Yn obudziła się z powodu jakiegoś hałasu na balkonie. Niechętnie wyczołgała się z łóżka wciąż mając lekko przymknięte oczy od dosyć mocnego światła wpadającego przez zasłony.
Szybkim ruchem odsunęła materiał a kolejną rzeczą, którą zrobiła było otworzenie drzwi tarasowych by zlokalizować źródło, tego co ją obudziło.
Wiatr wdarł się do środka pomieszczenia. Nie sądziła, że będzie tak zimno. Kichnęła raz i stwierdziła, że lepiej trzeba się pospieszyć.
Powodem jej rannej pobudki o godzinie siódmej był ptak, który przy zderzeniu z szybą zrobił taki hałas jakby był to tuzin ptaków.
Brunetka przewróciła oczami i podeszła do - jak się okazało - młodego kosa. Wzięła go na ręce a ptak po chwili odleciał. Trzeba przyznać, że Yn nigdy nie miała ręki do zwierząt dlatego dziwiła się, że kos nawet dał jej podejść i wziąć na ręce.
Po chwili wróciła do pomieszczenia i przeskanowała je wzrokiem. Podeszła do szafy i wyjęła z niej czarne spodnie i o kilka rozmiarów za dużą, bordową bluzę. Skierowała się do łazienki i po kilku minutach wyszła z pomieszczenia.
Muszę w końcu z nią porozmawiać bo zwariuję
Jej myśli krążyły wokół tylko jednej osoby. Tej uroczej rudowłosej agentki, z którą od trzech dni nie rozmawiała.
Yn rozmawiała wczoraj z Yeleną - choć na początku była wystraszona, że ta będzie jej miała za źle iż to właśnie przez nią jej siostra jest a takim stanie. Takim stanem Tony określił kiedy Natasha na nowo nie okazywała żadnych głębszych emocji.
Z kolei Yel I Kate mówiły jej, że Nat już jej trochę wybaczyła ale może nie chce teraz zaczynać pierwsza rozmowy. To było wytłumaczalne - widzisz swoją dziewczynę całującą się z jakimś chłopakiem. I choć to nie była prawda bo Yn od razu odepchnęła mężczyznę to może umysł Tashy zobaczył to w trochę odmiennym świetle.
Brunetka weszła do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia. W końcu zdecydowała się na naleśniki. Od razu zrobiła też je dla Wandy i Yeleny, które ją o to poprosiły gdy tylko weszły do pomieszczenia.
- Nadal sądzę, że już ci w jakimś stopniu wybaczyła - stwierdziła Yelena gdy wszystkie trzy siedząc na kuchennym blacie zajadły naleśniki.
- Przecież z nią porozmawiam...dzisiaj bo chyba zaraz zwariuję - odpowiedziała Yn.
- To się nazywa uzależnienie, jesteś dosłownie od niej uzależniona- odpowiedziała wiedźma.
- Nie da się być uzależnionym od osoby - wtrąciła się blondynka.
- A widzisz, jednak Yn jest uzależniona od pewnej osoby, a mianowicie twojej siostry. - Wanda nadal stała przy swoim i po kilkunastu sekundowej wymianie zdań zmieniła też zdanie Yeleny.
- Natasha jest chyba na treningu ze Stevem albo Bartonem, możesz z nią po tym porozmawiać - krzyknęła jeszcze Yelena gdy Yn już wychodziła z pomieszczenia.
I co ja mam jej powiedzieć do jasnej cholery, sorry ale to nie było tak jak wyglądało? Yhym z jej zazdrością to z pewnością mi uwierzy - Przeklinała się w myślach Yn gdy szła z powrotem do pokoju. Ostatnią misję miała trzy dni temu...to niefortunne zdarzenie o którym teraz myślała, stwierdziła, że jednak gdyby jej partnerem był Steve lub ktoś inny nie było by takiej głupiej sytuacji.
Dobra przecież dasz radę, to tylko kilka słów i już, wybaczy ci, przecież ją znasz.
Brunetka popchnęła drzwi i znalazła się w pokoju. Wyszła na taras, teraz było zdecydowanie cieplej niż rano, kiedy musiała wstać do tego nieszczęsnego ptaka.
Teraz wystarczy na nią poczekać.
