#6

77 5 2
                                    

Pov. Zakonnica Jadwiga
Szłam właśnie do pokoju Ani. Chciałam ją przeprosić za to, że nasłała m na nią sąd i kuratora. Zapukałam do jej pokoju i weszłam. Zobaczyłam jak leży bezwładnie na łóżku i cała się trzęsie. Wyciągnęłam swój telefon i szybko zadzwoniłam po karetkę.
- Halo?
- Dzień Dobry, w czym mogę pomóc?
- Proszę szybko karetkę do ośrodka zakonnic dla trudnej młodzieży nasza podopieczna leży bezwładnie i cała się trzęsie
- Dobrze, już wysyłam karetkę
- Dziękuję

Pov. Wiktor Banach
Siedziałem z Anką na kanapie w bazie. Obydwoje zastanawialiśmy się nad tą dziewczyną. Faktycznie miała rację kiedyś spotykałę się z pewną piękną kobietą o imieniu Justyna. Nie wiem dlaczego czuję, że ta dziewczyna ma rację. Po jeszcze chwili zastanowienia usłyszałem dzwięk tabletu.
- Mamy wezwanie, dom zakonnic dla trudnej młodzieży, dziewczyna 12 lat drgawiki - powiedziałem i spojrzałem się na Ankę. Czy to możliwe, że to ta dziewczyna, która jeszcze dzisiaj opowiadała nam o sobie.
- Myślisz, że to ona Wiktor? -zapytała Anka
- Nie wiem - odpowiedziałem i szybko poleciałem do karetki. W środku czekali ja mnie już Nowy i Martyna. Gdy tylko wsiadłem zaczeliśmy jechać. Droga ciągnęła się dla mnie jak jagby w nieskończoność. Po 15 minutach dojechaliśmy wyskoczyłam z karetki i popędziłem do wejścia. Za mną przybiegli Nowy i Martyna. W drzwiach przywitała nas jedna z zakonnic.
- Dobrze, że jesteście proszę za mną - powiedziała i zaprowadziła nas do jednego z pokoi. Weszliśmy i zobaczyłem leżącą na łóżku i trzęsącą się dziewczynę, która jeszcze kilka godzin temu rozmawiała ze mną.
- Nowy głowa - powiedziałem i Nowy szybko poszedł i złapał ją za głowę.
- Doktorze - powiedziała Martyna i pokazała na biurku na którym leżały dwie puste strzykawki.
- Cholera - powiedziałem i wziąłem je do ręki. - Kokaina
- Martyna podaj 200g leku przeciw drgawkowego- powiedziałem i klęknąłem przy dziewczynie i sprawdziłem oddech. Naszczęście oddychała.
- Parametry Martyna - powiedziałem i Martyna zaczęła je sprawdzać
- Ciśnienie 80/120 tętno 60 - odpowiedziała
- Podaj biozepal i hardie - powiedziałem - Nowy leć po nosze
- To dobre dziecko, naprawdę ona poprostu się trochę pogubiła, ale niestety nikt z nas nie umie jej pomóc, codzinnie modlę się, żeby znalazła rodzinę, która pokochała by ją tak mocno jak na to zasługuje - powiedziała zakonnica. Naprawdę żal zrobiło mi się tej dziewczyny. Sam po rozmowie z nią zauważyłem, że jest bardzo pogubiona. Po chwili Nowy przyleciał z noszami i razem z Martyną zaczęli szykować ją do transportu. Rozejżałem się dookoła pokoju i zobaczyłem plecak leżący obok biurka.
- To jej? -zapytałem zakonnice pokazując na plecak, a ona pokiwała twierdząco głową. Wziąłem jej plecak i chciałem otworzyć, ale wtedy Nowy i Martyna skończyli szykować ją do transportu i nie zdążyłam.
- Gotowe - powiedział Nowy
- Kto jest jej prawnym opiekunem? - zapytałem
- Ja - odpowiedziała zakonnica
- To jedzie siostra z nami - powiedziałem
- Nie mogę - powiedziała
- Czemu? - zapytałem
- Mam dzisiaj tutaj spotkanie z księdzem nie mogę go przełożyć - odpowiedziała
- No dobrze, wieziemy ją do szpitala w Leśnej Górze - powiedziałem
- Ruchy dzieciaki do karetki - powiedziałem i wszyscy ruszyliśmy do karetki. Martyna i Nowy wciągnęli do karetki noszę i Nowy wsiadł za kierownicę. I ruszyliśmy w drogę do szpitala.
- To ktoś ważny dla doktora? -zapytała Martyna
- Skąd ten pomysł? -zapytałem
- Widzę jak doktor na nią patrzy - odpowiedziała
- To może być moja córka - powiedziałem i widziałem, że ich wszystkich zamurowało i nic się nie odzywali. Po chwili jednak ja i Martyna zobaczyliśmy, że zaczyna pogarszać się stan dziewczyny.
- Doktorze zaraz wpadnie nam w NZK - powiedziała Martyna
- Dobra intubujemy - powiedziałem i Martyna szybko wzięła potrzebny sprzęt i zintubowała dziewczynę.
- Podaj jedną jednostkę adrenaliny - powiedziałem
- Ok - odpowiedziała i podała dziewczynie lek
- Nowy ile jeszcze? -zapytałem
- 3 minuty - odpowiedział
- Nie da się szybciej? -zapytałem
- Robię co mogę - odpowiedziałam
- Doktorze zatrzymała się - powiedziała Martyna
- Nowy stój i szybko do mnie - powiedziałem i zacząłem masować dziewczynę
- 28, 29, 30 - powiedziałem
- Migotanie - odpowiedział Nowy
- Ładuj 200 juli - powiedziałem
- Uwaga, migota, odsunąć się - powiedział i strzelił
- Jest - powiedziała Martyna i wszyscy odetchneliśmy z ulgą
- Nowy szybko za kierownicę i pędę do szpitala - powiedziałem i popędził on za kierownicę i pojechaliśmy dalej. Po chwili dojechaliśmy. Nowy i Martyna wyciągnęli nosze, a ja podeszłem do lekarki która przyjmowała dziewczynę.
- Najprawdopodobniej zatrucie kokainą, podaliśmy lek przeciw drgawkowy, biozepal i hardie, po drodze było NZK raz masowaliśny było jedno wyładowanie i podaliśmy jedną ampułka adrenaliny. Wcześniej zaintubowaliśmy - powiedziałem do lekarki
- To ktoś ważny dla ciebie? -zapytała
-To może być moja córka - odpowiedziałem
- Rozumiem nie martw się będzie dobrze - powiedziała
- Mogę mieć do ciebie prośbę? -zapytałem
- Jasne - odpowiedziała
- Zrobisz badania DNA? -zapytałem
- Jasne przyjdź jutro do mnie to zajmiemy się tym- odpowiedziała
- Dzięki - powiedziałem - Opiekuj się nią
Poszłem jeszcze do karetki wziąłem plecak dziewczyny i poszłem do bazy.

Hej!!!
Dużo działo się w tej serii co nie. Mam nadzieję, że podobało wam się. Oczywiście nazwy leków są zmyślone, więc nie sugerujcie się nimi. Życzę wam miłej lektury!!!

childhood secret - sekret dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz