#13

53 3 4
                                    

- O czym? - zapytałam zdenerwowana w środku siebie, ale spokojna na zewnątrz

- O tym kto cię pobił, od kogo masz pistolet i kominiarkę i w co się znowu wpakowałaś - odpowiedział mój kurator

- Ok, wszystko powiem - powiedziałam, wiem że muszę to zakończyć

- To proszę - powiedział

- Pobił mnie Tomek Żugiel, ksywka Śiwy. Od niego dostałam też broń i kominiarkę. Jest niebezpieczny. Jest dilerem i bandytą. Mieszka na squocie na obrzeżach miasta. Miałam z nim brać udział w napadzie - odpowiedziałam - Zadowoleni?

- Tak - powiedział

- Musimy go zatrzymać musisz nam pokazać gdzie zamieszkuje - powiedział jeden z policjantów

- Co mi grozi? - zapytałam

- Jeśli będziesz współpracować to może obejdzie się bez poprawczaka, ale na cuda bym nie liczył ostro w swoim życiu nawiwijałaś - odpowiedział

- Ok, pokażę gdzie mieszka - powiedziałam

- Wspaniale - powiedział kurator

- Dajcie nam 5 minut wezwiemy wsparcie - powiedział policjant i wyszedł wraz z kolegą

- Też was zostawię - powiedział mój kurator i wyszedł

Zrobiłam się niezręczna cisza. Patrzyłam się w podłogę. Widziałam, że i Wiktor i Anna patrzą się na mnie. Ich wzrok był dla mnie okropny. Nie mogłam znieść tej ciszy i ich wzroku.

- Aniu, dlaczego, dlaczego niszczysz sobie życie? - zapytał Wiktor

- Nie wiem ok, taka byłam zawsze? - odpowiedziałam lekko podnosząc głos

- Jaka? - zapytał

- Nie wiem ok, zawsze kradłam zawsze tułałam się po squotach po opuszczonych budynkach, zawsze byłam przestępcą - odpowiedziałam

- Aniu, to jest twoje życie nie musisz wiecznie być zła, możesz być dobra, ale musisz się zmienić musisz zawalczyć o siebie o twoje dobro - powiedział i wszedł jeden z policjantów

- Ruszamy - powiedział i wyszliśmy na zewnątrz

Weszłam do radiowozu i usiadłam obok kierowcy, a z tyłu Anna i Wiktor. Oprócz nas były jeszcze 3 inne pojazdy z policji zapełnione policjantami. Droga trwała wiecznie. Kierowałam ich gdzie mają jechać, aż dotarliśmy na miejsce. Wyszliśmy z auta.

- To w tym budynku - powiedziałam

- Dobrze usuńcie się, stańcie obok radiowozu - powiedział

Zrobiliśmy jak kazał. Stałam obok Anny i Wiktora i patrzyłam na budynek. Po chwili wyszli z niego policjanci wraz z moim kolegą. Gdy mnie zobaczył zaczął się drzeć.

- Zabiję cię. Rozumiesz już nie żyjesz. Znajdę cię!

- Spokój - uciszył go jeden z policjantów i wsiedli z nim do radiowozu

- Spokojnie już po wszystkim - powiedział Wiktor kładąc rękę na moim ramieniu, wyrwałam się i pobiegałam

Biegłam daleko. Najdalej przed siebie jak się tylko da. Gdy biegłam płakałam. Krzyczałam. Czułam się taka bezsilna. Taka zagubiona. Czułam strach złość, smutek. Dobiegłam do jakiegoś starego mostu. Usiadłam na ziemi. Wyjęłam z kieszeni telefon. Zobaczyłam 50 nieodebranych połączeń od Wiktora 30 od Anny i 30 od mojego kuratora. Wstałam i rzuciłam go do wody. Podeszłam do najbliższego drzewa i z całej siły waliłam w nie pięściami ze złości i bezsilności, aż do momentu kiedy przestałam mieć siłę i ręce były bardzo poranione. Zeszłam na dół. Usiadłam przed rzeką i patrzyłam się w nią myśląc kogo twarz się w niej odbija. Przestępcy? Złodzieja? Czy człowieka, który chce się zmienić? I myśląc co przyniesie przyszłość.




Hej!
Mega was przepraszam, że ta część nie pojawiała się ponad miesiąc. Po prostu miałam chwilowy zastój i totalnie nie miałam chęci ani czasu pisać. Bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że teraz już nie będę miała z tym problemy i części będą się pojawiały dość często i w miarę regularnie. Podobał się wam taki zwrot akcji? Podobała się wam ta część? Jeśli mielibyście ochotę to możecie i zachęcam do tego abyście swoje sugestie napisali w komentarzu. Będzie mi bardzo miło. Miłego dni!

childhood secret - sekret dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz