Rozdział 2

288 28 3
                                    


  
    Kiedy tylko wyszedł z bolidu, po zakończeniu testów, jeden z mechaników poinformował mężczyzne, o oczekującym go Santiago w biurze. Charles zdjął kask, włożył go do bolidu i nie dając czekać dłużej szefowi, ruszył pewnym krokiem w stronę biura.

Po zwolnieniu poprzedniego szefa, Binotto, dużą zagadką stało się, kto teraz zasiądzie w biurze i będzie pilnował papierkowej roboty i nie tylko. Krążyły różnego rodzaju plotki, kto to mógłby być, jednak nikt nie spodziewał się że będzie nim 49-letni Włoch. Szczerzę, nie znał osoby, która by siedziała w motosporcie i nie słyszała o Santiago Arratore. Zwykle opowieści o nim były owiane nutą tajemniczości i grozy. Nikt nie wiedział z skąd się wziął, ani czy ma jakąkolwiek żonę czy dzieci. Monakijczyk dużo słyszał, że gdziekolwiek by się nie pojawił, tam zgarniał liczne sukcesy. liczył, że to co było mówione o licznych sukcesach mężczyzny w każdym innym zespole, pojawi się też i u nich, a także, że ekipa z Marranelo wreszcie stanie na nogi.

Do przebycia miał już tylko długi korytarz. Mijając to kolejne drzwi i obrazy spokojnym krokiem, pogrążył się w rozmyśleniach. Jego humor bardzo był zależny od tego, jak się bolid sprawował i czy wszystko idzie zgodnie z planem, jak sobie za cel ustawił. Na jego szczęście, bolid się dobrze sprawował i liczył na ciekawy sezon.

Nie mógł jednak tego samego powiedzieć, po kolejnej próbie naprawienia związku z Charlotte. Oboje stwierdzili, że ten związek nie ma sensu i potrzebuja kogoś innego. Nie czuli tego co kiedyś. Nie mogli się nawzajem zrozumieć, a przede wszystkim, Charles nie potrafił jej wybaczyć, że tak szybko pocieszyła się na Kubie z innym fagasem.

 Do rozstania z Siné, oliwy do ognia dodały jego wlasne myśli. Krążyły one wokół blondynki, którą spotkał na małym urlopie z kumplami na jachcie. Widzieli się zaledwie kilka dni. Nagle rozpłynęła się w powietrzu. Szukał jej, gdzie tylko mógł. Jednym z miejsc i najbardziej możliwym miejscem, gdzie mógł coś o niej się dowiedzieć, to była firma, w której pracowała. Niestety, to było jej ostatnie zlecenie, a jako stały adres podała Londyn. To tyle, co udało mu się dowiedzieć o blondynce z jachtu, pani Natalie Bennett. Poddał się. Nikt, nic nie wiedział o niej. Nawet rodziny tu raczej nie miała. Może jeszcze kiedyś przeznaczenie ich połączy? Nigdy nie wierzył w los i przeznaczenie. Był realistą, który za cel, postawił sobie zdobycie mistrzostwa i skupiał się w tym roku wyłącznie na tym.

A jednak, ten jeden raz chciał, żeby to było przeznaczenie.

Będąc już coraz bliżej celu, poczuł coś, a bardziej kogoś, na swojej klatce piersiowej. Była to kobieta średniego wzrostu z czapką na głowie. Jedyne co udało mu się zauważyć, to że miała blond włosy opadające na twarz. Akurat wychodziła z gabinetu szefa. Przez zderzenie z nim, dokumenty, które trzymała, spadły na ziemię, mieszając się. Nie widział jej twarzy, bowiem, jak tylko zobaczyła porozrzucane dokumenty, schyliła się, by je pozbierać.

   Natychmiast podążył wślad za dziewczyną i również zaczął zbierać dokumenty.

- To moja wina, zagapiłem się, a teraz pozwól, że ci pomogę. - powiedział. Zobaczył że blondynka się spieła, co go bardzo zdziwiło. W ciszy pomógł jej zbierać dokumenty. Wstał praktycznie w tym samym momencie co ona, podał jej papiery, na co wymamrotała ciche podziękowania. W momencie kiedy miał ją wyminąć ta wreszcie spojrzała na niego. Gdy tylko ich oczy się spotkały Charles zamarł. Nie mógł uwierzyć. Właśnie patrzył na twarz dziewczyny którą ostatni raz widział ponad pół roku temu. Szok jaki czuł był nie do opisania. Z jednej strony się cieszył, miał nadzieję na coś. W sumie to sam nie był pewny na co. Ale z drugiej w swojej głowie miał tyle pytań. Co tu robiła? Dlaczego zniknęła? Co się z nią działo?

Last summer dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz