Rozdział 9

210 14 2
                                    

Piosenki wykorzystane w rozdziale i które polecam sobie włączyć czytając 🫶🏻

1. Bom bidi bom - Nick Jonas ft. Nicki Minaj
2. I Don't Wanna Live Forever - Zayn Malik, Taylor Swift
3. Sway - Michael Bublé
4. Earned It - The weeknd
5. A Whole New World - Zayn Malik ft. Zhavia Ward

~*~

Święta jak to święta przeleciały bardzo szybko. Zanim się obejrzała już był poniedziałek wielkanocny, kiedy to miała lot do Włoch.

Jej wizyta w Hiszpanii była bardzo udana, nie licząc drobnej kłótni z jedną z sióstr jej matki. Adriana Correa-Gonzalez bardzo przypominała Stacey, chodź ona przy tym była jeszcze bardziej przekonana o swoim "perfekcyjnym" życiu. Na szczęście Cassie nie miała zbyt wielu okazji do rozmowy z ciotką. Za to spędziła wspaniały czas z kuzynostwem. Zdecydowanie potrzebowała takiej beztroskiej przerwy, który pozwolił jej odpocząć od stresu.

Za to gdy w sobotę stawiła się w domu rodzinnym Mountów, miała od razu ochotę znaleźć się wszędzie tylko nie tu. Natalie już zdążyła pokłócić się ze swoim ojcem kilka razy, w tedy ich jedyną komunikacją było warczenie na siebie.

Jeszcze kiedy Natalie była mała Tony świata nie widział poza swoją najmłodszą córką. Była jego oczkiem w głowie. Niestety w trakcie dorastania w Brytyjce odezwał się bund, który mężczyzna chciał stłamsić w zarodku. Nie było dnia bez żadnej awantury. Apogeum sięgnęło w 16 urodziny dziewczyny, kiedy to wykrzyczała swojemu ojcu w jednej z kłótni o liczne zauroczenia brunetki, że ma się cieszyć że nie został już dawno temu dziadkiem. To właśnie w tedy Santiago przekonał swoją przyrodnią siostrę i jej męża, o umieszczeniu swojej chrzestnicy w szkole z internetem w Szwajcarii.

Wracając do świąt, przez całe 3 dni Debbie usiłowała pogodzić swojego męża i córkę. Mason chodził naburmuszony z powodu już oficjalnego, chodź nie publicznego związku Natalie z Lando. Jedynie Jasmin cieszyła się szczęściem siostry i razem z mężem jej kibicowali. Cassie większość czasu spędzała z Summer lub ze swoimi angielskimi znajomymi.

Z ulgą opuszczała Anglię. Pięć ostatnich dni spędziła z Santiago, który tylko raz musiał skoczyć do Maranello. Również czas z ojcem był jej ogromnie potrzebny. Od zawsze Włoch był jej największym wsparciem oraz autorytetem. Właśnie z tego powodu bała się go znowu zawieść. Nigdy jej tego nie powiedział ale doskonale wiedziała, że wydarzenia z zeszłego roku odbiły się również na nim. Była mu niezwykle wdzięczna, że w tych najgorszych momentach był w stanie rzucić wszystko żeby przy niej być i o nic nie pytał. Przez co dziewczyna miała wyrzuty sumienia. To był jeden z powodów dla którego ona odrzuciła wszystkiego uczucia i zgodziła się z nim pracować. Sama praca dawała jej na razie sadyswakcje i spełnienie. Czuła, że robi coś ważnego i 3-letnie studia nie poszły na marne, chodź wiedziała że jeszcze musi się dużo nauczyć.

Stała przed lustrem w jej pokoju w domu Włocha, który znajdował się bliżej rezerwatu Salse di Nirano niż centrum miasta, gdzie posiadał jeszcze mieszkanie. Santiago dużo inwestował w nieruchomości, przez co posiadał je praktycznie w każdym zakątku świata.

Spojrzała na siebie poraz kolejny poprawiając ułożenie bordowej sukienki.
Od bioder ku górze ciągnął się przylegający gorset, podtrzymywany na wąskich ramiączkach. Rozkloszowany dół ciągnął się do samej ziemi, wraz z rozcięciem na prawej nocy. Całą sukienkę pokrywał brokat, przez co efekt był zniewalający.

- Wyglądasz olśniewająco księżniczko. - usłyszała za sobą.

- Dziękuję tato. - uśmiechnęła się do mężczyzny w czarnym garniturze z logo zespołu na piersi.

- Ale czegoś mi tu brakuje. - powiedział, podchodząc do zdezorientowanej blondynki.
Odgarnął jej pofalowe włosy, by zapiąć jej na szai, srebrny naszyjnik z małym diamencikiem w kształcie serca.

Last summer dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz