Następnego dnia obudziła się rano, w znakomitym chumorze. Nawet zbytnio nie bolała ją głowa. Dziękowała Bogu, za swój dar do picia po ojcu. Spojrzała na swój telefon. Dochodziła 9:30. Samolot mieli na 16, godzinę wcześniej mieli stawić się na lotnisko, a walizki spakowała przed wyjściem na imprezę. Miała jeszcze dużo czasu na ogarnięcie się. O dziwo też nie czuła zbytnio zmęczenia. Dalej nie wierzyła w to, co się wczoraj wydarzyło, a dopiero w to co mogło. Na szczęście nie byli, aż tak pijani by znowu wszystko skomplikować.Wstała narzucając na siebie szlafrok i ruszyła pod prysznic.
Kiedy tylko spod niego wyszła usłyszała pukanie do drzwi. Owinęła się w bawełniany ręcznik i z mokrymi włosami poszła zobaczyć kogo niesie.Nie zdążyła nawet porządnie otworzyć drzwi, gdy do pokoju wpadła Natalie od razu rzucając się na łóżku.
- On jest cudowny. - rozmarzyła się.
- Kto? - spojrzała na nią niezruzumiale.
- Lando. - mruknęła patrząc w sufit. - Wysłał mi dzisiaj kwiaty. Cały bukiet białej gipsówki z fioletowymi różami. Ciekawe skąd wiedział, że to moje ulubione kwiaty.
- No jak to skąd. Z Instagrama. Ciągle wstawiasz z nimi zdjęcia. - wzruszyła ramionami.
- Naprawdę myślisz, że sprawdzał takie rzeczy? - zapytała odwracając wzrok w stronę rozmówcy, mając oczy jak pięć złoty.
- Uuuuu, ktoś tu się chyba zakochał. - zaśmiała się.
- Że niby ja? Skąd ci to przyszło do głowy. - prychneła.
- Dawno cię takiej nie widziałam. W sumie to jakby pomyśleć to nigdy. Przy Benie byłaś szczęśliwa, ale nie było w twoich oczach tych iskierek. - zastanowiła się.
- Oh takie same iskierki, kiedy ty patrzysz na Leclerca? - zadrwiła.
- Nie patrzę tak na niego. W ogóle to już ci mówiłam, że odpuszczam facetów.
- Ta, a ja mówiłam, że faceci to świnie, a wczoraj chyba rzeczywiście coś poczułam.
- No właśnie, opowiadaj, co zrobił, że zachowujesz się jakbyś się naćpała.- oparła brodę na dłoni.
- A może najpierw ty powiesz jak doszło do tego, że z takim uśmiechem tańczyłaś z Romeo? - kolejny raz zadrwiła z włoszki, za co oberwała poduszką. - No już dobra, dobra, powiem. Ale nikomu ani słowa. A już w szczególności mojemu wspaniałemu rodzeństwu. - przewrocila oczami, Ana co blondynka się zaśmiała
- Jeszcze z nimi nie rozmawiałaś? -
- W dupie ich mam. Mason mnie wkurwia, Lewis lata po swoich iventach i ma wszystko gdzieś, Stacey prawi mi wywody gorzej niż stary. Jedynie Jaz zachowuje się normalnie chodź jest w ciąży. Pojebie mnie z tymi ludźmi. - westchnęła.
- Czasami się cieszę że nie mam rodzeństwa.
- Ale masz nas. - uśmiechnęła się krzywo.
- A myślisz że dlaczego mam mieszkanie w Monako?
Natalie zamrugał zdziwiona, poczym wymamrotała.
- To ma sens.- No dobra, a teraz gadaj jak to było z Norrisem.
Natalie poprawiła się wygodniej na łóżku i zaczęła mówić.
- No to, stwierdziłam, że ten typ się odwali, kiedy zobaczy mnie z kimś innym. Nie miałam wielkiego wyboru, a Charlesa zostawiam tobie. - kolejny raz się zaśmiała. - Kontynuując wzięłam go za rękę i poszliśmy tańczyć.- A potem? - pyta wyczekująco.
- A potem to w pewnym momencie ktoś nas tak popchnął, że praktycznie się stykaliśmi. I nawet nie jestem pewna, kto zaczął, ale całowalismy się.
CZYTASZ
Last summer day
FanfictionW ten ostatni dzień lata, wreszcie poczuła że żyje. Pierwszy raz od dawna czuła radość i to za sprawą mężczyzny. Był inny niż wszyscy. Długie dni jesieni i zimy nadeszły szybko, rozdzielając dwójkę,a kiedy wiosną spotkali się ponownie, już nic nie b...