Resztę nocy przespała całkiem dobrze. Żaden więcej koszmar jej nienawiedził. Ponadto pierwszy raz od dawna aż tak się wyspała.Pierwszy obudził się Charles, który gdy tylko na tyle się rozbudził by zauważyć blondynkę wtuloną w niego uśmiechnął się szeroko, dawno nie czuł się tak dobrze, przymknął oczy i zaciągnął się zapachem dziewczyny. Nuty malin i morskiej bryzy stawały się jego nowymi ulubionymi zapachami. Delektował by się tą chwilą dalej gdyby nagle nie poczuł ruchu obok siebie.
Cassie odwróciła się w stronę Charlesa, który mogła przysiąść że wpatrywał się w nią z troską i szczęściem w oczach, w których mogła utonąć.
- Hej. - szepnął z lekką chrypką. - Jak się czujesz?
- Dobrze. - odpowiedziała również szeptem. Przez chwilę wpatrywali się w siebie w zupełnej ciszy. Włoszka chciała się upewnić że nie znajdzie w jego oczach litości której tak nienawidziła, a którą dostrzegała w swoim kierunku nazbyt często. Gdy już wiedziała, że jedynym co wyczyta z jego oczu jest troska, odetchnęła z ulgą. - Charles?
- Tak Promyczku? - uśmiechnął się łagodnie.
- Dziękuję, za wszystko.
Monakijczyk skinął jedynie głową, poczym na chwilę się zamyślił.
- Cass?
- Tak?
- Nie będę naciskać, bo to nie moja sprawa, ale jakbyś kiedyś chciała pogadać, albo jakbyś znowu miała taki koszmar, dzwoń, niezależnie od pory i chwili.
- Charles nie mogę cię obarczać swoimi problemami. - uśmiechnęła się słabo. Dotychczas tylko trzy osoby wiedziały o jej koszmarach. Mason niejednokrotnie zarywał noce żeby ona mogła chodź na chwilę zasnąć, z Natalie wypiła nie jedną butelkę wina żeby przestać czuć. Trzecią osobą był Santiago, który gdy myślał że już jest dobrze, przestraszony wbiegł do jej sypialni pewnej nocy, gdy się obudziła z krzykiem, nigdy nie widziała tak przerażonego Włocha, który bez słowa ją przytulił i szeptał uspokajające słowa aż nie zasnęła ponownie. Teraz wiedział też Charles, z tą różnicą że on nie wiedział dlaczego. Nie chciała by się nią przejmował to by wszystko jeszcze bardziej skomplikowało.
- Jak najbardziej możesz. - odpowiedział z uporem w głosie. - Jesteśmy przyjaciółmi a ci sobie pomagają. Obiecaj mi to Cassie że jakby co to zadzwonisz.
Przez chwilę walczyła sama ze sobą, by po chwili skapitulować.
- Niech ci będzie. Obiecuję. A teraz lepiej się zbierajmy. Wyścig sam się nie wygra.
~*~
Miami miało jedną wielką zaletę. Na ten wyścig przybywało tyle celebrytów, że skutecznie odwracali uwagę dziennikarzy od kierowców. Nikt nie zaatakował ich z fleszem gdy wychodzili z jednego samochodu.
Jednak gdy tylko przekroczyli teren paddoku zaatakowała ich podekscytowana Natalie.- No wreszcie jesteście. - natychmiast do nich przylgnęła - Do telefonu zajrzeć to już nie łaska, co? - zapytała oskarżycielsko swojej kuzynki.
- Wybacz, papiery mnie pochłonęły, a co się stało?
- Pamiętasz jak 3 dni temu próbowałam namówić Lando żeby zabrał nas na nagrywki z Vinem i Michelle?
- No, stwierdził że nie może wprowadzić nikogo z zewnątrz.
- Tak, ale teraz pogadał z nimi i zgodzili się z nami spotkać za pół godziny.
- NAPRAWDĘ!? - krzyknęła z ekscytacją, że aż kilka osób odwróciło się w ich strony. Jej podekscytowanie wynikało z faktem że wychowała się na szybkich i wściekłych. Zawsze oglądała je z Santiago kiedy wracał do Włoch.
CZYTASZ
Last summer day
FanfictionW ten ostatni dzień lata, wreszcie poczuła że żyje. Pierwszy raz od dawna czuła radość i to za sprawą mężczyzny. Był inny niż wszyscy. Długie dni jesieni i zimy nadeszły szybko, rozdzielając dwójkę,a kiedy wiosną spotkali się ponownie, już nic nie b...