Brunetka usiadła na poręczy od tarasu. Siedziała teraz na 11 piętrze lecz nawet gdyby spadła, używając by swoich mocy mogła by przecież lewitować. Choć to nie zawsze działało.
Yn miała wady i zalety. Jej moce nie zawsze były takie, za jakie je uważała. Nie zawsze miała też nad nimi kontrolę. Niektóre rzeczy wychodziły jej gorzej, inne lepiej. Była dobra w walce i kilku innych rzeczach lecz jeśli chodzi o unoszenie się w powietrzu czy uzdrawianie to, to już jej tak dobrze nie wychodziło. O ile wychodziło. Kiedyś to ból pomagał panować jej nad sytuacją bez kontroli. Miała na ciele setki blizn, które nauczyła się ukrywać za pomocą naprawdę prostego zaklęcia. Gdyby nie to, jej poranione ciało wystawione by było na opinię innych. A tego nie chciała. Bądźmy szczerzy, nikt nie ma dobrych wspomnień z ranami czy bliznami a ludzie są wścibscy. Chcą zawsze wszystko wiedzieć. A jeśli czegoś nie wiedzą to dopowiadają to sobie nie zauważając na konsekwencje. Wtedy jedna wymyślona historia jest gorsza od drugiej.
Zielonooka siedziała na tarasie przez trochę ponad kwadrans gdy usłyszała odgłos otwierania drzwi. O mało nie spadła lecz szybko zeskoczyła z barierki i weszła z powrotem do pokoju zamykając za sobą drzwi tarasowe.
Ujrzała przed sobą Natashę, która wyglądała jakby chciała coś powiedzieć lecz coś ją od tego powstrzymało.
Yn do niej podeszła i stanęła przed nią bezpiecznej odległości.
Dobra, to przecież nie będzie trudne.
- Okej, teraz ja mówię a ty słuchasz - zeskanowała ją wzrokiem, zamyśliła się przez chwilę i westchnęła - Muszę w końcu z tobą pogadać i sprawić abyśmy nie były w strefie wojny bo zaczyna mnie to przerażać. To on mnie pocałował, nie ja jego. I jestem przekonaa, że ty to dobrze wiesz lecz twoja natura nie pozwala ci tego dopuścić do umysłu. Znam cię Natasha. - urwała na sekundę tylko po to aby zaraz kontynuować swój monolog - Przepraszam. Od początku wiedziałam, że ten facet się do mnie przystawiał, muszę się do tego przyznać ale w tamtym momencie musiałyśmy zdobyć od niego informacje. Od razu kiedy mnie pocałował to go odepchnęłam. Te ostatnie trzy dni dłużyły się niemiłosiernie i cholernie mi ciebie brakowało... możemy już się nie kłócić? - zaczęła bawić się swoimi palcami. Unikała kontaktu wzrokowego nie mając pojęcia co może ujrzeć w jej oczach.
Natasha wzięła ją za podbródek tak aby młodsza na nią popatrzyła. Prosto w jej oczy, i zaczęła mówić.
- Tak, możemy już nie być w strefie wojny jak ty to określiłaś. I to ja przepraszam za moje zachowanie, wiesz, że jestem o ciebie cholernie zazdrosna. - uśmiechnęła się do niej lekko, z radością w oczach.
- Czyli... przytulisz mnie? - zapytała się brunetka brzmiąc przy tym jak małe dziecko jednocześnie uśmiechając się niewinnie.
- Oczywiście, że cię przytulę księżniczko - podeszła do niej i zamknęła w szczelnym uścisku. Zaraz przeniosły się na łóżko. Yn wtuliła się w Natashę rozkoszując się jej zapachem. Rudowłosa pachniała jak kawa i deszcz. Dziwne połączenie ale Yn to uspokajało. Agentka zaczęła bawić się jej włosami - Mi ciebie też bardzo brakowało kochanie - szepnęła jeszcze za nim obydwie zasnęły.
Bardzo wam dziękuję za 2k wyświetleń! Uwielbiam was <3
CZYTASZ
Stay With Me| Natasha Romanoff X Reader Story
FanfictionUrokliwa książka gdzie pewna Rosjanka i wychowanka Czerwonej Sali spotyka kogoś, kto przewróci jej życie do góry nogami. Czy Natasha i Y/n mają szansę na zakopanie toporu wojennego i życie w zgodzie? A jeśli tak, czy wyniknie z tego coś więcej niż t...