Rozdział 1

288 19 6
                                    

7 miesięcy później

- Nie, Natalie. nie zamierzam się z nim dzisiaj spotykać i nie, nie porozmawiam z nim. Nawet nie myśl o tym żeby mu powiedzieć. - Cassie była już zmęczona tłumaczeniem się przed swoją kuzynką.
Właśnie zmierzała z Masonem na tor w Barcelonie¹, aby dostarczyć swojemu ojcu dokumenty których zapomniał z hotelu.
Mount zgodził się jej towarzyszyć, gdyż na ostatnim meczu nabawił się niegroźnej kontuzji. Razem z trenerem i fizjoterapeutą uzgodnili, żeby stopował w najbliższym meczu.

Od kiedy widziała Charlesa ostatni raz na tej feralnej plaży, wiele się zmieniło i u niej i jak zdążyła zaobserwować też u niego. Niestety, od kąd opowiedziała o wszystkim Natalie, ta niedawała jej spokoju. Według niej powinna czym prędzej porozmawiać z monakijczykiem. Cassie nie chciała dopuścić do konfrontacji. Bała się, nawet nie wiedziała dokładnie czego. Może tego, że chłopak ją wyśmieje? Stwierdzi, że to był błąd? Jej czarne myśli na pewno były efektem jej wcześniejszych związków.

- Znowu nie daje ci spokoju? - jej rozmyślenia przerwał szatyn, który prowadził auto. Był jedną z dwóch osób, którym Cassie powiedziała prawdę o nocy w Nicei ponad pół roku temu.

- Yhym - mruknęła

- Mniej ją gdzieś. Przecież wiesz, że moja siostra ekscytuję się wszystkim. Pamiętasz jak zdradziłem jej że podoba mi się Hannah?

- No, po tym jednym wyznaniu była skłonna organizować wam już wesele. - zaśmiała się

- No dokładnie, a mieliśmy wtedy po 15 lat. - uśmiechnął się 25-latek² - Więc, naprawdę Cass, nie przejmuj się nią.

- Wiem, ale to staje się uciążliwe - westchnęła, patrząc się w boczną szybę.

- Nie żebym naciskał, albo coś, ale jak to sobie wyobrażasz?

- No co, wejdziesz ze mną, dam tacie dokumenty i wrócimy do hotelu. Jest duże prawdopodobieństwo, że w cale go nie spotkam. - odparła pewnie. W głębi siebie czuła, że nie jest gotowa na takie spotkanie.

- Cass, wiesz, że chodzi mi o resztę sezonu.-spojrzal przelotnym wzrokiem, naciskają na wypowiedzone słowa.

- Nie wiem Mase. Mam nadzieję, że jakoś samo się to ułoży. Wiesz, że gdybym nie musiała, to bym w cale mu nie towarzyszyła.

- No wiem, wiem - mruknął - O jesteśmy - ożywił się natychmiast.

Przed nimi pojawił się parking na którym mężczyzna zaparkował, niedaleko wejścia. Po wyjściu z auta i upewnieniu się, że Cassie ma wszystkie dokumenty, mocno je ściskając do piersi, ruszyli w stronę padoku.
Kiedy mijali motorhome Mclarena, piłkarz nagle przystanął. Cassie na niego spojrzała z zapytaniem w oczach.

- Cass, dogonię cię-dodał po chwili- Pójdę się tylko przywitać z Lando. - poinformował i odszedł w kierunku brytyjskiej ekipy, nie spoglądając na dziewczynę. Od ich wspólnej kampanii, jej kuzyn bardzo polubił towarzystwo tego trochę nierozgarniętego Brytyjczyka.

Skinela tylko głową i odprowadziła go wzrokiem. Skierowała się wprost do siedziby Ferrari. Wchodząc do niej, czuła się bardzo swobodnie, zupełnie jakby przemierzała te korytarze codziennie.

Bo kiedyś rzeczywiście przemierzała podobne pomieszczenia.

Blondynka przez nagły i całkiem niezrozumiały przypływ nostalgii, zaczęła wspominać swój były związek. Nie chciała rozdrapywać starych ran, przeszłość zostawiła za sobą. Tak sobie przynajmniej wmawiała. Na jej szczęście właśnie dotarła do gabinetu swojego ojca. Drzwi były niezbyt przykuwajace uwagę swoim pięknem, ale wyróżniało je to, że było tam imię i nazwisko właściciela pomieszczenia. Nie chciała więcej rozdrapywać przeszłości, dlatego czym prędzej zapukała i nieczekając na zaproszenie wparowała do środka.

Last summer dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz