#5

75 5 0
                                    

- Masz rację, mamy - odpowiedział mężczyzna
- Chodźmy do bistro - powiedziała kobieta, więc wszyscy poszliśmy. Po chwili dotarliśmy na miejsce. Usiedliśmy przy stoliku i zaczęła się ta rozmowa, której bałam się od początku najbardziej.
- Jak nas znalazłaś? -zapytał mężczyzna
- To akurat nie było takie trudne - odpowiedziałam
- To dlatego postanowiłaś nas śledzić? - zapytał
- Tak, ty wiesz, że ja jestem twoją córką - odpowiedziałam. Widziałam to w jego oczach i w zachowaniu.
- A czego od nas chcesz? -zapytała kobieta
- Spokojnie, nie chcę żadnej kasy, czy czegoś innego, po prostu chciałam cię zobaczyć i może poznać - odpowiedziałam widać było, że byli pogubieni w tym wszystkim zresztą tak samo jak ja.
- A gdzie teraz mieszkasz? -dodała kobieta
- W ośrodku, który prowadzą zakonnice - odpowiedziałam - Ale spoko rozumiem, że pewnie macie swoje życie i nie potrzebnie wam je rujnuje
Wstałam i wyszłam z bistro, coś jeszcze za mną wołali, ale ja chyba wolałam nie psuć im ich poukładanego życia, zresztą sama nie wiem od początku na co liczyłam, że jak dowiedzą się kim jestem zaczną skakać z radości i od razu przyjmą mnie jak bym była ich rodziną. To niemożliwe. To, że mam z tym człowiekiem wspólne geny nie znaczy, że jesteśmy rodziną. Chyba ja wogóle nie wiem co to rodziną. Przecież nigdy jej nie miałam.
Wróciłam do ośrodka. Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. Wyjęłam że swojego plecaka kominiarkę i pistolet. Sprawdziłam dokładnie, czy to nie atrapa. I schowałam obydwie rzeczy do szafy pomiędzy ubrania. Włączyłam cicho muzykę i położyłam się na łóżku. Leżałam tak i myślałam. Muzyka była dla mnie jak plaster na rany. Gdy ją słuchałam czułam jak wracają do mnie wszystkie miłe wspomnienia z mojego życia. Choć nie było ich zbyt wiele. Bo dość szybko w moim życiu wkroczyłam na zła. To kilka z nich naprawdę były warte wspomnienia. Po chwili leżenia zapukał do mojego pokoju mój kolega Piotrek. Wstałam z łóżka i usiadłam na krześle przy biurku.
- Hej - powiedział
- Siemka, co tam? - odpowiedziałam
- Dostałem kilka strzykawek z kokainą, pomyślałem, że może chcesz się oderwać od tego wszystkiego - powiedział. Piotrek to jedyna osoba która wie o tym wszystkim. O ojcu.
- Jasne, dzięki wielki - odpowiedziałam, a on podał mi dwie strzykawki z narkotykiem.
- Zostawię Cię - odpowiedział i wyszedł z mojego pokoju. Chwilę zastanawiałam się, czy wstrzyknięć go sobie. Ale chciałam się od tego wszystkiego oderwać. Choć na chwilę. Znalazłam żyłę na swojej ręce i wstrzyknęłam sobie narkotyk. Od razu poczułam się bardziej szczęśliwsza, ale niestety po chwili zaczęłam się cała trzęść. Nie wiedziałam co się dzieje i po chwili zemdlałam.

Hej!
Przepraszam, że tak długo nie było następnej części, ale naprawdę nie miałam czasu pisać. Mam nadzieję, że to opowiadanie wam się podoba. Miłego czytania.

childhood secret - sekret dzieciństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz