim mnie zabijesz lub ich, tylko Jackson jest w to zamieszany. Opłaciłem hotel sobie i tobie, ale wiem, że i Jackson zarezerwował sobie i Agnes jakiś nocleg. - odparł jakby recytował cholerny wierszyk. Czy ten chłopak Robi dla mnie naprawdę aż tyle? Byłam tylko zwyczajną dziewczyną..

- ile będziemy? - zapytałam chcąc dowiedzieć się więcej o jego wspaniałomyślnym pomyśle.

- dokładnie 3 dni, jutro to znaczy dzisiaj wyjedziemy, pojutrze mamy koncert a trzeciego dnia zwiedzamy i wracamy do domu. - odpowiedział, jak ma wyglądać nasza wycieczka do stolicy Włoch. Po chwili, gdy dotarło do mnie, co właśnie chłopak powiedział i co się wydarzy byłam w ogromnym szoku połączonym z radością? Nie miałam pojęcia, czy można to tak nazwać, ale właśnie tak się czułam. Byłam po prostu cholernie szczęśliwa.

Pisnęłam jak radosna dziewczynka i zawiesiłam dłonie ma karku chłopaka przytulając go z całej siły, co wywołało jego śmiech. - udusisz mnie Arabellka. - wypowiedział wprost do mojego ucha.

- naprawdę robisz to dla mnie? - zapytałam, gdy już się od niego oderwałam. Chociaż musiała minąć dobra chwila nim to zrobiłam.

- co masz na myśli? - również zadał pytanie chłopak. Wyraz jego twarzy wyrażał zdezorientowanie i niezrozumienie.

- no wiesz, zabrałeś mnie nad morze, teraz Rzym, ciągle spełniasz jakieś moje mini marzenia - odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.

- jeśli spełnianie twoich marzeń wywołuje twoje szczęście i radość, chce je spełniać razem z tobą do końca świata, moja droga. - rzekł, kładąc dłonie na moich biodrach, a moje ciało jakby instynktownie kazało dłoniom owinąć się wokół jego szyi.

Pamiętnik Nie zauważalnej | Tom IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz